Jakub Kalus, doradca stały komisji śledczej do spraw wyborów kopertowych został odwołany. W 2017 roku Kalus brał udział w zgromadzeniu w Katowicach, podczas którego powieszono na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów.
9 stycznia 2024 roku sejmowa komisja śledcza ds. wyborów kopertowych powołała trzech doradców: dr. Michała Skwarzyńskiego, Pawła Ciocha oraz Jakuba Kalusa. Tego ostatniego zgłosił poseł Konfederacji, członek komisji Witold Tumanowicz.
W środę komisja odwołała Kalusa, za czym głosowało sześciu posłów, a trzech było przeciw. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Kalus od lat jest związany ze środowiskami narodowymi, a w 2017 roku brał udział w manifestacji w Katowicach. Jej uczestnicy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia sześciorga europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego w sprawie praworządności w Polsce. O tym, że Kalus doradza komisji poinformowaliśmy na portalu tvn24.pl.
Przewodniczący komisji prosił o wyjaśnienie
Przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) powiedział, że ponieważ zostało zgłoszone do niego pytanie, "czy prawdą jest, że Jakub Kalus w listopadzie 2017 roku w Katowicach był uczestnikiem zgromadzenia środowisk narodowych, podczas którego na rynku wieszano (na szubienicach - red.) portrety europosłów, to pytanie odesłał z prośbą o wyjaśnienie do posła Tumanowicza".
Tumanowicz odpowiedział, że "nie ma zarzutów do doradcy Jakuba Kalusa o braku bezstronności, braku kompetencji czy doświadczenia prawniczego i rzetelności czy nawet pracowitości, a jest zarzut wzięcia udziału w legalnej manifestacji".
Dodał, że "kuriozalne zarzuty wobec Jakuba Kalusa zostały prawomocnie odrzucone przez sąd". Tumanowicz ocenił, że "występowanie na tej manifestacji nie ma związku z zakresem prac komisji". Odwołanie doradcy, według Tumanowicza, "godzi w zasadę równości i zakaz dyskryminacji zawarty w art. 32 ust. 2 Konstytucji, który głosi, że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny".
Wiceprzewodniczący komisji Jacek Karnowski (KO) ocenił, że doszło do sytuacji niegodnej. - Wieszanie na szubienicy kojarzy się w Polsce z okupacją i obojętnie jakie mamy poglądy polityczne, czy z lewej strony czy ze środka, wykonywanie takich gestów jest nikczemne. Może być zgodne z prawem, ale na pewno nieetyczne - dodał.
Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica) oceniła, że "poseł Tumanowicz może współpracować z kim chce, ale Jakub Kalus jest doradcą całej komisji". - A my możemy mieć inne zdanie na temat, z kim chcemy pracować, zważywszy na doniesienia, o których nie mieliśmy pojęcia - dodała,
Co do odwołania Kalusa, jako nieskazanego za swój czyn, wątpliwości miał poseł PiS Mariusz Krystian, który poparł wniosek Tumanowicza, aby w tej sprawie opinię wydali wszyscy eksperci komisji. Ten wniosek nie został poddany pod głosowanie, ponieważ jako pierwszy przyjęto wniosek o odwołanie Kalusa. Joński złożył wniosek i poddał go pod głosowanie, w wyniku czego Kalus został odwołany.
Zdjęcia europosłów na szubienicach
W listopadzie 2017 r. na placu Sejmu Śląskiego w Katowicach, przy pomniku Wojciecha Korfantego, zgromadziło się kilkudziesięciu przedstawicieli środowisk narodowych. Zgromadzenie zgłoszono pod nazwą "Stop współczesnej Targowicy". Organizatorzy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce: Michała Boniego, Danuty Huebner, Danuty Jazłowieckiej, Barbary Kudryckiej, Julii Pitery i Róży Thun.
Kilka dni później katowicka prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem art. 119 Kodeksu karnego. Stanowi on, że "kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24