Afera łupkowa. Minister się dziwi

Afera łupkowa
Afera łupkowa. Minister się dziwi
Źródło: TVN24
- Nic nie wiedziałem, niczego nie podejrzewałem - zapewnia były minister środowiska Andrzej Kraszewski pytany o aferę łupkową. Na swoją obronę podaje wyniki czerwcowej kontroli, która niczego złego nie wykazała. Ale w ubiegłym tygodniu siedmiu osobom postawiono zarzuty korupcyjne w związku z przyznawaniem koncesji na gaz łupkowy.

Były minister środowiska wciąż nie może uwierzyć w to, co działo się w jego resorcie tuż pod ministerialnym nosem. - Zarządziłem w czerwcu ubiegłego roku kompleksową wewnętrzną kontrolę trybu przydzielania właśnie tych koncesji. Informacje, które uzyskałem, były uspokajające - mówi Kraszewski, minister środowiska w latach 2010-2011. Osoba odpowiedzialna za wewnętrzną kontrolę wciąż pracuje na swoim stanowisku.

Uśpiona czujność

Czujność ministra Cichockiego nadzorującego służby specjalne i ówczesnego ministra środowiska uśpiła być może pozornie prosta forma procesu koncesyjnego, polegająca z grubsza na tym, że podmiot, który wystąpił o koncesję i spełniał przy tym warunki formalne, niemal automatycznie taką koncesję otrzymywał. - Nie widzę tam możliwości jakichkolwiek działań korupcyjnych - dziwi się Kraszewski.

Teoretycznie, płaszczyzny występowania mechanizmów korupcyjnych w procesie koncesyjnym mogą być trzy: pierwsza to czas, w jakim składane są wnioski, ponieważ obowiązywała zasada pierwszeństwa w określaniu zakresów terytorialnych na poszukiwanie gazu łupkowego, druga to kwestia braku wymaganych dokumentów w staraniu się o decyzję administracyjną. - Trzecia sprawa - ewentualna pomoc w przygotowaniu wniosków przez podmioty, które te wnioski rozpatrywały - wyjaśnia dr Filip Elżanowski, ekspert prawa energetycznego z Uniwersytetu Warszawskiego.

Eksperci na komercyjnych kontraktach

W Państwowym Instytucie Geologicznym eksperci, oprócz wykonywania prac dla ministerstwa środowiska, wykonują także prace w ramach komercyjnych kontraktów dla firm-koncesjonariuszy. Dyrekcja PiG w takich komercyjnych pracach dla firm, które mają realne interesy w naszym kraju, nie widzi nic złego.

Julia Pitera, walcząca z korupcją we własnym rządzie w minionej kadencji, do takich prac ma zastrzeżenia. - Ponieważ one jednak są źródłem dochodów, w związku z tym ludzie funkcjonują w sposób, który budzi podejrzenie, że nie do końca są obiektywni w wyrażaniu swoich opinii na jakiś temat - mówi Pitera, widząc tu konflikt interesów.

Prokuratura apelacyjna w Warszawie wzięła pod lupę ujawnione mechanizmy panujące w Państwowym Instytucie Geologicznym. Zasady współpracy z PiG analizuje też nowy minister środowiska.

Źródło: tvn24

Czytaj także: