Prawo i Sprawiedliwość przegrało we wtorek głosowanie nad dokonaniem zmian w składach niektórych z sejmowych komisji. Jeden z wniosków zakładał odwołanie z komisji sprawiedliwości czterech posłów Suwerennej Polski i wybrania w ich miejsce czworga posłów PiS. - Czasami jest tak, że posłowie nie sprawdzają się w danej komisji - tłumaczył przewodniczący komisji, poseł PiS Marek Ast. Wniosek poparło 214 posłów, 216 było przeciw, siedmioro wstrzymało się od głosu.
Podczas wtorkowego posiedzenia Sejm przeprowadził głosowanie nad wnioskiem dotyczącym zmian w składach 10 komisji sejmowych. Według głosowanego wniosku z komisji sprawiedliwości i praw człowieka mieli zostać odwołani: Mariusz Gosek, Mariusz Kałużny, Piotr Sak i Tadeusz Woźniak (wszyscy Suwerenna Polska), a zastąpić ich mieli: Waldemar Andzel, Zbigniew Babalski, Anna Paluch i Krzysztof Sobolewski (wszyscy PiS).
- Zmiany podyktowane są często różnymi powodami. Czasami poseł chce zmienić członkostwo komisji, a czasami jest tak, że posłowie nie sprawdzają się w danej komisji i lepiej będą sprawdzać się w innej - mówił przewodniczący komisji, poseł PiS Marek Ast.
PiS przegrywa głosowanie
Ostatecznie PiS przegrało głosowanie nad odwołaniem posłów. Za zmianami w składach komisji opowiedziało się 214 posłów. Przeciw było 216, a siedmioro wstrzymało się od głosu.
Wniosek poparło 205 posłów PiS, jeden Lewicy, trzech Kukiz'15, trzech koła Polskie Sprawy oraz dwóch niezrzeszonych. Przeciw głosowało 17 posłów Suwerennej Polski (prezes tej partii Zbigniew Ziobro nie głosował), a także 117 posłów KO, 41 Lewicy, 23 Koalicji Polskiej, pięciu Polski2050, dwóch Konfederacji, czterech Porozumienia, trzech Lewicy Demokratycznej, jeden Wolnościowców i trzech niezrzeszonych. Od głosu wstrzymało sie czterech posłów Konfederacji, jeden z PiS i dwóch niezrzeszonych.
Pytany o to, czy opozycja "obroniła" posłów Suwerennej Polski, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz odparł, że "nie chodzi o obronę, tylko nie lubimy takich ustawek pod jakieś konkretne projekty, że na chwilę wyrzucą posłów Suwerennej Polski, za chwilę się dogadają, to ich będą przywracać". - Kompletnie bez sensu - dodał.
Szef klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka ocenił, że "Kaczyński w kluczowych sprawach nie ma większości". - Jeżeli Kaczyński próbuje z minuty na minutę zmieniać skład komisji, bo nie ma w niej większości - a przypomnę, że ma podobno większościowy rząd - to niech poda ten rząd do dymisji - przekonywał.
- To jest kabaret, ale niestety mało śmieszny. To, co Kaczyński zrobił z polskim Sejmem, to, w jaki sposób próbuje w ostatniej chwili przepchnąć ustawy, nie mając większości, to pokazuje jego słabość, nie siłę. Kilka głosów, ale bardzo istotnych spowodowało, że tych zmian w komisjach nie będzie. Jasny sygnał wysyłamy Jarosławowi Kaczyńskiemu - jeżeli nie ma większości, to powinien podać rząd do dymisji - dodał.
"PiS chciał usunąć z komisji sprawiedliwości ziobrystów, ale... nie miał większości. Wszędzie przegrywają, w Trybunale, w Sejmie. Przegrają i jesienią" - komentowała na Twitterze posłanka PO, wiceprzewodnicząca komisji Kamila Gasiuk-Pihowicz.
"Wojna w PiS, odwołują ludzi Ziobry i wkładają własnych do Komisji, ich koniec jest bliski" - napisał na Twitterze przed głosowaniem w tej sprawie poseł KO Robert Kropiwnicki.
Najbliższe posiedzenie komisji sprawiedliwości i praw człowieka wyznaczone jest jeszcze we wtorek po południu. Komisja ma na nim kontynuować prace nad prezydenckimi projektami dotyczącymi utworzenia sądów pokoju.
Źródło: TVN24