Trwa inwazja Rosji na Ukrainę. Działania rosyjskich i ukraińskich sił zbrojnych analizował w "Kropce nad i" w TVN24 Paweł Moszner, były oficer GROM. - Imperialna armia sobie nie radzi. W ciągu tygodnia wojny nie osiągnęła ani jednego sukcesu. Ludzie zadają sobie pytanie, gdzie są te wspaniałe czołgi pokazywane na placu Czerwonym. Ja odpowiadam, bo na wojsku trochę się znam: one są w tych hangarach, z których się je wytacza na defiladę. One nie przejadą stu kilometrów po ukraińskiej ziemi - ocenił ekspert.
- Rozmawiałem dziś z moim przyjacielem, z którym kiedyś skakaliśmy z jednego samolotu - mówił Paweł Moszner w "Kropce nad i". - Na moje pytanie, jak długo wytrzymacie, roześmiał się i powiedział: "Ty się nie martw, my wytrzymamy, wy tylko pomagajcie". Powiedział: "Myśmy pierwszą zawieruchę przeżyli, poradzimy sobie również tym razem. Oni się nie boją" - podkreślił.
Dodał też, że ukraińscy żołnierze skupiają się na tym, by bronić kraju. - Takiego patriotyzmu i poświęcenia dawno nie widziałem. Zazdroszczę i absolutnie podziwiam - ocenił Moszner.
Były oficer GROM: imperialna armia sobie nie radzi
Gość "Kropki nad i" opisywał, że otrzymuje od znajomych z Ukrainy nieoficjalne nagrania rozmów z rosyjskimi jeńcami oraz fotografie ich dokumentów. - Są zszokowani tym, że puszczono ich na wojnę, o której te dzieciaki nic nie widziały. To dzieciaki, rocznik 2002. Oni są praktycznie w wieku mojej córki, oni nie chcą walczyć. Mówią: "Mamo, zabierz mnie, my nie wiedzieliśmy, gdzie jedziemy". Jeżeli kolumna wojsk armii imperialnej jest bez paliwa, bez jedzenia, bez amunicji, to świat wywrócił się do góry nogami - ocenił Moszner.
Odniósł się także do postawy dowódców wojsk rosyjskich, którzy wydają rozkazy ostrzału obiektów cywilnych oraz ludności. - Jestem głęboko zszokowany i budzi moją odrazę dokonywanie tego typu ostrzałów, w których giną osoby cywilne. Społeczność międzynarodowa rozpoczęła dochodzenie w sprawie zbrodni wojennych - zaznaczył.
Relacja tvn24.pl: Siódma doba rosyjskiej inwazji na Ukrainę
Agencja Interfax-Ukraina, powołując się na państwową służbę do spraw sytuacji nadzwyczajnych, podała w środę, że ponad 2000 cywilów zginęło w wyniku rosyjskich ataków na cele cywilne na Ukrainie w ciągu siedmiu dni wojny. Jak podano, to efekt rosyjskich ataków na obiekty infrastruktury cywilnej - środki transportu, budynki mieszkalne, szpitale i przedszkola.
Według Mosznera ataki na tego typu obiekty nie zawsze mogą być wynikiem celowego działania. - To może być po prostu bałagan i niekompetencja. Imperialna armia sobie nie radzi. W ciągu tygodnia wojny nie osiągnęła ani jednego sukcesu. Ludzie zadają sobie pytanie, gdzie są te wspaniałe czołgi pokazywane na placu Czerwonym. Ja odpowiadam, bo na wojsku trochę się znam: one są w tych hangarach, z których się je wytacza na defiladę. One nie przejadą stu kilometrów po ukraińskiej ziemi, po prostu zostaną zniszczone javelinami [pociskami przeciwpancernymi - przyp. red.], zostaną zniszczone z dronów - wyliczał.
Moszner: prezydent Putin przegrał przyszłość rosyjskich dzieci
Jak wskazał były oficer GROM, obecne wydarzenia "wywróciły wojskową wiedzę". - Kraj, który był uważany za nieduży, za słaby, zatrzymał skutecznie, zadając potworne straty, imperialną armię, której miał bać się cały świat. Mnóstwo Rosjan nie godzi się z tym, są przerażeni, zawstydzeni. Żołnierze niektórzy nie chcą się bić - mówił Moszner.
Przypomniał też, że dotychczas Rosja była kojarzona jako jedno z mocarstw, które pokonały nazistowskie Niemcy i doprowadziły do zakończenia II wojny światowej, tymczasem obecnie działania polityków spowodowały, że stawiana jest na równi z Adolfem Hitlerem. - Świat wywrócił się do góry nogami. Przegrali wojnę informacyjną. Prezydent Putin przegrał przyszłość rosyjskich dzieci. Ich na świecie nie będą chcieli. To jest przerażające - dodał.
TVN24 na żywo - oglądaj w TVN24 GO:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24