Ważny dzień, pełna mobilizacja, wielu bohaterów, choć jeden najważniejszy. Bronisław Komorowski do Sejmu wszedł jako prezydent-elekt. Po czterech słowach - "Tak mi dopomóż Bóg" - stał się innym obywatelem, prezydentem RP. Potem były kwiaty, gratulacje i uśmiechy, zdjęcia i kamery. Czy coś się wymknęło spod kontroli?