Dzień bez kolejnych doniesień o transferze Roberta Lewandowskiego, dniem straconym. Hans-Joachim Watzke, dyrektor generalny Borussii, oświadczył, że klub nie musi się pozbywać Polaka przed zakończeniem kontraktu, bo delikatnie mówiąc, głodem nie przymiera.
W zeszłym tygodniu menadżer napastnika, Cezary Kucharski, ale i co najważniejsze klub z Dortmundu, poinformowały, że "Lewy" nie przedłuży kontraktu z mistrzem Niemiec.
Umowa wygasa jednak nie teraz, a w czerwcu 2014 roku. Wtedy jednak Borussia nie zarobi na Polaku nawet eurocenta.
- Fakt, że Robert nie chce przedłużyć z nami umowy oznacza, że najprawdopodobniej opuści klub. Mam z nim bardzo dobre relacje. Wiem, że będzie dawał z siebie wszystko tak długo jak będzie u nas - powiedział dyrektor Watzke.
Kto podbije cenę?
Lewandowskiemu ponoć najbliżej do Monachium, gdzie od lipca trenerem będzie słynny Pep Guardiola. Ma zapłacić za polskiego piłkarza między 20 a 30 mln euro.
- Nie musimy sprzedać Roberta nawet za dużą kwotę. Może się okazać, że bardziej będzie nam się opłacało zatrzymać go w klubie, żeby odnieść sukces w przyszłym sezonie. W tym roku mamy już wygenerowane 40 milionów euro za Ligę Mistrzów. Jest to o wiele więcej niż moglibyśmy dostać za transfer Lewandowskiego. Jednak jeśli jakiś klub zaoferuje bardzo wysoką cenę, to zastanowimy się nad tym - podkreślił Watzke.
BVB prawdopodbnie straci w tym sezonie mistrzowską paterę, właśnie na rzecz Bayernu. Wciąż jest jednak w grze o triumf w Lidze Mistrzów.