Dopiero pod koniec przyszłego tygodnia Donald Tusk zmierzy się z Aleksandrem Kwaśniewskim. Termin debaty z premierem wciąż nie jest ustalony.
Zadeklarowny przez Tuska wtorek - jako dzień pierwszego starcia - nie odpowiada Kwaśniewskiemu, który na ten dzień ma już umówione spotkania poza Warszawą. Jeden z jego najbliższych współpracowników Waldemar Dubaniowski powiedział "Rz", że środa także nie wchodzi w grę. - Na początku tygodnia ustalimy termin - zapowiedział.
Sztabowcy PO i LiD są pewni jednego: pojedynek ich liderów nie może wyglądać tak samo jak spotkanie Kaczyńskiego z Kwaśniewskim. - Chcemy, by debata była na stojąco, żeby były widoczne zegary i żeby było więcej interakcji między kandydatami - mówi Sławomir Nowak z PO.
Także Dubaniowski jest przekonany, iż trzeba zmienić formułę spotkania. - Już przed debatą z Kaczyńskim sugerowaliśmy, by debata była dynamiczna i odbywała się na stojąco. Ale ponieważ nie było akceptacji drugiej strony, to nie nalegaliśmy - mówi.
Na wynik spotkania Tuska z Kwaśniewskim musi czekać PiS. Poseł tej partii Tomasz Dudziński potwierdził, że premier z niczego się nie wycofuje i jest gotów debatować z Tuskiem. Te dwie debaty to bez wątpienia najważniejszy moment przedwyborczej kampanii - czytamy w "Rz".
- Nie da się ukryć, że Donald Tusk jest w bardzo trudnej sytuacji, bo dał się zepchnąć do drugiej linii. Od tych debat zależy właśnie, czy wróci na tę pierwszą linię - uważa konsultant polityczny Eryk Mistewicz. I radzi liderowi Platformy, by przygotował się do tych pojedynków nie tyle od strony merytorycznej, ile od psychologicznej, bo wyborcy powinni w nim zobaczyć charyzmatycznego przywódcę.
Źródło: "Rzeczpospolita"