Poseł Prawa i sprawiedliwości Marek Suski w rozmowie z "Rzeczpospolitą" powiedział, że nie poprze projektu ustawy, zaostrzającej prawo aborcyjne w Polsce. - Nie sądzę, by PiS do tego zmierzał - dodał. Odnosząc się do śmierci ciężarnej, 30-letniej Izabeli w Pszczynie stwierdził, że jest to dramat, "wykorzystywany do gry politycznej".
Pytany, czy PiS poprze w Sejmie zaostrzenie prawa aborcyjnego, Marek Suski odpowiedział: - Ja osobiście nie będę tego popierał. W sprawach dotyczących sumienia u nas nie ma dyscypliny, ale nie sądzę, żeby większość posłów PiS głosowało w Sejmie za tymi zmianami". - Jest w Polsce aborcyjny kompromis, niestety podważany ze strony tak środowisk skrajnie prawicowych jak i skrajnie lewicowych. Dlatego jedni proponują dalsze zaostrzanie prawa, a druga strona proponuje aborcję na życzenie - dodał.
22 października ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską orzekł, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku (określanej jako kompromis aborcyjny) zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z ustawą zasadniczą. Orzeczenie TK wywołało falę protestów w całym kraju.
Suski o śmierci ciężarnej 30-latki: dramat, wykorzystywany do gry politycznej
"Rzeczpospolita" zapytała posła PiS, czy nie ma poczucia, że "śmierć pani Izy z Pszczyny była wynikiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego i obaw lekarzy przed decyzją, która mogłaby skutkować ich odpowiedzialnością karną w kwestii aborcji".
- Współczuję rodzinie i jest mi smutno z powodu tej śmierci. Od zarania dziejów poród jest ryzykowny, ale bez wnikliwego zbadania sprawy trudno mi jest się do niej odnosić. Sprawa jest badana przez prokuraturę - odpowiedział.
Jak stwierdził, osobiście nie widzi związku tej sprawy z ustawą i rozstrzygnięciem Trybunału Konstytucyjnego. - Tymczasem to środowiska lewicowe, bez analizy przyczyny tej tragedii, już stwierdziły kto jest winny i próbują w cyniczny sposób wykorzystać tą śmierć do swojej walki ideologiczno-politycznej - ocenił.
Dopytywany, czy jemu nie zabrakło empatii, gdy powiedział, że "ludzie czasami umierają przy porodach, to jest biologia", Suski odparł: - Jeszcze raz powtarzam, że jest mi bardzo przykro z powodu śmierci kobiety i nikomu nie życzę takiej tragedii, ale niestety jest faktem, że czasem podczas porodu dochodzi do śmierci. Jak dodał, "tymczasem ten dramat jest wykorzystywany w nieuczciwy sposób do gry politycznej i to jest brak empatii".
Śmierć 30-letniej Izabeli i protesty pod hasłem "ani jednej więcej"
W sobotę w kilkudziesięciu polskich miastach odbyły się protesty po śmierci ciężarnej 30-letniej Izy. Manifestacje odbyły się także w niedzielę. Kobieta zmarła na sepsę w szpitalu w Pszczynie. Dobę przed śmiercią pisała do swojej mamy, że boi się o swoje życie. Zdaniem pełnomocnika rodziny, lekarze czekali aż płód sam obumrze, nie podejmując działań, które mogłyby uratować życie kobiety. W piątek szpital zawiesił lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu ciężarnej 30-latki.
Przypadek ten 29 października opisała radczyni prawna Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej. Napisała, że to konsekwencja ubiegłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską, zaostrzającego prawo aborcyjne. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Źródło: PAP