110 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania za 20 miesięcy niesłusznego aresztu dostanie Barbara S., matka 4-letniego Michałka, utopionego w 2001 r. w Wiśle przez jej ówczesnego konkubenta - orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Sąd prawomocnie oddalił żądanie adwokata S., aby Skarb Państwa wypłacił kobiecie 400 tys. zł za okres, który spędziła w areszcie, jako podejrzana i oskarżona o udział w tej głośnej zbrodni. Początkowo za zlecenie zabójstwa jej dziecka skazano ją w 2002 r. na 25 lat więzienia; po ponownych procesach została w końcu w 2009 r. uniewinniona z tego zarzutu.
Makabryczne zabójstwo
Zabójstwo Michałka, którego zwłoki wyłowiono z Wisły w styczniu 2001 r., wstrząsnęło opinią publiczną. Jak ustalono w śledztwie, chłopiec został wrzucony do wody w Warszawie przez konkubenta Barbary S., Roberta K. i jego kolegę Daniela S. Jak zeznał K., dziecko miało przeszkadzać kobiecie w związku z nim, a ona sama miała zlecić zabójstwo swego synka (obaj zostali skazani - odpowiednio na 25 i 15 lat więzienia). Media piętnowały Barbarę S. jako bezwzględną matkę-morderczynię.
S. - której groziło dożywocie za udział w zabójstwie - została w pierwszym procesie skazana na 25 lat. Sąd Okręgowy uznał, że to ona kierowała zbrodnią. Potem wyrok uchylono, a sąd apelacyjny podkreślał, że nie zwrócono uwagi, iż w swych pierwszych wyjaśnieniach K. niczego nie mówił o udziale matki w zabójstwie, a dopiero w kolejnych o tym opowiadał. - Nagrania z tego przesłuchania przeczą przekonaniu sądu I instancji, że były to wyjaśnienia spontaniczne - uzasadniał Sąd Administracyjny. Potem S. była dwa razy uniewinniana (wniosła o to ostatecznie z braku dowodów także sama prokuratura).
Żądała 400 tysięcy
Po uprawomocnieniu wyroku uniewinniającego kobieta zażądała 400 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania, głównie za straty psychiczne w wyniku aresztu. W czerwcu br. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił częściowo ten wniosek S., ale za "adekwatną" uznał kwotę 110 tys. zł. Ocenił, że na etapie śledztwa doszło do manipulacji materiałem dowodowym, w wyniku czego S. spędziła 20 miesięcy w areszcie. Sąd ocenił ten areszt jako "oczywiście niesłuszny".
Adwokat S., mec. Grzegorz Lewański w sprawie wysokości odszkodowania odwołał się do Sądu Apelacyjnego. Prokuratura nie apelowała.
Sąd Apelacyjny oddalił apelację, uznając, że kwota 110 tys. zł jest "sprawiedliwa i bardzo wysoka". W uzasadnieniu wyroku sędzia Jerzy Leder mówił, że przyznana kwota jest wyższa od przeciętnie zasądzanych w takich sprawach. - Żądanie kolejnych 300 tys. zł nie ma podstawy prawnej w realiach tej sprawy - powiedział.
Trauma została
Według sądu, kobieta niewątpliwie doznała poważnego stresu w związku z publikacjami mediów, co wywołało "następstwa w sferze psychiki". Zarazem podkreślono, że w areszcie miała ona zapewnioną opiekę psychiatryczną. - Nie można mieć wielkich pretensji do mediów, że się interesowały tą przerażającą zbrodnią, a S. na szczęście została uniewinniona - dodał sędzia.
Według mec. Lewańskiego, przyznane 110 tys. zł to "rażąco za mało". Adwokat podkreślił, że nikt z prokuratury nie poniósł odpowiedzialności za sprokurowanie udziału S. w sprawie. Przypomniał, że w ostatnim procesie S. prokuratura przyznała, że od początku nie było dowodów jej udziału w zbrodni.
Dziś Barbara S. wychowuje swoje kolejne dziecko. - Próbuje ułożyć swe życie, ale trauma nie zniknęła - powiedział mec. Lewański.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24