Sejmowa komisja administracji zapoznała się z informacją szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie interwencji policji w związku z protestem przeciwko aresztowi dla Margot. W czasie pięciogodzinnej debaty przedstawiciele rządu i policji odpowiadali na zarzuty dotyczące między innymi "politycznie sterowanej akcji".
Do aresztowania aktywistki LGBT Margot doszło na początku sierpnia. W związku z tą decyzją przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest. Protestujący przeszli na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją. Policja zatrzymała łącznie 48 osób. Wszyscy usłyszeli zarzuty czynnego udziału w zbiegowisku.
W środę sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych rozpatrywała wniosek klubu Koalicji Obywatelskiej o przedstawienie na posiedzeniu Sejmu informacji szefa MSWiA na ten temat. Na nieprawidłowości dotyczące zatrzymań wskazywało między innymi Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
Powołując się na relacje zatrzymanych i ich obrońców, przedstawicielka wnioskodawców posłanka Urszula Zielińska z Koalicji Obywatelskiej podkreślała, że chce dowiedzieć się, "dlaczego polska policja otrzymuje rozkazy, które wydają się wymuszać na niej nadużywanie środków przymusu bezpośredniego".
- W imię jakiego prawa i na czyje polecenie (...) policja nie podjęła żadnej próby dialogu z pokojowo protestującymi młodymi ludźmi? (...) W imię jakiego prawa dowodzący wydał rozkaz, który według świadków brzmiał: "bierzcie po trzy osoby i ładujcie do samochodów, wszystko jedno kogo"? W imię jakiego prawa policjanci rzucali na ziemię, bili, podduszali i zakuwali w kajdanki od tyłu młodzież, która pokojowo protestowała? - pytała posłanka.
"Zachowywał się prowokacyjnie"
Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik podkreślał, że interwencja, o której mowa, została przeprowadzona w prawidłowy sposób. - Nikt z kierownictwa politycznego nie wydawał policji żadnych poleceń w zakresie sposobu czy w ogóle w zakresie podejmowania interwencji. Policja podjęła interwencję w sposób naturalny, oczywisty - mówił.
Wiceminister wskazywał, że policjanci spotykali się z agresją słowną, a przed aresztem Margot - jak powiedział - "zachowywał się prowokacyjnie". - W teatralnym geście wystawiał ręce, krzycząc, by założono mu kajdanki - mówił. Polityk przekonywał jednocześnie, że zastosowane środki przymusu bezpośredniego były adekwatne do sytuacji. - Używano siły fizycznej, w przypadku osób zatrzymanych użyto także kajdanek - przekonywał. Podkreślał też, że według jego wiedzy zatrzymanym nie utrudniano kontaktu z obrońcą.
W podobny sposób wypowiadał się komendant główny policji generał inspektor Jarosław Szymczyk. Odnosząc się do stawianych policji zarzutów, podkreślał, że doświadczenie nauczyło go tego, by "nie ferować wyroków na podstawie jednostronnych relacji". Zaznaczył, że wobec wszystkich osób zatrzymanych zgromadzono "różnego rodzaju materiał dowodowy". - W największym uproszczeniu, poza pewnymi kwestiami proceduralnymi, które dostrzegamy i które będą wymagały naszej pracy, to jeśli chodzi o samo działanie policjantów, ciężko mi jest sformułować jakiekolwiek uwagi - powiedział.
Szef KGP nie zgadzał się z zarzutem mówiącym o "akcji sterowanej politycznie". - Tak się składa, że dyżur z ramienia KSP pełnił w tym dniu pan generał Paweł Dobrodziej, który mnie poinformował o tym, co się dzieje na ulicy, gdy praktycznie zatrzymywane były już pierwsze osoby. W momencie zatrzymań o tych działaniach nie wiedział jeszcze ani wiceminister Wąsik, ani minister Kamiński - mówił. Dodał, że akcją na Krakowskim Przedmieściu kierował I zastępca komendanta rejonowego policji Warszawa I młodszy inspektor Michał Pisarski.
Wśród serii pytań, które zadawali głównie posłowie opozycji, najczęściej poruszana była kwestia utrudnionego dostępu do obrońcy. Pytano również, dlaczego osoby zatrzymane legitymowane były dopiero w radiowozach oraz dlaczego funkcjonariusze nie informowali ich od razu o podstawie zatrzymania. Część posłanek Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, która towarzyszyła w tym dniu zatrzymanym, relacjonowała też wydarzenia, które miały miejsce w stołecznych komendach. Niektóre osoby mówiły o brutalności funkcjonariuszy oraz homofobicznych zachowaniach i komentarzach. Wskazywano także na chaotyczną akcję, w ramach której osoby przewożone były z jednej komendy na drugą.
Wąsik chce prawnego podniesienia bezpieczeństwa policjantów
Posłowie opozycji zarzucali rządzącym podsycanie nienawiści w stosunku do społeczności LGBT. Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica) przekonywała, że społeczność ta jest konsekwentnie odczłowieczana. Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba przypomniał z kolei wpis byłego szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego w mediach społecznościowych, w którym ten stwierdził, że "Polska bez LGBT jest najpiękniejsza". Zdaniem Szczerby zatrzymania aktywistów są pokłosiem właśnie takich wpisów.
Sam Brudziński, który uczestniczył również w posiedzeniu komisji, we wpisie na Twitterze stwierdził, że podczas posiedzenia ze strony posłów opozycji trwa "irracjonalny atak na polską policję". "Szanowni funkcjonariusze, należą się wam słowa przeprosin za te niemądre ataki" - napisał.
- Uważam, że daliście się państwo sprowokować i zmanipulować - mówił do polityków opozycji Wąsik. Podkreślał, że z wywiadów udzielanych przez Margot wynika, że aktywistka chciała dać aresztować się wśród tłumu, by wywrzeć tym określone wrażenie. Wiceminister przyznał też, że resort widzi konieczność prawnego podniesienia bezpieczeństwa policjantów. - Będziemy nad tym pracować - powiedział.
Po pięciogodzinnej dyskusji posłowie przyjęli stanowisko, zgodnie z którym przedstawioną informację uznano za wystarczającą, w związku z czym nie będzie ona przedmiotem debaty na posiedzeniu plenarnym Sejmu. Za przyjęciem stanowiska głosowało 21 posłów, 17 było przeciwko, nikt się nie wstrzymał.
Źródło: PAP