Podobno osoby dwujęzyczne lepiej się koncentrują. Ciekawe. Nie wiem iloma językami posługuje się Jacques Chirac, ale stopień koncentracji musi mieć wysoki - skoro w najbliższy piątek opublikuje jednocześnie dwie książki. W wolnym tłumaczeniu ich tytuły brzmią: "Moja walka o Francję" i "Moja walka o pokój".
Zbieżność tytułów nieprzypadkowa. Treścią obu pozycji są prezydenckie rozważania dotyczące polityki. Krajowej i międzynarodowej. Przez 12 lat prezydentury Chirac nie napisał żadnej książki. A teraz dla potomności. Na "au revoir". Od razu dwie. Pamiętam jak uderzyły mnie kilka lat temu wyniki sondażu przeprowadzonego we Francji - według większości badanych Francuzów miarą sukcesu odniesionego w życiu nie są wcale szlachetne czyny, pomnożone zyski czy szczęśliwa rodzina. Sukcesem jest publikacja książki. Zyskanie autorytetu. Jak gdyby słowo pisane, słowo wydane i czytane miało moc sankcjonowania indywidualnej prawdy. Własnej wersji historii.
I pewnie tak jest. Bo inaczej dlaczego ex-prezydenci sięgają po pióro, dopiero gdy wyczerpie się ich sprawcza moc? Francja czeka na nowego przywódcę. 22 kwietnia wybory - będę je dla Państwa relacjonować z Paryża.
PS. Dziękuję za wszystkie serdeczności i niezasłużone komplementy. Nie spodziewałam się, że tyle Państwo o mnie wiedzą, nie spodziewałam się też, że pewnych, wydawałoby się oczywistych rzeczy Państwo nie wiedzą. Otóż oczywiście moje nazwisko brzmi Kalczyńska i jak ostatnio ktoś słusznie zauważył, w obecnej sytuacji politycznej, tę jedną literę "L" powinnam wyjątkowo pielęgnować:))
Dziękuję też za słowo krytyki o nadętym tekście. Rzeczywiście był trochę nadęty, fakt:) Ale to blogowa premiera, proszę wybaczyć. Obiecuję, że potem będzie luźniej. Zresztą prowadząc serwisy też mam zawsze "stres pierwszowrażeniowy" przy pierwszym kontakcie z widzami. A potem "jakoś leci". Co do kwestii obiektywizmu i własnych poglądów... hmm. Każdy z nas je ma, ale zapewniam, ze nie powiedziałam nigdy słowa wbrew swoim przekonaniom i dlatego właśnie pracuję w tej stacji, a nie gdzie indziej.
I na koniec - mój ulubiony cytat: "Podobno wychodzi Pani za mąż. Trochę szkoda, ale co tam..." Pewnie! Co tam... Pozdrawiam serdecznie!