Zawiesili policjanta od  "dam ci w ryja"

 
Kontrowersyjne przesłuchanie na komendzie w Biłgoraju
Źródło: KPP Biłgoraj

- Sam bym ci w ryja walnął, jakbym trochę wypił, bo nie wytrzymałbym z takim pajacem jak ty - w taki sposób do rzekomo pobitego mężczyzny zwrócił się jeden z przesłuchujących go policjantów w Biłgoraju. - Policjant nie powinien był się tak zachować, bo obowiązuje go etyka zawodowa - mówi Anna Smarzak z lubelskiej policji, ale zaznacza, że również przesłuchiwany nie jest bez winy. Policjant we wtorek został zawieszony w czynnościach służbowych.

Adam, który na platformę Kontakt TVN24 przesłał nagranie ze swojego pobytu na komendzie, twierdzi, że policjanci zamiast ścigać sprawców jego pobicia zabrali go na komisariat i tam dopuścili się znieważenia.

- Czy bardziej skrzywdzili mnie panowie z paskami na dresach czy z pagonami na mundurach? - zastanawia się pan Adam, który utrzymuje, że został najpierw pobity przez "dresiarzy z bmw", a potem znieważony i zbesztany przez biłgorajskich policjantów. Natomiast według policjantów, mężczyzna "zachowywał się bardzo niegrzecznie". - Pan Adam S. wielokrotnie zwyzywał policjantów. Kiedy wyczuli od niego alkohol, zabrali go na komendę - w rozmowie z tvn24.pl tłumaczy Anna Smarzak z zespołu prasowego KWP w Lublinie.

Sam bym ci w ryja walnął, jakbym trochę wypił, bo nie wytrzymałbym z takim pajacem jak ty policjant

Zawieszony

Policjant, który przesłuchiwał Adama S. został we wtorek zawieszony w czynnościach służbowych. Jest to wynik postępowania wyjaśniającego jakie przeprowadziła komenda policji, w której ten funkcjonariusz pracuje. - Zawsze gdy przeciwko policjantowi prowadzone jest postępowanie zostaje on zawieszony. To standardowa procedura wynikająca z ustawy o policji - powiedziała w rozmowie z tvn24.pl Anna Smarzak. Niezależnie od policyjnego postępowania sprawą zajmie się także prokuratura, która będzie sprawdzać, czy policjant nie złamał prawa.

"To tylko wycinek"

Nadal jednak policja uważa, że sprawa nie jest jednoznaczna. Policja twierdzi, że nagranie, które przesłał Adam, to jedynie krótki wycinek całej rozmowy. - Pamiętajmy, że cała sytuacja zaczęła się przed klubem Exodus, grupa rozmawiała najpierw z jednym patrolem, potem z drugim - mówi Anna Smarzak. - Nie słyszymy na nim, jak Adam S. wcześniej rozmawiał z policjantami. Mógł włączyć dyktafon dopiero, kiedy wyprowadził policjanta z równowagi - dodała.

Rzeczniczka zaznaczyła jednak, że etyka obowiązuje policjanta.

Atak dresów

Do zdarzenia miało dojść w piątek późnym wieczorem przed biłgorajskim klubem Exodus. - Jeszcze tylko jakieś 500 metrów dzieliło nas od celu. Przechodziliśmy na pasach przez jezdnię, gdy o mało nie potrąciło nas bmw. Reakcja była oczywista i dlatego za chwile w stronę samochodu posypały się okrzyki w stylu "uważaj jak jeździsz" - relacjonuje Adam w mailu przesłanym na platformę Kontakt TVN24 .

Potem - jak wynika z jego słów - w stronę pana Adama i jego znajomych "podbiegło kilkunastu panów w dresowych spodniach". - Poczęstowali nas kilkoma soczystymi kopniakami oraz ciosami z tak zwanej pięści - relacjonuje 24-letni student. - Poza kilkoma siniakami i zadrapaniami nie było większych obrażeń - dodaje.

Policjantom wydaje się, że jeśli ktoś wypił piwo, co potwierdziło badanie alkomatem, można traktować go jak psa a i tak nic z tym nie zrobi. Adam

Zamiast łapać, spisywali ofiary?

Zaatakowane osoby postanowiły zaalarmować stróżów prawa. - Już dzwoniliśmy na policję, kiedy z naprzeciwka ujrzeliśmy pieszy patrol dwóch policjantów - opowiada pan Adam. - Mężczyźni w dresach, którzy napastowali nas przed chwilą, stali po przeciwnej stronie parku i śmiali się w najlepsze, a panowie policjanci zajmowali się spisywaniem grupy 20 osób naszej bohaterskiej ekipy, która odparła atak wroga - dodaje mężczyzna.

Zupełnie inną wersję zdarzeń przedstawia policja. - Patrol pieszy, który został poinformowany przez grupę ludzi zaczął szukać rzekomych sprawców. Funkcjonariusze rozpoczęli penetrację okolicznego parku. Zaproponowali również wejście do klubu, w którym mogli się schować sprawcy. Niestety, nikt z grupy nie wyraził na to zgody. Wśród stojących wokół klubu nie potrafili również rozpoznać żadnego ze sprawców - opowiada Anna Smarzak.

Adam S. zdenerwował się, wyklinał policjantów, narzekał na ich działanie, na funkcjonowanie prawa. I był po alkoholu. Kiedy policjant to wyczuł, zdecydował się zabrać go na komendę Anna Smarzak, KWP Lublin

Kłótnia z policjantem

Zbulwersowany Adam - "będąc jeszcze w lekkim szoku po bójce" - działanie policjantów porównał do gaszenia pożaru. - Spytałem pana policjanta, czy jeśli byłby strażakiem i gasił pożar, to po dojechaniu na miejsce tragedii zacząłby od spisywania danych? - opisuje mężczyzna.

- Nie będziesz mi mówił, co mam robić - miał odpowiedzieć na to pytanie policjant. Kiedy pan Adam zażądał, by funkcjonariusz nie mówił do niego na "ty", ten się zdenerwował i - jak wynika z relacji mężczyzny - wsadził go do radiowozu. - W policyjnym radiowozie zamiast grupy panów w dresach znalazłem się ja, po czym zostałem przetransportowany na komisariat - twierdzi Adam.

Tutaj ponownie inną wersję zdarzeń prezentuje policja. Policjant, z którym pokłócił się Adam, to funkcjonariusz z patrolu zmotoryzowanego, który dojechał na miejsce, kiedy patrol pieszy nie był już w stanie pomóc grupie. - Adam S. zdenerwował się, wyklinał policjantów, narzekał na ich działanie, na funkcjonowanie prawa. I był po alkoholu. Kiedy policjant to wyczuł, zdecydował się zabrać go na komendę - mówi Anna Smarzak. Zwraca też uwagę na to, że z całej grupy policjanci zabrali jedynie Adama S. - Przecież nie stało się to bez powodu - mówi.

"Tarnogród piszemy z wielkiej litery"

Na komendzie w stronę mężczyzny miały polecieć inwektywy ze strony spisującego jego dane policjanta. - Funkcjonariusze wykazali się znajomością takich słów jak fiut oraz ch..., które były skierowane do mnie - relacjonuje. Podczas spisywania danych, mężczyzna rozpoczął dyskusję z policjantem. Najpierw - podając miejsce swojego urodzenia - "poradził mu", że miasto Tarnogród "piszemy z wielkiej litery", a potem zwrócił uwagę, żeby policjant nie mówił do niego na "ty".

- Hej chłopcze, jak mnie zdenerwujesz, to pójdziesz do nory jutro. Nie pozwolę, aby jakiś gówniarz tak do mnie pyskował. Bo dla mnie jesteś gnój, który wypił piwo i pajacuje - mówił zdenerwowany policjant, nie wiedząc, że pan Adam zdarzenie nagrywa. Na nagraniu przesłanym na platformę Kontakt TVN24 słychać jeszcze, jak policjant oświadcza: - Sam bym ci w ryja walnął, jakbym trochę wypił, bo nie wytrzymałbym z takim pajacem jak ty.

Adam podczas swojego pobytu na komendzie kilkakrotnie zapowiadał policjantom, że o całej sprawie poinformuje media. - Twoimi gazetami, to ja sobie mogę d... podetrzeć - oświadczył policjant. - Policjantom wydaje się, że jeśli ktoś wypił piwo, co potwierdziło badanie alkomatem, można traktować go jak psa, a i tak nic z tym nie zrobi - twierdzi mężczyzna.

Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: