- Objawy zakażenia wirusem zika ustępują po około dwóch tygodniach - mówiła w TVN24 Małgorzata Bednarska z Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych UW. Badania przeprowadzone w laboratorium na UW potwierdziły obecność wirusa u dwóch mężczyzn, którzy wrócili z Dominikany i Kolumbii.
Badania zostały przeprowadzone w Laboratorium Diagnostyki Zarażeń Pasożytniczych i Odzwierzęcych AmerLab prowadzonym wspólnie przez naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego i Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Potwierdziły one obecność wirusa zika u dwóch mężczyzn, którzy wrócili z Dominikany i Kolumbii.
Jak mówiła Małgorzata Bednarska z Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych UW w rozmowie z reporterką TVN24, osoba, która wróciła z Dominikany zgłosiła się do laboratorium sama. Objawy wystąpiły u niej już za granicą. Próbka mężczyzny, który był w Kolumbii trafiła z Instytutu Medycyny Tropikalnej w Gdyni.
Bednarska wyjaśniła, że nie ma potrzeby izolowania osób zakażonych wirusem zika.
- Po chorobie, która trwa około dwóch tygodni, dochodzi do wyleczenia i wycofania się objawów zakażenia wirusem - dodała.
Jakie objawy?
Jak mówiła, u osób zakażonych może występować zapalenie spojówek, ból oczu, ból głowy, wysypka, bóle mięśni i podwyższona temperatura ciała.
Zaznaczyła jednak, że nie zawsze zakażenie wirusem daje objawy. Bednarska powiedziała, że zakażone osoby stanowiłyby zagrożenie, gdyby pobrana od nich krew była przekazana innej osobie. Dodała, że wirus może być groźny tylko w przypadku przeniesienia drogą płciową.
Gdzie się przebadać?
O wirusie zika w TVN24 BiS mówił także dr Paweł Grzesiowski, ekspert ds. szczepień, Fundacja Instytut Profilaktyki Zakażeń.
Jak powiedział, wirus zika w Polsce to statystyczna, nieuchronna konsekwencja tego, że Polacy jeżdżą do Ameryki Południowej, gdzie występują ogniska choroby.
Dr Grzesiowski dodał, że osoby zarażone stanowią potencjalne zagrożenia przeniesienia wirusa na kolejne osoby, ponieważ potwierdzono, że wirusem zika można zarazić także drogą płciową.
- Wirus jest przede wszystkim niebezpieczny dla kobiet w ciąży czyli tak naprawdę dla płodów - podkreślił. - Jeśli (wirus - red.) zaatakuje kobietę w ciąży, jest w stanie przeniknąć łożysko, jeśli dotrze do tkanki mózgowej płodu, powoduje trwałe uszkodzenie - dodał. Dr Grzesiowski poinformował, że na Uniwersytecie Warszawskim działa laboratorium. Jak mówił, można tam iść "z ulicy" i powiedzieć, że jest się w grupie ryzyka lub ma się objawy wskazujące na możliwość zakażenia. Na miejscu pobiera się krew, która następnie zostaje przebadana.
Szczepionka nie istnieje
Zikę przenoszą tropikalne komary Aedes. Występują w regionach Ameryki Południowej i Centralnej, Azji Południowo-Wschodniej oraz na wyspach Pacyfiku. W USA i Europie odnotowano kilka przypadków zachorowań u osób powracających z terenów o podwyższonym ryzyku zakażenia. Wirus najprawdopodobniej wywołuje wady wrodzone u nowo narodzonych dzieci w postaci małogłowia (mikrocefalii) oraz objawy neurologiczne w postaci porażeń. Nie istnieją jeszcze ani szczepionka, ani leki profilaktyczne chroniące przed infekcją. Do analizy pobiera się próbkę krwi, a obecność wirusa potwierdza metodami serologicznymi, oceniając poziom specyficznych przeciwciał IgM w surowicy krwi. Naukowcy z laboratorium AmerLab, które działa na Uniwersytecie Warszawskim, jako pierwsi w Polsce prowadzą badania serologiczne, pozwalające potwierdzić zarażenie wirusem zika.
Autor: js/kk / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24