Wiceszef resortu obrony odmówił we wtorek na posiedzeniu Komisji Obrony Narodowej odpowiedzi na pytania o aferę mailową. - Jeszcze czegoś takiego nie widziałem, żeby minister, który reprezentuje rząd, uciekł z komisji sejmowej - mówił w "Kropce nad i" Cezary Tomczyk (KO). Wiceminister rozwoju i technologii Artur Soboń (PiS) przekonywał, że "trudno jest rozmawiać o mailach ze skrzynki Michała Dworczyka, skoro treści tych maili nie zna ani pan poseł, ani pan minister Skurkiewicz".
We wtorek na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej doszło do napiętej sytuacji. Posłowie mieli zająć się wątkiem ministerstwa obrony w tak zwanej aferze mailowej. Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz oświadczył jednak, że rząd i resort "w żaden sposób nie odnosi się i nie komentuje informacji, które są zawarte na rosyjskich portalach". Chwilę później posiedzenie zostało zamknięte, co wzbudziło sprzeciw i oburzenie posłów opozycji.
O tym spotkaniu rozmawiali w "Kropce nad i" w TVN24 wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Cezary Tomczyk (Koalicja Obywatelska), który brał udział w komisji, oraz wiceminister rozwoju i technologii Artur Soboń z Prawa i Sprawiedliwości.
Tomczyk: minister obrony narodowej pod naporem argumentów postanowił uciec
- Jestem posłem od 2007 roku, ale jeszcze czegoś takiego nie widziałem, żeby minister, który reprezentuje rząd, uciekł z komisji sejmowej - mówił Tomczyk.
Wskazywał, że "Sejm kontroluje rząd, a nie rząd kontroluje Sejm". - To nie jest tak, że minister tam przychodzi, dlatego że mu się tak podoba. On tam przyszedł, dlatego że zwołaliśmy specjalne posiedzenie Komisji Obrony Narodowej, żeby porozmawiać o treści maili pana (Michała - red.) Dworczyka. Treści maili, która jest straszna. Z nich się wyłania katastrofalny obraz polskiej armii - kontynuował.
Jak ocenił poseł PO, "wiceminister obrony narodowej pod naporem argumentów postanowił uciec".
Soboń: rozmowa o tym na komisji jest czymś irracjonalnym
Zdaniem Sobonia "trudno jest rozmawiać o mailach ze skrzynki Michała Dworczyka, skoro treści tych maili nie zna ani pan poseł, ani pan minister Skurkiewicz". - Znamy wyłącznie to, co jest publikowane przez Rosjan w określonych celach i rozmowa o tym na komisji jest czymś irracjonalnym - powiedział gość TVN24.
- Prawda jest taka, że nie potraficie, nawet gdybyście chcieli, uzyskać informacji, które wynikają z tego, co otrzymujemy z rosyjskich portali - kontynuował. - Wy nawet nie potraficie złożyć wniosku tak, żeby ta komisja mogła się odbyć - dodał.
Tomczyk: nie ma żadnego dowodu, że jakakolwiek z wiadomości została sfałszowana
Poseł Tomczyk wskazywał, że "ministrowie konstytucyjni tego rządu (...) potwierdzili prawdziwość tych maili, między innymi pan wicepremier (Jacek - red.) Sasin".
- Co więcej, nikt nie zaprzeczył. To znaczy, nie ma żadnego dowodu, że jakikolwiek z tych maili czy jakakolwiek z tych wiadomości została sfałszowana - ocenił. - Natomiast prawda jest taka, że dzisiaj przyjęliście oto taką taktykę, że chcecie powiedzieć, że to jest nie wasza sprawa, że to jacyś Rosjanie i tak dalej - kontynuował.
Soboń przekonywał natomiast, że "to akurat jest potwierdzone, że to są Rosjanie". Na pytanie, kto to potwierdził, odparł, że "sposób publikowania świadczy o tym, iż są to Rosjanie". Przekonywał też, że weryfikacja przeprowadzona przez polskie służby "potwierdza, że mamy do czynienia z rosyjską dezinformacją".
Tomczyk i Soboń o systemie Pegasus
Goście "Kropki nad i" mówili również o doniesieniach na temat inwigilacji systemem Pegasus. Tomczyk przytoczył słowa wiceszefa MON Wojciecha Skurkiewicza z 24 grudnia, brzmiące: "System Pegasus nie jest na wyposażeniu polskich służb. Nie jest wykorzystywany do tego, aby śledzić czy inwigilować kogokolwiek".
Zdaniem posła PO, "pan minister Skurkiewicz, który był dzisiaj na komisji obrony, kilka tygodni temu kłamał wprost polskich obywateli, że system Pegasus nie istnieje, że nie jest na wyposażeniu polskich służb i nie służy do inwigilacji".
Wiceminister Soboń mówił zaś, że "dobrze jest, jak się wypowiadamy w rzeczach, o których wiemy". - Ja nie mam żadnej wiedzy na temat tego, jakie programy do różnego rodzaju technik operacyjnych stosują polskie służby - powiedział. - Opieram się na wiedzy, którą otrzymuję od osób, które takie informacje powiadają i zalecam to każdemu - dodał gość TVN24.
Grupa badaczy z Citizen Lab, działająca przy Uniwersytecie w Toronto, w ekspertyzie wykazała, że w Polsce inwigilowani oprogramowaniem Pegasus byli mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek oraz senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Według Citizen Lab senator Brejza był 33 razy inwigilowany przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, kiedy był szefem sztabu wyborczego KO. Przeciwko politykowi nie toczy się żadne postępowanie.
Później wicepremier oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" przyznał, że rząd kupił Pegsusa. Bagatelizował także wydanie na ten cel środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz