Do Sądu Najwyższego wpłynęło około 56 tysięcy protestów wyborczych - przekazała pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska w programie "Rozmowa Piaseckiego" w TVN24. Zaznaczyła, że "są to protesty jednorodne o takiej samej treści, które zostały połączone do wspólnego rozpoznania". - Lekkomyślne i nieodpowiedzialne było umieszczenie przez polityków wzorca. Ludzie tak się zafiksowali na tych wzorcach, że przesyłają nam w ramach protestów żółtą karteczkę, gdzie jest napisane "popieram protest Romana Giertycha" - powiedziała Manowska. Wyjaśniła, że obywatele wyrażają swój sprzeciw głównie w protestach indywidualnych, których wpłynęło około 150. Dodała również, że jeżeli nie będzie nadzwyczajnych akcji i przeszkód, to Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego zdąży rozpatrzeć protesty. Prezes Manowska oceniła również, że może paść każdy wyrok, jeśli chodzi o ważność lub nieważność wyborów prezydenckich. Stwierdziła też, że "obecna sytuacja w sądownictwie to bajzel i bałagan". - Jeżeli politycy zawrą kompromis w sprawie sądownictwa, to jestem nawet gotowa zrezygnować ze stanowiska pierwszej prezes - zadeklarowała Manowska.