Minister skarbu Wojciech Jasiński obudził się pod koniec urzędowania i postanowił powiadomić Centralne Biuro Antykorupcyjne, że przy prywatyzacji Stoczni Gdańsk mogło dojść do nadużyć - zauważa "Trybuna". Według niej, Jasiński sam jednak najpierw stworzył sytuację, która to ułatwiała.
Akcje stoczni przekazano do Agencji Rozwoju Przemysłu, Cenzinu i Stoczni Gdynia. Cichcem 5 proc. pakietu przejął Związek Przemysłowy Donbasu. Decyzję w sprawie prywatyzacji miał podjąć zarząd stoczni, który sprzyjał Donbasowi.
Źródło: "Trybuna"