27 września prezydent Andrzej Duda i premierzy Polski i Danii spóźnili się na otwarcie gazociągu Baltic Pipe, ponieważ jedyny kontroler na lotnisku w Goleniowie koło Szczecina musiał zrobić sobie obowiązkową przerwę. Jego pracodawca, Polska Agencja Żeglugi Powietrznej utrzymuje, że sytuacja wynikała z "nagle zgłoszonych zwolnień lekarskich". Tymczasem dwaj kontrolerzy ze Szczecina już 25 i 26 września poinformowali, że idą na zwolnienie – dowiedział się tvn24.pl. Według naszych rozmówców kierownictwo PAŻP doprowadziło do kompromitacji, nie reagując w porę na sytuację.
27 września doszło do oficjalnego otwarcia gazociągu Baltic Pipe. Na uroczystości pojawili się: prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki oraz premier Danii Mette Frederiksen. Jak dowiedział się tvn24.pl, opóźnienie ceremonii, jakie miało miejsce tamtego dnia, wynikało z problemów z lądowaniami na lotnisku koło Szczecina.
Maszyny z premierami i prezydentem nie mogły wylądować - a te z polskimi politykami nawet nie wystartowały z Warszawy zgodnie z planem, bo na wieży nie było kontrolera lotów, który udał się na planowaną przerwę. Dwaj inni wcześniej poszli na zwolnienia lekarskie.
Teraz dowiadujemy się precyzyjnie - ze źródeł tvn24.pl - kiedy dokładnie kontrolerzy poinformowali o swoich zwolnieniach lekarskich. Pierwszy z nich zrobił to na ponad dobę wcześniej, czyli jeszcze 25 września, a drugi 26 września.
Wcześniej pytana przez tvn24.pl o przyczyny czasowej nieobecności 27 września kontrolera na lotnisku, rzecznik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Rusłana Krzemińska odpowiedziała: - Wynikało to z nagle zgłoszonych zwolnień lekarskich.
Nie sprecyzowała wtedy jednak, co dokładniej oznacza "nagle".
Co to znaczy "nagle"
Kontrolerów pracujących na wieżach lotnisk zatrudnia właśnie PAŻP, który jednocześnie odpowiada za organizację pracy, w tym układanie grafików.
- Grafiki pracy rzeczywiście planuje się z dużym wyprzedzeniem, a nie na dzień przed. W Szczecinie nie ma dużej obsady, ale nawet jeśli kilka osób wzięło zwolnienia, to w PAŻP powinni dużo szybciej zareagować, by nie doszło do opóźnień lotów o statusie HEAD - mówi nam jeden z kontrolerów o tym, co powinno być zrobione w agencji.
- Kierownictwo PAŻP ponosi pełną odpowiedzialność za kompromitację. To nie do pomyślenia, że do tego doszło - dodaje inny kontroler.
Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl - ze źródeł rządowych - efektem tej sytuacji może być odwołanie prezes agencji Anity Oleksiak. A pełni ona swoją funkcję zaledwie od ostatniego dnia marca tego roku. Objęła stery, gdy doszło do otwartego konfliktu między związkami zawodowymi a dotychczasowym prezesem Januszem Janiszewskim, który był bliskim współpracownikiem wiceministra resortu infrastruktury Marcina Horały.
Pytanie do PAŻP
Informator tvn24.pl znający kulisy lotu premiera 27 września podkreśla, że odpowiadająca za kontrolę ruchu lotniczego PAŻP nie poinformowała kapitana samolotu Morawieckiego o sytuacji na lotnisku w Goleniowie. Inny informator - zbliżony do Służby Ochrony Państwa - dodaje, że informacja z PAŻP nie została przekazana do ochrony prezydenta i premiera.
Tvn24.pl zapytało PAŻP, czy agencja przekazała informacje o zawieszeniu służby na lotnisku w Goleniowie załogom samolotów prezydenta Dudy, premiera Morawieckiego oraz premier Danii lub kancelariom tych polityków, a jeśli tak - kiedy dokładnie to nastąpiło.
"Polska Agencja Żeglugi Powietrznej działa w oparciu o procedury - wszystkie odpowiednie i konieczne dla opisywanego przypadku zostały zastosowane" - odpowiedziała rzecznika PAŻP Rusłana Krzemińska.
"Kwestia istotna, bardzo"
- Ja ją (informację o zamknięciu lotniska - red.) przekazałem osobiście do 1 Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie, osobiście telefonicznie. Ale wcześniej komunikaty typu NOTAM, które się ukazują były już dostępne i służby, nawet bez naszego przekazania tę informację miały, ponieważ ta baza jest ogólnie dostępna. Na pewno 1 Baza Lotnictwa Transportowego ma dostęp do tej bazy i mogła się zapoznać z tymi komunikatami - relacjonował kierownik zespołu dyżurnych.
- Zresztą to jest zwyczaj, zanim się cokolwiek zaplanuje, to patrzymy na ograniczenia ewentualne, jakie na danym lotnisku obowiązują i co tam się mogło wydarzyć. Nie sądzę, żeby ktoś nie mógł zauważyć komunikatu, bardzo ważnego o czasowym zamknięciu lotniska. To jest kwestia istotna, bardzo - podkreślił.
Źródło: tvn24.pl