W poniedziałek rano premier Donald Tusk poinformował, że sobotni, późnowieczorny incydent we wsi Mika, na trasie kolejowej Warszawa-Dęblin, "był aktem dywersji". Służby badają także drugi incydent na linii kolejowej w tym regionie, który miał miejsce w okolicy Puław. Poinformowano o nim dzisiaj.
Jak dodał premier Tusk, w sprawie obu tych uszkodzeń trwa śledztwo. "Tak jak w poprzednich tego typu przypadkach, dopadniemy sprawców, niezależnie od tego, kto jest ich mocodawcą" - zapowiedział.
Szłapka: nie dajmy się zastraszyć
Sprawę skomentował we wpisie na X rzecznik rządu Adam Szłapka.
"Eksplozja na trasie Warszawa-Lublin to akt dywersji. Wszystkie służby działają, a sprawcy zostaną złapani i pociągnięci do odpowiedzialności. Najważniejsze: nie dajmy się zastraszyć i weryfikujmy informacje" - napisał.
Śliz: dezinformacja jest bardzo poważną bronią
O komentarz w sprawie incydentów poproszono również szefa klubu parlamentarnego Polski 2050 Pawła Śliza.
- Każdy akt dywersji jest poważną sytuacją, ale najważniejsze jest to, że służby zadziałały i niezwłocznie po zweryfikowaniu, że był to akt dywersji, poinformowały opinię publiczną, bo dezinformacja jest bardzo poważną bronią - ocenił Śliz.
Był pytany, czy w jego opinii państwo działa dobrze i czy akty dywersji mogły zostać wykryte wcześniej.
- Z mediów dowiadujemy się, że bardzo wiele aktów zostaje wykrytych i zostają one zneutralizowane, zanim do takich sytuacji dochodzi, więc uważam, że państwo jest bezpieczne - odparł.
Zapytany o to, czy ta sprawa będzie miała swój oddźwięk polityczny, zaznaczył, że jego zdaniem bezpieczeństwo "nie ma barw politycznych". - Bezpieczeństwo jest jedno, dotyczy nas (wszystkich - red.) i tutaj nie ma prawa być jakiegokolwiek konfliktu w tym zakresie. Do obu stron bym apelował, żebyśmy znaleźli porozumienie, bo ono jest bardzo ważne, żebyśmy umieli na takie sytuacje zadziałać jak jedna pięść i pokazali, że państwo polskie jest silne - odparł.
Kaleta: wszystkie ręce na pokład
Akty dywersji skomentował również poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Kaleta. Wyraził obawę, że mogą być one jedynie "preludium" i że podobne incydenty mogą się potęgować.
- To jest pewnego rodzaju testowanie. Testowanie dwóch płaszczyzn, to znaczy się testowanie rządzących i testowanie polskiego społeczeństwa - ocenił Kaleta. - Na razie widzimy, że dzieje się to na terenie wschodniej Polski, ale nie wiemy, mam nadzieję, że ktoś wie, (...) że grupy dywersyjne, które są nam wrogie uaktywniły się w Polsce - dodał.
Zwrócił się też z apelem do obywateli: - Wszystkie ręce na pokład, nie tylko służb. My wszyscy jako Polacy jesteśmy odpowiedzialni za naszą ojczyznę. Jeżeli widzimy, że coś niedobrego się dzieje, jeżeli mamy najmniejsze nawet podejrzenia (...), bądźmy odpowiedzialni, informujmy kogo trzeba - mówił Piotr Kaleta.
Autorka/Autor: ms/adso
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP