Jakub Iwaniec, sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa, został powołany do pełnienia funkcji zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie - przekazała TVN24 sekcja prasowa tego sądu. Nazwisko Iwańca zaistniało w związku z wybuchem afery hejterskiej, która miała polegać na dyskredytowaniu sędziów, którzy narazili się obecnej władzy.
O powołaniu na nowe stanowisko sędziego Iwańca poinformowała sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie. Przekazano, że decyzję o jego powołaniu na funkcję zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie podjął Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych Piotr Schab.
- Szok i niedowierzanie. Aż musiałem potwierdzić w różnych źródłach tę wiadomość, bo to się po prostu nie mieści w głowie, że taka osoba jak pan Iwaniec może zajmować się sprawami dyscyplinarnymi innych sędziów - skomentował w rozmowie z TVN24 Piotr Gąciarek, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
Zdaniem Gąciarka "to ma zastraszyć sędziów". - Ma pokazać, że oto tutaj człowiek Zbigniewa Ziobry, człowiek Piotra Schaba ma pilnować sędziów sądów rejonowych, żeby się nie wychylali i żeby się bali być niezależni, odważni w orzekaniu, w swojej postawie - mówił.
- Ja głęboko wierzę, że sędziowie okręgu warszawskiego nie dadzą się zastraszyć - dodał.
Nazwisko sędziego Iwańca pojawiło się kontekście "afery hejterskiej", którą w sierpniu 2019 roku opisali dziennikarze Onetu. Podali wtedy, że na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów. Uczestniczący w niej ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał utrzymywać w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym przez rząd PiS. Miało się to odbywać za wiedzą Piebiaka.
Gdy rezygnował z funkcji w ministerstwie, zaprzeczył, jakoby miał związek z tymi działaniami. Zapowiedział, że będzie bronił swojego dobrego imienia.
Rola sędziego Iwańca w aferze hejterskiej
Jak ujawnił wówczas Onet, to właśnie sędzia Iwaniec, który wówczas był delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości miał dostarczać internetowej hejterce Emilii poufne informacje dotyczące między innymi przewodniczącego stowarzyszenia Iustitia, sędziego Krystiana Markiewicza.
Iwaniec - jak podał Onet - był "prawą ręką Piebiaka" w resorcie, a "w 2017 r. przez kilka miesięcy był członkiem ministerialnego zespołu do spraw zwalczania mowy nienawiści". Onet opublikował fragmenty wiadomości, jakie wymieniali między sobą Iwaniec i Emilia. Sędzia między innymi pisał w nich, że "przydałby się atak na Markiewicza", którego określił mianem "głównego rozgrywającego kasty", a także "alimenciarza z Iustitii". "Trzeba mu ostro doje**ć" - napisał Iwaniec, cytowany przez portal.
W sierpniu 2019, czyli krótko po wybuchu afery, podjęto decyzję o zakończeniu delegacji Iwańca w resorcie sprawiedliwości.
Rolę Jakuba Iwańca w działalności grup - zbierających kompromitujące dane o sędziach - od niemal trzech lat bada już trzecia z kolei prokuratura, nie podając informacji o etapie śledztwa.
- Ja pamiętam za tych dawnych dobrych czasów, kiedy była legalna Krajowa Rada Sądownictwa, że rzecznicy dyscyplinarni to były takie wzorce z Sevres sędziego. Osoby o ogromnym szacunku, autorytecie i wielkiej wiedzy. Jakub Iwaniec jest akurat ostatnią osobą, która mogła tę funkcję sprawować - powiedział TVN24 Waldemar Żurek, jeden z hejtowanych sędziów, który nie doczekał się wyjaśnienia afery.
Na prośbę reporterki magazynu "Polska i Świat" Marii Mikołajewskiej o skomentowanie nowej funkcji sędziego Iwańca do czasu emisji materiału nie odpowiedział ani rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, ani Ministerstwo Sprawiedliwości. Z Jakubem Iwańcem - mimo prób - też nie udało się jej skontaktować.
"Kasta niezłomnych"
Arkadiusz Cichocki, sędzia Sądu Okręgowego w Gliwicach i były prezes tego sądu z nadania ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w styczniu w rozmowie z reporterką "Czarno na białym" Martą Gordziewicz rzucił nowe światło na "aferę hejterską".
ZOBACZ REPORTAŻ "CZARNO NA BIAŁYM": "Kasta niezłomnych"
Wkrótce mowę milczenia przerwał także kolejny sędzia Tomasz Szmydt. W reportażu "Kasta niezłomnych" relacjonował Marcie Gordziewicz, jak wyglądał mechanizm zbierania haków na sędziów, którzy narazili się obecnej władzy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP