Mamy wiedzę, że takie próby Rosjanie podejmowali w ostatnim półroczu - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, odnosząc się do cyberataków na infrastrukturę krytyczną państwa. - Od kilku dni wiemy, że są delegowane specjalnie dwie grupy, które stworzyła rosyjska służba specjalna GRU - przekazał.
Krzysztof Gawkowski został zapytany w "Rozmowie Piaseckiego", na jaki najczarniejszy scenariusz rosyjskiego cyberataku na polską infrastrukturę krytyczną powinniśmy być gotowi. - Infrastruktura krytyczna państwa, czyli na przykład elektrownie, na przykład woda i kanalizacja przestają nam działać - odpowiedział.
Dodał, że "realne są wszystkie scenariusze, w których używamy dzisiaj różnego rodzaju sprzętu komputerowego, oprogramowania, które można zhakować, wyłączyć, przejąć i doprowadzić do sytuacji krytycznej". - Mamy wiedzę, że takie próby Rosjanie podejmowali w ostatnim półroczu - przekazał.
Dopytywany, czy Rosjanie atakują polską infrastrukturę krytyczną, próbując zablokować czy sparaliżować systemy energetyczne, systemy rozsyłania wody, wicepremier powiedział, że "robią to w koordynacji". - To z jednej strony jest atak, który kierunkowo jest na te wszystkie infrastruktury krytyczne, a z drugiej dezinformacja, żeby siać panikę, żeby pokazywać, że państwo sobie nie radzi - dodał.
Gawkowski: są delegowane dwie grupy, które stworzyła rosyjska GRU
Gawkowski pytany był, czy mówiąc o atakach mówi o państwie rosyjskim, czy też o jakichś hakerach, którzy z racji sympatii prorosyjskich albo antypolskich taką działalność podejmują. - Od wielu miesięcy obserwowaliśmy, że ataki są ze strony rosyjskiej i białoruskiej, wskazując skąd przychodzą, bo wiedzieliśmy, że to jest z Rosji, z Moskwy najczęściej. Od kilku dni wiemy, że są delegowane specjalnie dwie grupy, które stworzyła rosyjska służba specjalna GRU. Jedną z grup adresowała do tego, żeby siać dezinformację, a drugą, żeby w najbliższych tygodniach i miesiącach wakacyjnych sparaliżować infrastrukturę krytyczną. Już to wiemy, nasze służby to odkryły. Ministerstwo Cyfryzacji i służby podległe działają - powiedział.
Dopytywany, czy "polski kontrwywiad zorientował się, że w GRU są grupy delegowane do tego, żeby atakować Polskę, czy żeby atakować szerzej państwa NATO, państwa bloku wschodniego NATO", minister cyfryzacji odpowiedział, że "o tym, że mamy do czynienia z szeroko zakrojoną akcją cybernetycznego ataku ze strony Rosji na państwa Unii Europejskiej wiedzieliśmy już wiele tygodni przed eurowyborami".
- Byłem na spotkaniu szefów cyfryzacji, telekomunikacji, ministerstw z całej Europy, z Unii Europejskiej i tam wprost rozmawialiśmy o tym, że Europa jest atakowana, a Polska jest na pierwszej linii frontu, bo najwięcej incydentów, które jest zgłaszane, to tutaj się odbywa, właśnie na terytorium Rzeczypospolitej. A dzisiaj już wiemy, która konkretnie służba i jakie działania podjęła - mówił.
Dodał, że "MON, ABW i NASK mają dzisiaj identyfikację skąd to przychodzi, nazywając to po imieniu". - Dlatego dzisiaj o tym głośno mówię, jaka to służba specjalna rosyjska, żeby wszyscy wiedzieli, że to nie są żarty - zaznaczył.
Gawkowski doprecyzował, że grupy rosyjskie są przeznaczone do atakowania Polski. - Oni wskazują tutaj swoje cele, swoje kierunki operacyjne na najbliższe tygodnie, dokładnie na wakacje - powiedział.
Minister pytany był, czy ma przekonanie, że skuteczność służb będzie nadal wysoka, czy też uważa, że są słabe punkty w infrastrukturze krytycznej, w które można uderzyć. - Są słabe punkty, identyfikujemy je cały czas, doprowadzamy do zwiększenia kompetencji cyfrowych, ale ten najbardziej słaby, miękki punkt podbrzusza, który trzeba cały czas wzmacniać, to są instytucje samorządu. Tam trzeba najwięcej pieniędzy, tam trzeba tej roztropności, tam trzeba też kompetencji cyfrowych pracowników, bo ich urządzenia, które są w systemach, też mogą zostać przejęte, a przez to jest wpływ na administrację - mówił.
Pytany, co Rosjanie atakują przede wszystkim, odpowiedział, że wie, ale nie wszystko może powiedzieć. - Tam, gdzie podejmowane są dzisiaj działania obronne, są bardzo skuteczne - zaznaczył.
- Infrastruktura wodno-kanalizacyjna, energetyka, administracja rządowa i samorządowa, to są te kierunki, ale gdzie to się odbywa, gdzie są pola, kto jakie ma podatności, nie mogę tego powiedzieć - dodał.
Gawkowski o ataku na PAP: operacja kilkustopniowa
Gość "Rozmowy Piaseckiego" odniósł się do ataku na Polską Agencję Prasową. Na koniec maja w serwisie PAP dwukrotnie ukazała się nieprawdziwa depesza.
Jak powiedział Gawkowski, "nastąpiła infiltracja jednego z urządzeń pracowników wysokiego szczebla PAP-u". - Jego hasła zostały wykradzione i przez to był możliwy atak, ale to też pokazuje, że ataki są możliwe, będą się pewnie zdarzały, że się udają - mówił. Zaznaczył, że na tę sytuację zareagowano w cztery minuty. - To też pokazuje, że jest zrozumienie w służbach i w państwie, że to musi być szybka reakcja - ocenił.
Wicepremier mówił, że atak na PAP to była "operacja kilkustopniowa". - Po pierwsze zidentyfikowano, kto może to robić, bo nie każdy pracownik Polskiej Agencji Prasowej może wpisywać komunikat takiego szczebla, który bez autoryzacji idzie dalej. Po drugie sprawdzono kilku pracowników, którzy mogli podlegać temu, że udostępni się jakieś hasła. Trafiono na osobę, która udostępniała swoje urządzenie - mówił. Doprecyzował, że dała je członkowi rodziny, który "wprowadził aplikację, która miała oprogramowanie szkodliwe", które wykradło wszystkie hasła do systemu PAP-u.
- Każdy z nas musi mieć rozsądek. Mówię wszystkim urzędnikom w Polsce jak jeżdzę po różnych spotkaniach: urządzenie służbowe, to jest urządzenie służbowe. Nie dajemy dzieciom, nie dajemy bliskim. Nie oglądamy filmów. Nie robimy różnego rodzaju zdjęć. Nie logujemy się na 25 innych aplikacji - podkreślał.
Gawkowski powiedział, że ma wielki szacunek do tego, co się stało w dniu ataku na PAP o godzinie 14. - Wszystkie media w Polsce, prawie wszystkie, jedna informacja się przedostała, ale w stacji lokalnej, stanęły na wysokości zadania i nie podały tej informacji w ciągu kilkudziesięciu sekund, czy minut, tylko poczekały chwilę - zauważył.
Gawkowski ocenił, że "cyberataki to zimna wojna, a w niektórych momentach już ciepła". - Taka, którą dotykamy, czujemy i wpłynie na nasze życie - podkreślił.
Gawkowski: powiedziałem Zandbergowi, żeby wszedł do rządu na moje miejsce
Gawkowski odniósł się także do sytuacji w Lewicy. Na uwagę, że partia Razem "mówi, że zaostrza się kryzys mieszkaniowy, rosną koszty utrzymania, energii, ogrzewania, żywności, kobiety nie mają prawa do decydowania o swojej ciąży (...) trzeba walnąć pięścią w stół, albo wyjść z tego rządu", wicepremier powiedział, że "do rządu wchodzi się po to, żeby coś załatwić, a do polityki wchodzi się po to, żeby realizować swoje postulaty". - Jak ktoś chce być obok rządu mówiąc, że będzie realizował postulaty, to albo nie rozumie polityki, albo z premedytacją zakłada, że na tym obstrukcyjnie będzie budował swoją karierę polityczną - dodał.
Pytany, w co gra Razem, ocenił, że "szuka drogi dojścia w miejsce, które pozwoli im awansować w sondażach i wierzy, że na obstrukcji rządu, który jest demokratyczny, doszedł do władzy z jasnym przesłaniem zmiany Polski po PiS (...) może się na tym wybuduje".
- Wierzę głęboko, że rozmowy są możliwe. Nic się nie wydarzyło. Siadamy do stołu. Będziemy rozmawiali - zaznaczył.
Jak mówił, "złożyliśmy propozycję w zeszłym tygodniu Razem, żeby weszli do rządu". - Powiedziałem (Adrianowi Zandbergowi-red.): jeżeli uważasz, że za mało robimy, to przyjdź do rządu i zostań na moim miejscu. Nie było entuzjazmu - dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Rozwodu na Lewicy ma na razie nie być
Gawkowski o związkach partnerskich
Odniósł się także do kwestii projektu ustawy o związkach partnerskich. Jak powiedział, w tym tygodniu ma być ostateczna decyzja PSL. Mówił, że w poniedziałek ministra Katarzyna Kotula przekazała projekt ustawy ludowcom, "w którym wskazała kierunki, jakie chcielibyśmy realizować". - Pokazała pola kompromisu i daliśmy sobie tydzień, żeby podjąć decyzję - dodał minister cyfryzacji.
Zaznaczył, że jeśli nie będzie decyzji o ścieżce rządowej, to będzie decyzja o ścieżce parlamentarnej.
Pytany, czy lepsza jest ustawa niedoskonała i nie w pełni wypełniająca postulaty Lewicy, czy lepszy brak ustawy i brak kompromisu, odpowiedział, że "kompromis i ustawa".
Pytany był także, czy jest gotowy stanąć do walki o prezydenturę, jeśli Lewica by go wskazała. - Nie ma dzisiaj takiej rozmowy - odparł. Przyznał, że nie chce kandydować na prezydenta.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24