I brak śniegu! Niestety. Tydzień na nartach we Włoszech kompletnie mnie rozleniwił. Narty to jedno ale słońce też zrobiło swoje. Około 15, 18 st. Jednym słowem lampa. I rzecz chyba najważniejsza. To był tydzień bez komórki, Internetu, kontaktu z wydarzeniami w kraju. Chyba po raz pierwszy przeżyłem jak to się teraz mówi – całkowity „reset”.
Jedynym zamartwieniem jakie mieliśmy rano to które trasy wybrać. Czy wspinać się kolejką na sam szczyt czy tez szusować w zaśnieżonych, leśnych dolinkach. A stoki??? Bajka. Szerokie nartostrady, przygotowane tak, że muldy, grudy śniegu to z lupą szukać. A wszystko dosłownie lśni w słońcu. Dobrze już nie drażnię, bo pewnie niektórzy na słońce czekają z upragnieniem. Albo dopiero myślą o urlopie. Wracając do wydarzeń w kraju. Siedząc na stoku próbowałem zgadnąć co zastanę po wjeździe do kraju. Koalicja? Hm??? - tu pewnie nic nie powinno się zdarzyć. To może zmiana ministra? E…tam... komu by się chciało. Wersje mnożyły się każdego dnia. Jeśli już cokolwiek do mnie docierało to wiadomości w języku włoskim. A przyznam szczerze, że ze znajomością tego języka u mnie nie najlepiej (no poza uno, due, i jeszcze może coś związanego z „zakrętem”) wiec problem sam się rozwiązał. Ale ciekawość była. I co? Zaraz po wjeździe do Niemiec usłyszałem pierwszą wiadomość związana z Polską – Robert Kubica startował z pole position. Zajął trzecie miejsce. I tym optymistycznym akcentem wracam do rzeczywistości. Jakiejś takiej szarej, bez słońca ale i tak fajnie. Bo gdzie lepiej jak nie w domu?