W tym tygodniu, dzięki ogromnej pracy ministry Dziemianowicz-Bąk, wprowadzamy kolejną obietnicę - zapowiedziała w Siedlcach Magdalena Biejat. Kandydatka Lewicy na prezydenta poinformowała o wprowadzeniu skróconego czasu pracy przy zachowaniu obecnego poziomu wynagrodzenia. Biejat tłumaczyła, że skrócenie czasu pracy zostało wprowadzone w niektórych firmach czy urzędach oraz "wielu krajach Europy". - Firmy wiedzą, że to im się opłaca. To się wszystkim opłaca - dodała. Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej podkreśliła, że "pracujemy, żeby żyć, a nie żyjemy, żeby pracować". Za wprowadzeniem skróconego czasu pracy, według Dziemianowicz-Bąk, opowiada się ludzka potrzeba czasu na życie rodzinne czy samorozwój. - Czas to najcenniejsze, czym możemy się podzielić - mowiła ministra. Zaznaczyła, że jest to "kolejny krok cywilizacyjny" od czasu wprowadzenia ośmiogodzinnego dnia pracy ponad sto lat temu. - Skrócenie czasu pracy będzie testowane za pomocą pilotażowego programu rządowego - informowała Dziemianowicz-Bąk. - Stać nas na to, by zrobić krok w nowoczesność i poprawić dobrostan pracowników - dodała. Podała, że skrócenie czasu pracy, według analiz, poprawia wydajność pracowników i przynosi zyski pracodawcom.