Szpital wojskowy w Bydgoszczy, kiedyś jedna z perełek, jeśli chodzi o neurologię w naszym kraju, to nie dość, że szpital mocno zdewastowany, to jeszcze został de facto zmuszony przez czynnik polityczny do tego, żeby podpisać umowę z Tadeuszem Rydzykiem na kształcenie lekarzy - powiedział w "Kropce nad i" wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk, komentując wyniki wstępnego audytu w resorcie. Jak dodał, "infrastruktura wojskowa była de facto wykorzystywana do celów politycznych, bo Rydzyk jest politykiem".
- W ciągu ubiegłych dwóch lat nie podjęto nawet prac nad aktualizacją lub wydaniem nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego - mówił wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podczas prezentacji wyników wstępnego audytu w MON na posiedzeniu sejmowej komisji obrony.
Czytaj więcej: Wyniki wstępnego audytu w MON. Kosiniak-Kamysz wskazuje na "fatalne zaniechanie i zaniedbanie"
Mówił też o "upolitycznieniu wojska" i o tym, że szef Sztabu Generalnego został pozbawiony odpowiednich narzędzi do dowodzenia. Wicepremier odniósł się też do kwestii tworzenia przez poprzednie kierownictwo MON nowych jednostek wojskowych. - Większość z nich to jedynie punkty na mapie - stwierdził Kosiniak-Kamysz.
Tomczyk: infrastruktura wojskowa była de facto wykorzystywana do celów politycznych
Do sprawy audytu w resorcie odniósł się w "Kropce nad i" wiceszef MON Cezary Tomczyk. - Myślę, że powiem o tym pierwszy raz, bo ta informacja nie była wcześniej podawana do publicznej wiadomości. Szpital wojskowy w Bydgoszczy, kiedyś jedna z perełek, jeśli chodzi o neurologię w naszym kraju, to nie dość, że szpital mocno zdewastowany, to jeszcze został de facto zmuszony przez czynnik polityczny do tego, żeby podpisać umowę z Tadeuszem Rydzykiem na kształcenie lekarzy - mówił.
Jak dodał, "nie wie, kogo chce kształcić Rydzyk w swojej uczelni, ale chyba nie ginekologów, bo wydaje się, że w tej sprawie ma nieco inne zdanie". - Uważam, że to są zatrważające rzeczy, bo one pokazywały, że infrastruktura wojskowa była de facto wykorzystywana do celów politycznych, bo Rydzyk jest politykiem - stwierdził.
- Dokumenty na akredytację uczelni wydawał nie kto inny, jak minister (nauki i edukacji Przemysław - red.) Czarnek. Mieliśmy do czynienia naprawdę z wielkim układem, takim układem zamkniętym. Jeden wydawał pozwolenie na uczelnię, drugi dawał szpital wojskowy po to, żeby ta uczelnia mogła funkcjonować - powiedział.
- Kilkaset milionów złotych dla Rydzyka. No przecież te pieniądze mogły być wykorzystane na budowę szpitali, dróg, przedszkoli - kontynuował.
Tomczyk: ciężko było mówić w MON o jakiejkolwiek transparentności, jeżeli chodzi o zakupy
Tomczyk ocenił też w "Kropce nad i", że w Ministerstwie Obrony Narodowej w ostatnich latach "ciężko mówić o jakiejkolwiek transparentności, jeżeli chodzi o zakupy". - Ponad 500 umów zawartych w ciągu tych ostatnich lat było bez żadnej formuły przetargowej. To znaczy państwo polskie zrezygnowało w zakresie obrony narodowej z przetargów i offsetu. W związku z tym ciężko mówić o jakiejkolwiek przejrzystości - wyjaśnił.
Jak dodał, "gdyby modernizacja polskiej armii nie została wstrzymana za pierwszych sześciu lat rządów PiS-u, czyli Antoniego Macierewicza plus (Mariusza - red.) Błaszczaka (którzy byli wtedy ministrami obrony - red.), to nie trzeba by było w trybie ekstraordynaryjnym kupować sprzętu dla polskiej armii, bo ten sprzęt byłby w Polsce, tylko szkoda, że Błaszczak obudził się dopiero jak usłyszał wystrzały za naszą wschodnią granicą".
- Jeżeli jest tak, że kupujemy konkretny sprzęt, na przykład samoloty FA-50, które są Polsce potrzebne, ale nie mamy infrastruktury dla tych samolotów i nie mamy symulatorów, a symulatory zaawansowane będą za trzy lata, to możemy oczywiście udawać, że wszystko jest w porządku, ale nie jest w porządku - powiedział wiceszef MON.
Tomczyk: politycy albo bliscy współpracownicy decydowali o tym, co ma kupić wojsko
Według Cezarego Tomczyka "na tym polega problem", że "minister Błaszczak w Ministerstwie Obrony Narodowej stworzył specjalny departament", który "działał tak, że de facto politycy albo bliscy współpracownicy w ministerstwie decydowali o tym, co ma kupić wojsko".
- Bardzo często te decyzje były podejmowane bez konsultacji ze Sztabem Generalnym, co jest w ogóle jakimś zaprzeczeniem, bo tak jak mówił dzisiaj premier Kosiniak-Kamysz: "mundur i garnitur". Ja jestem w garniturze, ja nie jestem wojskowym. I nigdy nie będę udawał wojskowego, bo to nie jest moja rola - powiedział Tomczyk.
Jak dodał, "my sprawujemy cywilny nadzór nad armią, mamy umożliwić armii funkcjonowanie, działanie, stworzyć wszystkiego rodzaju możliwości".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24