To zawsze był bardzo mocno przekorny człowiek, stawiający na swoim, natomiast myślę, że dzisiaj jego pokazywanie się publiczne niczemu nie służy - tak obecność arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia na otwarciu kanału na Mierzei Wiślanej skomentował w "Faktach po Faktach" Szymon Hołownia (Polska 2050). W TVN24 Hołownia pytany był także o porozumienie opozycji, o którym informował Włodzimierz Czarzasty z Lewicy.
W sobotę ze studiem "Faktów po Faktach" łączył się szef Polski 2050 Szymon Hołownia. W programie pytany był o obecność arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia na otwarciu kanału na Mierzei Wiślanej. Były metropolita w marcu 2021 roku został ukarany przez papieża za "zaniedbania dotyczące nadużyć seksualnych" w Kościele i objęty zakazem uczestnictwa w uroczystościach religijnych na obszarze diecezji gdańskiej. Restrykcje nie obejmują innych diecezji, a ta sobotnia odbywała się na terenie diecezji elbląskiej.
- Kropidła nie ma, bo pan Bóg z nieba już kropi - zabrał na krótko głos Głódź, który asystował przy błogosławieniu kanału.
Hołownia: to nie błahe sprawy przyczyniły się do zakazu
- Nie widziałem arcybiskupa na tej uroczystości, ale uważam, że on po prostu nie ma wstydu. Uważam, że po tej sytuacji, która go spotkała, po bardzo jasnej decyzji władz kościelnych, nawet jeżeli ma prawo gdzieś się pokazywać, to ze zwykłego poczucia wstydu i przyzwoitości powinien oszczędzić nam i sobie tego typu zdarzeń - powiedział Holownia.
Polityk przypomniał, że to nie "błahe sprawy" przyczyniły się do nałożenia na Głódzia tego rodzaju zakazu przez Watykan. - Natomiast rozumiem, że znajduje jakąś perwersyjną satysfakcję w tym, żeby pokazać, że on jednak jest, że on się nie zgadza, że ma to w nosie - skomentował.
- To zawsze był bardzo mocno przekorny człowiek, stawiający na swoim, natomiast myślę, że dzisiaj jego pokazywanie się publiczne niczemu nie służy i trudno mi wyobrazić sobie, jakie byłoby dla niego merytoryczne uzasadnienie, nie wiem jaki ma związek z przekopem na Mierzei Wiślanej. Być może się kiedyś tego dowiemy, choć przypuszczam, że żadnego nie było - stwierdził. - To wygląda jak robienie na złość i Watykanowi i swoim przełożonym, ale też i tym wiernym, którzy są słusznie oburzeni jego zachowaniem - dodał.
"Koncepcja Jarosława Kaczyńskiego, do której do tej pory dorabia się ideologię"
Pytany o ocenę przekopu, szef Polski 2050 skwitował, że "jak się wydaje dwa miliardy publicznych złotych, to trzeba każdą złotówkę oglądać dwa miliardy razy z każdej strony, bo to są publiczne pieniądze". - Rozumiem, że była jakaś strategiczno-historyczna koncepcja Jarosława Kaczyńskiego, do której do tej pory dorabia się ideologię i uzasadnia się kolejne wydatki, które wiążą się z tym przekopem - ocenił.
- Ja byłem przeciwnikiem tego konceptu. Uważałem, że te pieniądze dużo lepiej byłoby dać po prostu Elblągowi, żeby rozwinął się w taki sposób, w jaki sam uważa za słuszne. Dzisiaj jesteśmy postawieni przed faktem dokonanym. Przekop istnieje, przecież go nie zasypiemy, więc jeśli chcemy robić pragmatyczną politykę, to trzeba powiedzieć, że po pierwsze zrobimy białą księgę, w której udokumentujemy każdą wydaną złotówkę, sprawdzimy, jak zostały wydane, a jak będzie trzeba, to sporządzimy wnioski do prokuratury - mówił dalej.
- Po drugie, trzeba jak najszybciej zobowiązać się do pogłębienia ostatniej części toru wodnego, żeby port w Elblągu rzeczywiście stał się funkcjonalny. To chyba 900 metrów - dodał. Po trzecie, jak mówił Hołownia, "trzeba wesprzeć samorząd i port w Elblągu, żeby rzeczywiście stał się miejscem, które zacznie w jakikolwiek sposób zarabiać na siebie i uzasadniać ekonomicznie ten przekop, choć to będzie bardzo, bardzo, bardzo długa perspektywa".
Hołownia: Często słyszę pytanie, czy się dogadamy. Moja odpowiedź jest jasna
Hołownia w TVN24 pytany był także o słowa wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego z Lewicy, który oświadczył, że "opozycja jest dogadana, wspólnie planuje przyszłość, stworzy rząd i nie da się skłócić".
- Często słyszę pytanie, czy się dogadamy. Moja odpowiedź jest jasna. Dogadamy się. To oczywiste, że się dogadamy, że się poukładamy, że nie zmarnujemy tej szansy - odparł.
Dopytywany, czy chodzi tu o dogadanie w sprawie posad czy programu, Hołownia wyjaśnił, że jego ruch jest zdania, że do polityki nie idzie się po "stołki".
- Musimy się dogadać co do programów, co do tego, co chcielibyśmy w pierwszej kolejności po, mam nadzieję, wygranych wyborach zrealizować, bo wtedy już nie będzie czasu na tego typu układanki. Ta koalicja wolności, jak zaproponowałem dzisiaj, żeby to, mam nadzieję, porozumienie nazywać, musi być przekonująca i różnorodna - mówił.
Przekonywał przy tym, że "w różnorodności siła". - Jak patrzę na betonową jednolitość Prawa i Sprawiedliwości, to ona nic dobrego Polakom dzisiaj nie przynosi - stwierdził Hołownia.
Zaznaczył, że decyzja o "blokowaniu się i sojuszach" jeszcze nie zapadła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24