Znikam z ekranu. Aż do poniedziałku. Nie, nic nie przeskrobałem i nikt mnie od anteny nie odsunął. Po prostu TVN dba o pracowników i jak w każdym zakładzie pracy ciągłej, po długim dyżurze u nas należy się wolne. Ci z Państwa, którzy służą w straży pożarnej, ochronie i innych służbach dyżurnych znają to z autopsji.
Pracowałem od zeszłego poniedziałku, z weekendem włącznie a teraz odpoczywam i szukam weny. Do materiałów i do pisania bloga.
Do tego drugiego wenę spotkałem na najbliższym skrzyżowaniu. Spoglądała (a właściwie spoglądał) z billboardu. Na reklamie przepotężny kulturysta broni się przed atakiem… czegoś. Coś jest w kolorze biało - fioletowym a kształtem przypomina część intymną. Na kolejnym skrzyżowaniu kulturystę zastępują pani z panem. Pani trzyma w ręku… nie, no znowu to skojarzenie? Dajcie spokój… W ręku pani trzyma fioletowo - białe coś, co załóżmy, że przypomina becik z niemowlęciem. Jadę dalej. Następna ulica i następna plansza: otwarte usta a z nich zamiast języka wysuwa się paluch. Paluch wskazujący. U mnie reakcja taka, jaką wywołuje zwykle ów paluch wskazujący wetknięty (odwrotnie niż na plakacie) głęboko w gardło. I na koniec ostatni billboard – tym razem jakieś przepotworne malutkie dzieci o ciałach dorosłych ludzi. Państwo już zapewne wiedzą, o co chodzi – o reklamy telefonii komórkowej Play.
Ja wszystko rozumiem. Że chcemy zwrócić uwagę. Że chcemy zaszokować. Że liczymy, że widz zwróci uwagę na markę obok tych zdjęć. To może już dajmy spokój skojarzeniom i niech autorzy reklam idą na całość – niech kulturysta walczy z wielkim (xxx), niech paluch wywołuje właściwy odruch – to dopiero byłby szok! A tak mam wrażenie, że twórca przeżywał męki tworzenia równe wysiłkowi kulturysty i wyszło mu – co mu wyszło, niech Państwo sami sobie dopowiedzą.
Przypomina mi się od razu awantura sprzed prawie dziesięciu lat wokół plakatu do filmu, gdzie Larry Flynt był ukrzyżowany na kobiecych narządach. Zresztą podobnych kampanii reklamowych było kilka. No cóż – kwestia gustu i smaku.
Chętnie poznam Państwa opinie.
Jak dla mnie sprawa jest prosta: Play. Stop. Erase. Rewind.
Na marginesie dodam, że ani ja ani żadna osoba z mojej rodziny i znajomych nie ma nic wspólnego z żadną telefonią komórkową. To tak na wypadek, gdyby ktoś chciał mnie posądzić o antyreklamę.