"Pan Jerzy nigdy nie wspominał pana Karola Nawrockiego" - oświadczyła w mediach społecznościowych Anna Kanigowska, która przez rok opiekowała się starszym mężczyzną z Gdańska. To jego mieszkanie przejął Karol Nawrocki. Jak napisała, zabrała głos po "kilku dniach nagonki". Zwróciła się też z apelem.
Pani Anna Kanigowska pracuje w opiece społecznej od 15 lat, pomaga osobom potrzebującym na terenie Gdańska. Obecnie pracuje w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej. Wiosną 2022 roku do grona jej kilku podopiecznych dołączył pan Jerzy, którego mieszkanie przejął kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki.
Historię mieszkania ujawnił Onet. A początkiem całej sprawy była wypowiedź Nawrockiego podczas debaty "Super Expressu", że posiada jedno mieszkanie. Okazało się, że jest też drugie. Nabył je od starszego mężczyzny w niejasnych okolicznościach. Według oświadczenia opublikowanego z zeszłą niedzielę przez rzeczniczkę sztabu Nawrockiego, Emilię Wierzbicki, Jerzy Ż. miał przekazać swoją kawalerkę w zamian za opiekę. 80-latek jednak od ponad roku przebywa w domu pomocy społecznej.
Kilka dni temu Anna Kanigowska opowiedziała dziennikarzom Onetu o tym, w jakim był stanie pan Jerzy i jakiej pomocy wymagał. Mówiła, że "żył w nędzy". Relacjonowała, że "pan Nawrocki zupełnie nie interesował się panem Jerzym, jego sytuacją życiową i jego stanem zdrowia".
Kobieta rozmawiała też potem z reporterką Anna Marią Kowalewską z TVN24. - Zdarzało się, że sąsiedzi wykupywali mieszkania w zamian za opiekę, to nie jest jednostkowa sytuacja, ale zapewniali opiekę, a tutaj tej opieki nie było - powiedziała.
Opiekunka: do pana Jerzego przychodziłam ja i pracownik socjalny
W sobotę Anna Kanigowska opublikowała wpis w mediach społecznościowych. Jak napisała, postanowiła zabrać głos po "kilku dniach nagonki" na nią. Przekazała kilka informacji dotyczących pana Jerzego.
Przypomniała, że była opiekunką mężczyzny od marca 2022 do marca 2023 roku i wskazała, że "już wówczas Pan Jerzy miał według mojego doświadczenia zaawansowaną demencję lub zespół otępienny".
Jak napisała Kanigowska "miasto Gdańsk, MOPR w pełni zaopiekowały się Panem Jerzym, był przyznany zasiłek stały, świadczenie pielęgnacyjne, co miesiąc Pan Jerzy dostawał tzw. 'zasiłki celowe', paczki żywnościowe z MOPR oraz codziennie obiady".
Podkreśliła, że "mężczyzna "nie był menelem, był zadbanym i schorowanym starszym człowiekiem".
Jak napisała, jedynymi osobami, które przychodziły do seniora była ona "oraz pracownik socjalny przydzielony do Pana Jerzego".
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Pan Jerzy nigdy nie wspominał Karola Nawrockiego"
Opisała, jak wspierała pana Jerzego. "Dokupowałam Panu Jerzemu w okresie jesienno-zimowym prąd za własne pieniądze, ponieważ stare grzejniki elektryczne, które były w mieszkaniu dużo prądu zużywały, w związku z tym zdarzało się, że niestety środki finansowe, którymi dysponował Pan Jerzy nie były wystarczające, żeby sfinansować wszystkie potrzeby Pana Jerzego. Zdarzało się także że przynosiłam żywność z domu" - napisała.
"Nigdy nie spotkałam nikogo od Pana Karola Nawrockiego, nie było także śladu obecności kogokolwiek poza mną czy pracownikiem socjalnym - oświadczyła. Dodała też, że "Pan Jerzy nigdy nie wspominał Pana Karola Nawrockiego, bardzo często mówił o Pawle Adamowiczu lub Pani Aleksandrze Dulkiewicz". "To do UM Gdańska Pan Jerzy zwracał się po dodatkową pomoc i nigdy nie był odprawiany z tzw. kwitkiem" - zaznaczyła.
Anna Kanigowska napisała też, że "o wysłaniu listu do Pana Karola Nawrockiego oraz o tym, iż Pan Jerzy nie jest właścicielem mieszkania, poinformowałam moją przełożoną oraz pracownika socjalnego". "Poza tym pracownik socjalny był przeze mnie informowany na bieżąco o sytuacji Pana Jerzego i starał się zrobić wszystko, co mógł żeby pomóc Panu Jerzemu" - dodała.
W rozmowie z Onetem kobieta mówiła, że próbowałam się skontaktować z Nawrockim i "zimą 2022 roku wysłała list do niego na adres Muzeum II Wojny Światowej, którym wcześniej kierował".
Według opiekunki "Pan Jerzy niestety nie miał świadomości, iż mieszkanie nie jest jego własnością".
Po tych kilku dniach nagonki na mnie, chorych telefonów od pseudo dziennikarzy, postanowiłam się wypowiedzieć. ...
Posted by Anna Kanigowska on Friday, May 9, 2025
"Wylały się na mnie pomyje"
Kobieta przyznała, że "po udzieleniu wywiadu wylały się na nią pomyje". "To, co czytam na swój temat, wszystkie pogróżki jakie dostaję, zszokowały mnie - dodała.
"Zastanawiam się, w jakim kraju żyjemy skoro Pan Poseł Marcin Horała (Prawo i Sprawiedliwość - red.) publicznie pokazuje moje zdjęcie ściągnięte z portalu społecznościowego i opluwa mnie w mediach. Jemu wolno... To nawoływanie do nienawiści - napisała.
"Jakim człowiekiem jest Pan Karol Nawrocki skoro nie potrafi przystopować swojego elektoratu? A momentami wręcz podkręca w wypowiedziach swoich popleczników" - dodała.
"Jakim trzeba być człowiekiem"
"Nigdy nie zgodziłabym się na udzielenie wywiadu, gdybym nie usłyszała jak to Pan Karol Nawrocki i jego rodzina opiekowali się Panem Jerzym. Czy żałuję? Nie. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby najzwyczajniej w świecie brzydko mówiąc 'olać' niepełnosprawnego człowieka, mieszkającego na poddaszu kamienicy, a później w mediach szczycić się tym jak to super opiekowałem się Panem Jerzym" - oświadczyła Kanigowska.
"Czy obawiam się o swoje zdrowie i życie? Tak. Ostatnie dni pokazały mi jak nieobliczalni są Ci wszyscy ludzie. Na szczęście okazało się, że mam wokół siebie więcej życzliwych mi osób niż hejterów plujących jadem - napisała.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Kanigowska: idźcie na wybory, zagłosujcie mądrze
Kanigowska przyznała, że "nigdy jakoś specjalnie nie angażowała się w politykę" i dodała, że "teraz to się zmieni".
Zwróciła się z apelem "do wszystkich przyjaciół i znajomych, którzy deklarowali że nie idą na żadne wybory".
"Bardzo Was wszystkich proszę, idźcie na wybory, zagłosujcie mądrze, nie pozwólcie żeby wasze Dzieci i Wnuki wychowywały się w kraju w którym za prawdę bezkarnie można opluwać drugiego człowieka" - napisała.
Dokument z podpisem Nawrockiego
Interia podała w piątek, że Nawrocki podpisał w 2021 roku zobowiązanie do dożywotniej opieki nad starszym panem Jerzym. Jak wynika z dokumentu, do którego dotarł portal, Nawrocki miał zapewnić mu mieszkanie, jedzenie, opiekę w chorobie oraz pokryć koszty pogrzebu. Choć na piśmie deklarował wsparcie, sam przyznał, że od ubiegłego roku nie miał z panem Jerzym kontaktu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Obiecał opiekę do końca życia, potem wyjechał. Jest dokument z podpisem Nawrockiego
Autorka/Autor: js/ams
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Przemysław Piątkowski/PAP