Pierwsza zadała pytanie Nawrockiemu o mieszkania. Teraz postawiłaby je inaczej

Magdalena Biejat
Biejat o tym, o co teraz zapytałaby Nawrockiego w sprawie mieszkań
Źródło: TVN24

Magdalena Biejat, wicemarszałkini Senatu i kandydata Lewicy na prezydenta, stwierdziła w "Faktach po Faktach" w TVN24, że kandydat PiS-u na prezydenta coraz "bardziej się pogrąża". Zdradziła też, o co teraz zapytałaby kandydata PiS-u w sprawie dotyczącej mieszkań.

Magdalena Biejat nawiązała w programie do tego, że to ona podczas jednej z debat prezydenckich zadała Karolowi Nawrockiemu pytanie o jego stosunek do podatku katastralnego. To właśnie wtedy kandydat PiS-u powiedział, że ma jedno mieszkanie, co - jak się później okazało - jest nieprawdą, bo ma dwa. Tak rozpoczęła się afera mieszkaniowa z jego udziałem. Okazało się, że pan Jerzy miał przekazać swoją kawalerkę w zamian za opiekę. 80-latek jednak od ponad roku przebywa w domu pomocy społecznej.

W środę Nawrocki poinformował, że przekaże to mieszkanie na cele charytatywne.

Magdalena Biejat o tym, o co teraz zapytałaby Nawrockiego

Biejat mówiła, że kiedy zadawała to pytanie Nawrockiemu, nie wiedziała, jaka jest prawda dotycząca liczby posiadanych przez niego mieszkań.

- Gdybym teraz miała zadać to pytanie Karolowi Nawrockiemu, wiedząc co wiem, to zamiast go pytać, czy rozumie, jak działa podatek katastralny i jak trzeba rozwiązać problem mieszkaniowy, zapytałabym go, czy to nie jest przypadkiem tak, że on nie chce rozwiązać problemu mieszkaniowego i patologii rynku mieszkaniowego, bo po prostu nauczył się świetnie z nich korzystać - powiedziała.

Dodała, że "Karol Nawrocki nie radzi sobie już nawet z takimi pytaniami, bo za każdym razem, kiedy otwiera usta, tylko bardziej się pogrąża".

Biejat: Kaczyński i Czarnek opowiadają bzdury

- Szokujące dla mnie jest to, że pan Nawrocki umówił się z człowiekiem niepełnosprawnym, starszym, nieporadnym, że w zamian za bezcen przejmie jego mieszkanie, obiecując mu pomoc, której nigdy mu nie dostarczył - kontynuowała kandydatka Lewicy.

- Wyjątkowo oburzające jest dla mnie to, że zarówno Jarosław Kaczyński, jak i pan Czarnek opowiadają bzdury o tym, jakoby rzekomo pan Nawrocki uratował przed bezdomnością pana Jerzego. Przed bezdomnością to uratowała go gmina, która w ogóle udzieliła mu mieszkania komunalnego, a potem przejęła obowiązki opieki nad nim, znajdując mu miejsce w DPS-ie - powiedziała.

"Zachęcam państwa wszystkich, żebyście powiedzieli to swoim pracodawcom"

Kandydatka na prezydenta mówiła także o sprawie uruchomienia programu pilotażowego dotyczącego skrócenia czasu pracy. Do 30 czerwca resort pracy ma przedstawić zasady i warunki tego przedsięwzięcia, a w kolejnych miesiącach ma ruszyć nabór dla firm, instytucji i organizacji.

Biejat mówiła, że do do ustalenia jest jeszcze kwestia modelu, według którego skrócenie czasu pracy miałoby się odbywać. Taka możliwość miałaby być zależna od branży. - To może być jeden dzień krócej, to może być jedna godzina dziennie krócej, to może być jakiś inny system rozliczania w rozliczeniu na przykład kwartalnym, albo dodanie dodatkowego dnia urlopu zamiast skrócenia czasu pracy, ponieważ różne branże potrzebują różnych modeli - tłumaczyła.

Przekonując do tego rozwiązania, Biejat wskazywała tu przykłady innych krajów.

- Na przykład Francja wprowadziła skrócenie czasu pracy do 35 godzin tygodniowo, czyli w takim wymiarze, jak my proponowaliśmy w kampanii, 7 zamiast 8 godzin - wymiar czasu dziennego etatu 25 lat temu. I nie tylko nie zginęli, ale pokazało to, że miało to dobry efekt na gospodarkę. Gospodarka na tym zyskuje, zyskują na tym przedsiębiorcy. Z bardzo prostego powodu - ponieważ pracownicy, którzy pracują mniej, pracują wydajniej - mówiła.

- Pracownicy, którzy pracują mniej, którzy są mniej przepracowani, rzadziej chorują, rzadziej chodzą na zwolnienia lekarskie, rzadziej zmieniają pracę, bo są bardziej z tej pracy zadowoleni - przekonywała.

- Zachęcam państwa wszystkich, którzy nas słuchacie, żebyście powiedzieli swoim pracodawcom, że jest pilotaż, który rusza w tym roku, do którego można się zapisać, (...). Wszyscy pracodawcy, którzy do niego dołączą, którzy uzyskają pewną pomoc finansową w przejściu na ten skrócony czas pracy, będą mogli testować taki model - podkreśliła.

Biejat o wysyłaniu wojsk do Ukrainy: trzeba się przyglądać sytuacji

Magdalena Biejat była też pytana o sytuację międzynarodową, przede wszystkim o to, co dzieje się za wschodnią granicą.

Mówiła, że Polska powinna wspierać Ukrainę w drodze do NATO i do Unii Europejskiej. Na uwagę prowadzącego, że jeżeli Ukraina będzie w NATO, to by oznaczało, że każdy kraj członkowski, w tym Polska, jest w stanie wojny z Rosją, odparła: - Dlatego dopóki trwa otwarty konflikt między Rosją a Ukrainą, to absolutnie nie ma mowy o tym, żeby Ukraina do NATO przystąpiła. To jest jasne dla wszystkich.  

Tłumaczyła, że inna sytuacja jest wtedy, gdyby udało się ten konflikt zakończyć. - Uważam, że Polska powinna bardzo uważnie przyglądać się temu, jak się ten proces pokojowy będzie kształtować i być gotowa, żeby wysłać te wojska w razie takiej potrzeby we wsparciu procesu pokojowego - powiedziała.

 - Nie mówię, że koalicja 15 października, ani ja osobiście (gdybym była prezydentem - red.) wyślę na pewno wojska na Ukrainę. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli tego robić. Ale moje stanowisko jest takie, że mówienie dzisiaj, że to się na pewno nigdy, przenigdy, pod żadnymi warunkami nie wydarzy, jest po prostu nieodpowiedzialne - stwierdziła.

Biejat o wysyłaniu wojsk do Ukrainy: trzeba się przyglądać sytuacji
Źródło: TVN24

Jak wyglądałoby spotkanie Biejat z Trumpem?

Biejat była też pytana o to, jak wyobraża sobie spotkanie z prezydentem USA Donaldem Trumpem, gdyby to ona zastąpiła Andrzeja Dudę w Pałacu Prezydenckiego.  - Mówię bardzo płynnie po angielsku, damy radę - zapewniła. Dopytywana, jak zareagowałaby na słowa Trumpa, który mówiłby o konieczności nakładania dodatkowych ceł na produkty z Europy, odparła: - Po pierwsze, Polska ma bardzo silne karty w ręku w postaci naszych nakładów na zbrojenie i naszej roli w NATO jako tego kraju, który wypełnia te zobowiązania, o których tak głośno Donald Trump ciągle mówi. 

- Po drugie, jeśli chodzi o politykę celną Stanów Zjednoczonych w stosunku do Unii Europejskiej, to tutaj naszą największą siłą jest reprezentowanie całej Unii. Ja, jako przedstawicielka Polski, powinnam tam występować również - i chcę tam występować - jako przedstawicielka Unii - dodała.

Biejat: chętnie spotkam się z papieżem, żeby porozmawiać o renegocjacji konkordatu

Kandydatka Lewicy mówiła także, że "bardzo chętnie spotka się z papieżem Leonem XIV, żeby porozmawiać o renegocjacji konkordatu". Wskazywała, że "jest tam sporo rzeczy do zmiany".

Osoby, które są wierzące, które chcą tak wychowywać swoje dzieci, które chcą wysyłać swoje dzieci na katechezę, powinny móc to robić. Tylko niech to robią w parafiach, tam, gdzie jest miejsce religii - stwierdziła.

Biejat mówiła też, że jest przeciwna zatrudnianiu kapelanów na etatach w instytucjach publicznych. - Każdy pacjent i każda pacjentka mają prawo do wezwania kapelana, nie tylko katolickiego, dowolnego tego wyznania, którego jest. Tymczasem dzisiaj w Polsce mamy taką oto sytuację, w której tylko kapelani katoliccy mają zapewnione etaty w instytucjach publicznych, w szpitalach. 

- Na przykład dwukrotnie byłam w szpitalu na dłuższym pobycie, ponieważ urodziłam dwoje dzieci. Za każdym razem do mojej sali wparowywał kapelan, bez żadnego mojego zaproszenia z mojej strony. Uważam to za naruszenie mojej prywatności - powiedziała.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: