Była wielka okazja, jest wielka wojna

Przedsiębiorca zablokował auto sąsiada betonowymi belkami. A to tylko jeden z wielu incydentów w tym konflikcie
Po wprowadzeniu zaczęły piętrzyć się problemy techniczne
Kupili nowoczesne domy w dobrej lokalizacji - kosztowały tyle, co mieszkanie w wielkiej płycie. Potem entuzjazm malał - do domów lała się woda w czasie deszczu, ciepło uciekało nieszczelnymi drzwiami, a kostka przy garażu się zapadła. Dzisiaj właściciele dwóch domów w Pabianicach pod Łodzią prowadzą otwarty konflikt z przedsiębiorcą, od którego kupili nieruchomości. Są złośliwości, uprzykrzanie życia, groźby, wykopywanie słupów nad ranem i unieruchamianie aut.
Artykuł dostępny w subskrypcji

Oferta była bardzo atrakcyjna. Za 600 tysięcy złotych można było stać się właścicielem nowego domu o powierzchni 168 metrów kwadratowych. Do tego własne podwórko, garaż i miła okolica - niedaleko lasu, z dala od zgiełku, ale ciągle w odległości kilku kilometrów od węzłów S14 i S8. Można dostać się sprawnie niemal w dowolne miejsce. - Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? I niestety było. Decyzja o kupnie rozpoczęła efekt domina, które doprowadziło do tego, że nasze dziecko boi się mieszkającego po sąsiedzku dewelopera, a my jesteśmy w ciągłym napięciu, co ten człowiek znowu wymyśli, żeby uprzykrzyć nam życie - mówi Kamil Hamrin i jego żona Honorata. Dlaczego? Do tego za chwilę dojdziemy. 

Czytaj także: