Z całą pewnością KOD nie będzie wystawiał własnych list wyborczych - podkreślał w "Faktach po Faktach" Mateusz Kijowski. Lider Komitetu Obrony Demokracji był pytany m.in. o kondycję jego organizacji i jej plany na przyszłość.
Kijowski tłumaczył, że KOD od początku postawił na działalność publiczną, a nie "zajmowanie się sobą".
Teraz, jak mówił, "przyszedł moment, kiedy trzeba zewrzeć szeregi, podciągnąć tabory". Stąd mniejsza aktywność Komitetu w postaci np. ulicznych demonstracji. - Organizujemy się wewnętrznie - wyjaśniał Kijowski.
- Oczywiście KOD działa cały czas, w ten weekend byłem np. w Małopolsce i na Śląsku - zapewniał. Jednocześnie przekonywał, że Komitet nie przygotowuje się w ten sposób do tworzenia list wyborczych, tylko do bycia "poważną, obywatelską organizacją".
- Organizacją, która będzie partnerem dla partii politycznych, która będzie być może pomagała, patronowała jakimś szerszym porozumieniom. Natomiast z całą pewnością KOD nie będzie wystawiał własnych list, ani nie będzie własnych ludzi jako "własnych ludzi" wystawiał na listach - podkreślił.
- Nie jesteśmy partią polityczną, nie zabiegamy o władzę - zaznaczył Kijowski. Jego zdaniem teraz najważniejsza jest walka o "podstawy ustrojowe" Polski, którą - w jego ocenie - może stoczyć z PiS-em tylko zjednoczona opozycja.
- Do tego jest potrzebny silny, duży blok. Kiedy obronimy to boisko, na którym toczy się polityczna gra, później możemy zająć się grą - mówił lider KOD-u, porównując obecną sytuację do 1989 r., kiedy doszło do zjednoczenia obozu solidarnościowego.
"Kiedy płonie las, nie żałuje się róż"
Pytany o niedawny wywiad Grzegorza Schetyny dla tygodnika "Do rzeczy", Kijowski powiedział, że "nie do końca rozumie" deklaracje lidera PO o tym, że jego partia będzie teraz bardziej chadecka.
- Kiedy płonie las, nie żałuje się róż, więc nie ma co się zajmować, czy my będziemy bardziej prawicowi czy bardziej lewicowi - przekonywał Kijowski. - Teraz trzeba zająć się obroną tego, co najważniejsze, więc w tym sensie uważam, że to jest strata czasu - dodał.
Dopytywany o wewnętrzną sytuację w PO stwierdził, że martwi się o jej wewnętrzne spory, bo "najgorsze, co mogłoby się stać, to powolna erozja Platformy".
- Cały blok demokratyczny jest w ten sposób osłabiony i być może nawet momentami ośmieszany - stwierdził Kijowski. W tym kontekście nie chciał wskazać, kto jego zdaniem może stanąć na czele przyszłego, opozycyjnego bloku: czy Grzegorz Schetyna, czy może Ryszard Petru.
- To bardzo często zabija różnego rodzaju inicjatywy i porozumienia. Najpierw zastanówmy się, co zrobić i jak, a lider znajdzie się w naturalny sposób - tłumaczył Kijowski.
"Rząd pokazał, że nie wie o co chodzi"
Lider KOD-u komentował też publikację przez rząd części zaległych wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Pominięto przy tym orzeczenia z 9 marca i 11 sierpnia, które dotyczą ustaw o TK. Zdaniem Kijowskiego wtorkowe ogłoszenie 21 innych wyroków "niewiele zmienia" w sporze o Trybunał.
- Rząd pokazał, że właściwie sam do końca nie wie, o co chodzi - ocenił. - Nie wiadomo, czym te dwa wyroki różnią się od pozostałych - dodał. Jak mówił, PiS chodzi o "obezwładnienie Trybunału Konstytucyjnego", w związku z czym większość rządowa wszystkie wyroki dotyczące TK będzie uważać za nieważne.
Autor: ts/ja / Źródło: tvn24