W sieci zostało opublikowane nagranie rozmowy telefonicznej, której jednym z uczestników ma być szef KPRM Michał Dworczyk. Miał on dyktować treść depeszy Polskiej Agencji Prasowej. O "PAP" wspomina drugi rozmówca. Niedługo po rzekomej rozmowie agencja opublikowała depeszę, której nagłówek jest taki sam, jak miał opisywać go Dworczyk.
Jednym z rozmówców miał być szef KPRM Michał Dworczyk. Drugi rozmówca nie jest znany. Z zapisu rozmowy wynika, że dotyczy ona treści jednej z depesz informacyjnych. Portal "Poufna Rozmowa", który opublikował nagranie, sugeruje, że drugim rozmówcą miała być osoba z Polskiej Agencji Prasowej. Załącza też zrzuty z ekranu z korespondencją mailową. Widać na nich, że z adresu e-mail "grodecki1@wp.pl" wysłano wiadomość do newsroomu PAP. Temat maila brzmi: Nagranie ACR. Zastępcą redaktora naczelnego PAP jest Tomasz Grodecki.
Zapis rozmowy
Poniżej przedstawiamy zapis rozmowy:
- No hej. Jesteś?
- Halo. Jaka formuła?
- Formuła jest następująca. Otóż mój drogi... Pani Sabina Zalewska, czy jak tam jej pies mordę lizał, wycofała, przesłała dziś wieczorem marszałkowi Sejmu pismo, w którym wycofuje swoją zgodę na kandydowanie na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka, (...), przesłała pismo do marszałka Kuchcińskiego, w którym wycofuje swoją zgodę kandydowania na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka.
- Dobra, i teraz tak - kto to poinformował? Musimy dać gdzieś, że "dowiedziała się PAP" czy "poinformował PAP". Coś musi być.
- Źródła zbliżone do kręgów. "Ze źródeł w Prawie i Sprawiedliwości", no żartuję no.
- Dobra, ok, bo to ważne. Bo to wiesz,(...), różne mogą być źródła. Niech będzie to, szerokie źródło. Dobra, robimy, zaraz będzie.
- Dobra, dzięki.
Depesza PAP
Rozmowa miała zostać nagrana we wrześniu 2018 roku. Na to wskazują daty domniemanych maili. 13 września 2018 roku Polska Agencja Prasowa opublikowała depeszę pod tytułem "Źródła PAP: Sabina Zalewska wycofała swoją kandydaturę na Rzecznika Praw Dziecka".
"Sabina Lucyna Zalewska przesłała w środę wieczorem do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego pismo, w którym wycofuje swoją zgodę na kandydowanie na stanowisko Rzecznik Praw Dziecka - przekazały PAP źródła w Prawie i Sprawiedliwości" - czytamy w nagłówku depeszy.
OGLĄDAJ W TVN24 GO: "Mail Dworczyka pokazuje, w jaki sposób manipulowana jest opinia publiczna"
Pytania do kancelarii premiera i PAP
Z pytaniem o autentyczność nagrania audio zwróciliśmy się do KPRM i do Polskiej Agencji Prasowej. Do czasu publikacji tego tekstu agencja nie odpowiedziała na nasze pytanie.
Z kolei Centrum Informacyjne Rządu odpisało, że "Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie będzie komentować treści materiałów wykorzystywanych do akcji dezinformacyjnej prowadzonej przez osoby z terenu Federacji Rosyjskiej".
"Działania te mają zrealizować konkretne zamierzenia o charakterze politycznym. Przejęte zasoby informacyjne są wykorzystywane do dyskredytowania Polski na arenie międzynarodowej, generowania konfliktów z państwami sąsiednimi, wzmacniania napięć wewnętrznych oraz niechęci obywateli do własnego państwa. Chodzi także o wytworzenie i potęgowanie chaosu w przestrzeni informacyjnej Polski" - dodaje CIR.
Domniemane maile a Polska Agencja Prasowa
To nie pierwsza sytuacja związana z wyciekiem rzekomych wiadomości ze skrzynki Dworczyka, w których przewija się Polska Agencja Prasowa.
Pisaliśmy o tym, że z treści jednego z domniemanych maili szefa KPRM wynika, że prezes PAP Wojciech Surmacz miał pomagać premierowi w odpowiedzi na zarzuty wobec rządu związane z aferą GetBack. Dworczyk miał "dać przygotowany przekaz" w tej sprawie. W dniu, kiedy była prowadzona domniemana korespondencja, PAP opublikowała rozmowę z Dworczykiem.
Wcześniej pisaliśmy także o korespondecji, z której wynika, że premier miał zlecić Surmaczowi przeprowadzenie wywiadu z prezydentem Andrzejem Dudą. "Wywiad" miał polegać na "poprzecinaniu pytaniami gotowej narracji" dotyczącej Funduszu Medycznego. PAP opublikowała rozmowę z prezydentem na ten temat tego samego dnia, na który datowana jest domniemana mailowa korespondencja premiera.
Afera mailowa
Zarówno członkowie rządu, jak i sam Dworczyk uchylają się od odpowiedzi na pytania, które dotyczą spraw przedstawionych w ujawnionych mailach. Centrum Informacyjne Rządu wielokrotnie podkreślało, że "Polska doświadczyła ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego prowadzonego z terenu Federacji Rosyjskiej", w związku z czym "Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie będzie komentować treści materiałów".
W lipcu na konferencji prasowej Michał Dworczyk mówił: "Jeśli chodzi o konkretne pytania dotyczące materiałów publikowanych na rosyjskiej platformie Telegram (komunikator, gdzie początkowo ujawniano domniemane maile - red.) konsekwentnie tutaj podtrzymujemy, że nie będziemy odnosić się do pojedynczych materiałów. Bo to jest właśnie jeden z celów atakującego – wprowadzanie dyskusji słowo przeciwko słowu, tłumaczenia, co jest prawdziwe, co jest zmanipulowane, co jest całkowicie fałszywe. W związku z tym do tego nie będziemy się odnosić".
Źródło: TVN24