Afera mailowa jest daleka od wyjaśnienia - oceniła w "Tak jest" Anna Gielewska z Fundacji Reporterów. - Trudno mi sobie wyobrazić, żeby do przesyłania danych niejawnych używać takich narzędzi - mówił pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Oboje komentowali decyzję o wszczęciu śledztwa w związku z podejrzeniem, że w mailach wymienianych między Michałem Dworczykiem a pułkownikiem Krzysztofem Gajem doszło do ujawnienia tajemnic państwowych.
Dziennikarze tvn24.pl dowiedzieli się, że stołeczna prokuratura zdecydowała o wszczęciu śledztwa dotyczącego podejrzenia, że w korespondencji mailowej wymienianej przez ówczesnego szefa KPRM Michała Dworczyka z jego doradcą do spraw obronności, pułkownikiem Krzysztofem Gajem doszło do ujawnienia tajemnic państwowych, w tym chronionych najwyższą klauzulą "ściśle tajne".
O tej sprawie rozmawiali w środowym wydaniu "Tak jest" w TVN24 Anna Gielewska z Fundacji Reporterów oraz pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, ekspert fundacji STRATPOINTS, były zastępca szefa SKW.
CZYTAJ TAKŻE >> Tomczyk: To przełom. Pierwszy raz państwo polskie uznaje, że sprawa maili Dworczyka jest potwierdzona
Afera mailowa "daleka od wyjaśnienia"
Gielewska zauważyła, że "cały czas nie znamy odpowiedzi na kluczowe pytania, na które ustalenia prokuratury cały czas nie odpowiadają, czyli: kto stoi za tą aferą, jaki jest realny poziom wiedzy polskich służb i polskiej prokuratury o tej aferze". Przyznała, że jej zdaniem afera jest "daleka od wyjaśnienia". - Prokuratura przez wiele, wiele, wiele miesięcy, badając tę historię, cały czas nie jest w stanie odpowiedzieć na fundamentalne pytania związane z aferą - powtórzyła.
- Dzisiaj prokuratura powinna być w stanie odpowiedzieć na znacznie więcej pytań niż jedynie to, co jest oczywiście bardzo ważne, czy doszło do ujawnienia informacji ściśle tajnych. Ale ta historia ma wiele wymiarów: kto stoi za wyciekiem, kto brał w nim udział, jakie są dowody techniczne, jaka jest geopolityczna funkcja całej tej afery - wyliczała.
Przypomniała, że w tej kwestii poruszamy się wokół "propagandowych wypowiedzi polityków" albo "tego, co udaje się ustalić dziennikarzom".
Matysiak: złamanie wszelkich zasad
Zdaniem Matysiaka "obaj panowie, którzy prowadzili korespondencję, w pełni powinni zdawać sobie sprawę, i zdają sobie sprawę, z tego, co robią, bo i jeden, i drugi posiadali dostęp do informacji niejawnych".
- Trudno mi sobie to wyobrazić. Jest to złamanie wszelkich zasad przez osoby w pełni świadome. Mamy też potwierdzenie tego stanu rzeczy, gdyż Służba Kontrwywiadu Wojskowego w związku z tymi okolicznościami wszczęła postępowanie kontrolne w stosunku do pana pułkownika Krzysztofa Gaja i odebrała mu poświadczenie bezpieczeństwa. To jasno i wyraźnie wskazuje, że były uzasadnione fakty, które świadczyły o przekroczeniu uprawnień, nieprzestrzeganiu przepisów, które mówią o ochronie informacji niejawnych. Więc trudno mi sobie wyobrazić, żeby do przesyłania danych wrażliwych, niejawnych używać takich narzędzi - podkreślił.
Przyznał, że nie wie, czy wszczęcie postępowania przez śledczych w tej sprawie można uznać za przełom. - Uważam, że natychmiast powinno się wszcząć postępowanie sprawdzające w stosunku do wszystkich osób, które korespondowały, przesyłając informacje wrażliwe bądź niejawne, bądź w relacjach służbowych, używając narzędzi prywatnych - zaznaczył.
Zaznaczył, że zna pułkownika Gaja osobiście i może potwierdzić jego fachowość w sferze merytorycznej. - Ja tutaj nie obciążałbym go pełnią odpowiedzialności, raczej szukałbym tej odpowiedzialności u decydentów - dodał.
CAŁA ROZMOWA Z ANNĄ GIELEWSKĄ I MACIEJEM MATYSIAKIEM:
Szczątkowe informacje od Dworczyka, milczenie Gaja
W czerwcu 2021 roku, po wybuchu afery mailowej, Dworczyk wydał oświadczenie, w którym przekonywał, że w jego skrzynce mailowej "będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny".
Pułkownik Gaj, który odszedł z pracy w kancelarii premiera po ujawnieniu maili, konsekwentnie odmawia komentowania sprawy.
Michał Dworczyk z funkcji szefa kancelarii premiera został odwołany 13 października. Pozostał jednak bliskim współpracownikiem Mateusza Morawieckiego i członkiem rządu.
Źródło: TVN24