Urzędnicy KRUS-u twierdzą, że ich były prezes Dariusz Rohde wyprawiał swoje imieniny na koszt Kasy.
Impreza miała się odbyć w grudniu zeszłego roku w pałacu w Teresinie pod Warszawą podczas narady z udziałem dyrektorów z centrali i oddziałów regionalnych. Program oficjalny spotkania zakładał m.in. podsumowanie realizacji zadań KRUS w 2006 r. i omówienie współpracy z mediami.
Na godz. 19 we wtorek 19 grudnia (imieniny Dariusza) prezes Rohde zaprosił specjalnych gości, m.in. wicepremiera Andrzeja Leppera, jego zastępcę w Ministerstwie Rolnictwa Marka Zagórskiego, ministra pracy i polityki społecznej Annę Kalatę, oraz biskupa pomocniczego diecezji warszawskiej Piotra Jareckiego.
- Po godz. 19 padło hasło, że czas już na życzenia. Dyrektorzy z terenu żartowali, że idą złożyć prezesowi "hołd pruski" - opowiada uczestnik imprezy. - Na prezent składaliśmy się po 140 zł. Dostał obraz, który potem wisiał w jego gabinecie - dodaje. Maria Lewandowska, rzecznik KRUS, choć uczestniczyła w naradzie w Teresinie, twierdzi, iż nie wie co działo się po części oficjalnej. Michał Marciniak organizator narady, a zarazem wicedyrektor Biura Organizacyjno-Prawnego KRUS twierdzi, że spotkanie w Teresinie miało charakter merytoryczny. - A prezes jak każdy człowiek ma imieniny. Kwiaty i prezent dyrektorzy kupili mu z własnych pieniędzy - zapewnia. Solenizant nie ma sobie nic do zarzucenia - To normalna narada. Pech chciał, że wtedy wypadły też moje imieniny. Nie oczekiwałem prezentów - wyjaśnia.
"Rzeczpospolita" donosi, że impreza miała kosztować ponad 25 tysięcy złotych.
Źródło: "Rzeczpospolita"