Czwartkowe zatrzymanie adwokata Romana Giertycha wiąże się z deweloperskimi interesami Ryszarda K., przed laty jednego z najbogatszych Polaków.
Adwokat i były wicepremier Roman Giertych został zatrzymany przez CBA w czwartek wczesnym popołudniem, gdy opuszczał gmach warszawskiego sądu.
Oficjalne informacje, które przekazuje prowadząca śledztwo Prokuratura Regionalna w Poznaniu, są skąpe.
- W tej chwili mogę powiedzieć tylko, że chodzi o przywłaszczanie środków i wyrządzanie szkody w wielkich rozmiarach notowanej na giełdzie spółce deweloperskiej. Chodzi o 92 miliony złotych - przekazała rzecznik tej prokuratury Anna Marszałek.
Efekt upadku imperium
Według naszych nieoficjalnych informacji chodzi o śledztwo, które prowadzone jest w prokuraturze po zawiadomieniu złożonym przez zarząd spółki deweloperskiej Polnord. Stało się to po tym, gdy kilka lat temu przestała ona być kontrolowana przez zatrzymanego również w czwartek przez CBA znanego biznesmena Ryszarda K.
- To była fala wywołana upadkiem głównej działalności Ryszarda K., czyli jego spółki Petrolinvest, która miała wydobywać ropę na polach w Kazachstanie i Rosji - mówi tvn24.pl jeden z byłych współpracowników niegdyś jednego z najbogatszych Polaków.
Naftowa spółka miała być "dziełem życia" trójmiejskiego przedsiębiorcy. W poszukiwania roponośnych złóż w Kazachstanie zainwestował swój osobisty majątek, akcje posiadanych firm, a także załatwił kilkusetmilionowe kredyty w bankach.
W realizację scenariusza o "polskiej ropie z Kazachstanu" aktywnie włączyli się politycy rządzącego 15 lat temu Prawa i Sprawiedliwości. W efekcie trójmiejskiemu biznesmenowi pożyczek na szukanie ropy na Wschodzie udzieliły głównie publiczne banki, m.in. PKO BP oraz Bank Gospodarstwa Krajowego.
Media otwarcie pisały wtedy, że jest to efekt cichego wsparcia dla poszukiwania ropy przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego łączyła również osobista znajomość z Ryszardem K.
- Tyle że poszukiwania ropy nigdy nie przyniosły opłacalnych efektów. Notowania Petrolinvestu szorowały po dnie. Gdzieś w 2014 i 2015 roku wierzyciele, czyli banki, zaczęły zajmować majątek Ryszarda K. - mówi nam jeden z jego współpracowników.
Obrót ziemią
Podobnie stało ze znaną spółką budowlaną Polnord, która wcześniej miała na swoim koncie gigantyczne realizacje, jak np. budowę Miasteczka Wilanów, osiedla mieszkaniowego na południu Warszawy. Po zajęciu udziałów przez banki zmienił się zarząd tej firmy. Nowy zaczął dokładnie sprawdzać działania poprzedników.
Dla Polnordu, w czasie gdy kontrolował go jeszcze Ryszard K., pracowała właśnie kancelaria Romana Giertycha. Obsługiwali najpoważniejsze ze spraw spółki, w tym spory z Urzędem Miasta Stołecznego Warszawy i Agencją Rynku Rolnego. Ich łączna wartość przekraczała 250 milionów złotych.
- Był to choćby głośny spór o tereny, pod którymi dziś przebiega budowa Południowej Obwodnicy Warszawy, o zwrot kosztów poniesionych na budowę kanalizacji i dróg - mówi jeden z naszych rozmówców, zorientowany w interesach Ryszarda K.
Według prokuratury w Poznaniu jednak w tym samym czasie kancelaria i współpracownicy Romana Giertycha mieli pomóc w wyprowadzeniu majątku z Polnordu.
- Upraszczając, podejrzenia śledczych polegają na tym, że Polnord przepłacił za grunty, by zyskał Ryszard K., a w operacji od strony prawnej miał wziąć udział właśnie Roman Giertych - mówi nam osoba zbliżona z organów ścigania.
Chodzi m.in. o działkę w Dopiewcu koło Poznania. Na to, że jej wartość była zawyżona, zwracali uwagę już w 2012 roku analitycy Domu Inwestycyjnego BRE, którzy opracowali raport o Polnordzie.
Według naszych nieoficjalnych informacji również w czwartek zostali zatrzymani byli członkowie zarządu Polnordu, a także księgowi pracujący wówczas dla spółki.
Sam Giertych napisał na Twitterze, że jego zatrzymanie ma na celu przykrycie "katastrofy epidemicznej rządu PiS".
Próbowaliśmy skontaktować się z osobą odpowiedzialną w Polnordzie za kontakt z mediami, ale nie odbierała telefonu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24