Dwoje agentów ABW, którzy brali udział w akcji zatrzymania byłej posłanki Barbary Blidy "nie popełniło czynów zabronionych". We wtorek sąd prawomocnie zdecydował o umorzeniu sprawy funkcjonariuszy. Rodzina Blidów nie wyklucza, że będzie interweniowała u Rzecznika Praw Obywatelskich.
Sąd Rejonowy w Siemianowicach Śląskich rozpatrywał zażalenie pełnomocników rodziny Blidy na decyzję o umorzeniu sprawy przeciwko agentom ABW z kwietnia tego roku. We wtorek zdecydował o utrzymaniu decyzji łódzkiej prokuratury, która nie dopatrzyła się wtedy "znamion czynu zabronionego".
Obecni na posiedzeniu mąż i syn byłej posłanki byli rozczarowani decyzją sądu. - Nie ukrywam, że to nie jest ten wyrok, którego byśmy oczekiwali. Musimy się zastanowić z pełnomocnikami, co z tym dalej zrobić - powiedział syn Jacek Blida.
Pójdą do rzecznika?
Pełnomocniczka Blidów mec. Stanisława Mizdra jeszcze przed ogłoszeniem postanowienia mówiła, że w przypadku uprawomocnienia się decyzji o umorzeniu, być może za pośrednictwem Rzecznika Praw Obywatelskich, będzie się domagała nadzwyczajnej kasacji.
Była posłanka SLD i minister budownictwa popełniła samobójstwo 25 kwietnia 2007 r., kiedy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i zatrzymać ją na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Miały jej zostać przedstawione zarzuty w śledztwie dotyczącym tzw. afery węglowej.
W sądzie znajduje się akt oskarżenia przeciwko Grzegorzowi S., który kierował tzw. grupą realizacyjną do zatrzymania Blidy i przeszukania jej domu. Niejawny proces funkcjonariusza, który odpowiada za niedopełnienie obowiązków, toczy się od 12 listopada przed siemianowickim sądem.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24