Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w środę przekonywał senatorów do "ustawy represyjnej" wobec sędziów. - Myśmy zgłosili takich sędziów, którzy naszym zdaniem byli gotowi współdziałać w ramach reformy sądownictwa - przyznał w Senacie. Opozycja chce odrzucenia ustawy w całości.
W Senacie od środy trwa debata nad "ustawą represyjną" wobec sędziów. Potrwa do piątku. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaatakował sędziów za, jak mówił, rozbuchaną korporacyjność i kastowość. - Zaproponowana ustawa jest wyrazem obrony demokratycznego państwa prawa, a sprzeciwem wobec sądokracji, anarchii, chaosu i bezprawa - mówił Zbigniew Ziobro w Senacie.
- Państwo, jeśli wygracie wybory demokratyczne, będziecie mogli wybrać tych sędziów, których uznacie za właściwych przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Będzie to pewnie pan Żurek, pan Tuleya, pan Łączewski, sędziowie znani ze swojej powściągliwości używania języka, znani ze swojego dystansu do środowisk politycznej opozycji, znani ze swojej apolityczności - mówił minister.
- Na tym polega mechanizm demokratyczny, że w ramach funkcjonowania mechanizmów demokracji każde środowisko może zgłosić takich sędziów, za których bierze odpowiedzialność. Więc myśmy zgłosili takich sędziów, którzy byli naszym zdaniem gotowi współdziałać w ramach reformy sądownictwa - przyznał Zbigniew Ziobro.
PiS pyta o koszt wizyty zagranicznych ekspertów
Opozycja uważa, że proponowana ustawa jest tak zła, że należy ją odrzucić w całości. Z kolei PiS przekonuje, że zmiany są tak dobre, że trzeba je przyjąć w całości.
Senacką debatę poprzedziły szerokie konsultacje zorganizowane przez marszałka Tomasza Grodzkiego. - Udało nam się zrobić wszystko to, czego nie zrobił Sejm: duże konsultacje społeczne, zaproszenie Komisji Weneckiej - mówił marszałek Senatu.
Spotkanie z europejskimi prawnikami nie spodobało się politykom PiS. Domagają się informacji, ile pieniędzy kosztował przyjazd zagranicznych ekspertów.
- W Polsce powinniśmy w naszym gronie tworzyć prawo - przekonywał wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski. Dotąd PiS powoływał się na rozwiązania francuskie, niemieckie, włoskie czy chorwackie, by usprawiedliwić przepisy tzw. ustawy represyjnej.
Ustawa dyscyplinująca sędziów
Przyjęta w grudniu przez Sejm ustawa, nad którą debatują senatorowie, to nowelizacja m.in. prawa o ustroju sądów powszechnych i ustawy o Sądzie Najwyższym. Wprowadza ona odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, za działania kwestionujące skuteczność powołania sędziego oraz za "działalność publiczną niedającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów".
Nowela wprowadza też zmiany w procedurze wyboru I prezesa SN. Kandydata na to stanowisko będzie mógł zgłosić każdy sędzia SN. W przypadku problemów z wyborem kandydatów ze względu na brak kworum ostatecznie, według planowanej procedury, dla ważności wyboru wymagana będzie obecność 32 sędziów SN.
Źródło: TVN24