Na składowisku odpadów niebezpiecznych w Zgierzu znów uaktywniły się toksyczne "gejzery". Władze miasta w ubiegłym roku zainstalowały tam kilka kamer, które miały monitorować sytuację i spowodować szybszą reakcję służb, które ugaszą pożary. Tym razem system nie zadziałał.
Trujące, toksyczne gejzery na składowisku odpadów niebezpiecznych przy ulicy Miroszewskiej w Zgierzu opisaliśmy kilka miesięcy temu w tekście "Gdyby ktoś to odkrył, trzeba by było ewakuować Zgierz i pół Łodzi".
Ponownie uaktywniły się w miniony piątek (4 kwietnia). Dym nie był widoczny od razu, ale swąd tlących się odpadów był wyczuwany z kilku kilometrów. Poczuł go między innymi założyciel fanpejdża na Facebooku "Zielony Zgierz" Krzysztof Wojtalik, który problem zna jak mało kto.
Czytaj też: "Po otwarciu balkonu nie dało się wytrzymać". Znów uaktywniły się gejzery na składowisku
"Zapach gejzerowy"
- Około godziny 18 jechałem ulicą Konstantynowską (około kilometr od składowiska) do Łodzi i było już lekko czuć ten specyficzny zapach. Wracając do Zgierza po godzinie 19, ten swąd już był bardzo wyraźny, w zasadzie nie do podrobienia, to był zapach "gejzerowy" - opisuje Wojtalik.
- Wykonałem telefon do radnego Przemka Jagielskiego, który posiada drona. Podjechaliśmy w pobliże i w zasadzie tylko się podnieśliśmy i okazało się, że rozpościera się piękny dym na składowisku. Podlecieliśmy bliżej i rzeczywiście dym był w zasięgu kamer, które powinny go bez problemu wykryć, tym bardziej że jest też tam kamera termowizyjna, ale jak się okazało nikt nie zareagował - dodaje.
- Niedawno miasto wygospodarowało ponad 100 tysięcy złotych na to, żeby zabezpieczyć ten teren monitoringiem. Byłem zdumiony, że nie było reakcji osób, które operują kamerami i że nie wysłana została dyspozycja do straży pożarnej, żeby przyjechać i ugasić ten gejzer. Dopiero nasze zgłoszenie trafiło bezpośrednio do strażaków, którzy pojawili się jednym zastępem i ugasili ten gejzer - informuje radny Przemysław Jagielski.
"Kamery działają"
O zdarzenie zapytaliśmy rzeczniczkę urzędu miasta w Zgierzu.
- Kamery działają, są sprawne, obraz przekazywany jest na bieżąco do Straży Miejskiej w Zgierzu, która w razie zagrożenia reaguje, informując odpowiednie służby. Sensacje internetowe na profilach niektórych radnych są zwykłą dezinformacją - przekazała nam Renata Karolewska.
O zdarzenie z piątku zapytaliśmy też komendanta zgierskiej straży miejskiej.
- Około godziny 15 na składowisku byli urzędnicy z magistratu i nie czuli żadnego swądu, nie było tam też żadnego dymu. Na tych zdjęciach z drona widać, że ten dym osadził się w niecce, i był praktycznie niewidoczny, ten teren jest bardzo nierówny, cały maszt monitoringu - on stoi daleko od miejsca, gdzie pojawił się dym, tam się nie da bliżej tego postawić, bo ten teren jest po prostu niestabilny - przekazuje Dariusz Bereżewski.
Dodaje, że to pierwszy pożar na składowisku w tym roku. Informuje też, że operator monitoringu ma też na swoim stanowisku jeszcze 8 innych monitorów, na których musi obserwować to co dzieje się w innych częściach miasta.
Miasto chce rozwiązać problem składowiska
Poprosiliśmy też rzeczniczkę zgierskiego magistratu o informacje, jakie działania w ostatnim czasie miasto podjęło, żeby problem składowiska odpadów niebezpiecznych po byłych zakładach Boruta rozwiązać.
Renata Karolewska poinformowała, że udało się pozyskać 17,5 miliona złotych z Krajowego Planu Odbudowy na między innymi dokładne zbadanie składowiska.
- Nie odbyło się to całkiem bezproblemowo, bo pierwotnie środki przyznano w kwocie netto, co oznaczało dla Zgierza wydatek VAT w kwocie około 3 mln zł. Ostatecznie dostaliśmy deklarację NFOŚiGW na refundację podatku VAT - przekazała rzeczniczka.
- Do końca bieżącego roku planujemy dokonać kompleksowej oceny stanu środowiska obszarów zdegradowanych występujących na terenie Zakładów Przemysłu Barwników "Boruta" w Zgierzu wraz z inwentaryzacją terenu - dodała Renata Karolewska.
O pozyskaniu środków z KPO poinformował też w mediach społecznościowych prezydent Zgierza Przemysław Staniszewski.
Robimy kolejny, kluczowy krok w kierunku rozwiązania problemu składowisk po dawnych Zakładach „Boruta"! 💪 Rada Miasta...
Posted by Przemysław Staniszewski - Prezydent Miasta Zgierza on Thursday, March 20, 2025
Z kolei do połowy przyszłego roku miasto w ramach przyznanych pieniędzy musi wykonać szereg innych zadań:
*Wykonanie analizy uzyskanych danych prowadzące do przygotowania kompletnej dokumentacji na potrzeby opracowania projektu planu poprawy stanu środowiska. W tym celu powołamy zespół ekspertów merytorycznych doradzających i weryfikujących zakres przygotowywanych i wykonywanych prac badawczo-analitycznych.
*Zabezpieczenie terenu, na którym znajdują się historyczne składowiska odpadów przemysłowych poprzez wykonanie instalacji monitoringu oraz ogrodzenie terenu.
*Wykonanie dokumentacji projektowej dla przebudowy dróg, umożliwiających dojazd do poszczególnych obszarów w zakresie przebudowy jezdni wraz z chodnikiem lub ciągiem pieszo-rowerowym, budowa oświetlenia, odwodnienia ulicy, usunięcia kolizji w obszarze budowy z istniejącą infrastrukturą oraz przebudowy mostu na rzece Bzurze.
- Termin jest ekstremalnie krótki ze względu na czas trwania uzgodnień, pozwoleń, prac w terenie i opracowania dokumentacji. Podkreślę, że walczyliśmy lata o pozyskanie środków na poprawę stanu środowiska i rekultywację terenów. A tymczasem dostaliśmy „w nagrodę” awykonalne terminy. Niemniej nie poddajemy się i podjęliśmy się realizacji tych zadań - podsumowuje Karolewska.
Czytaj też: "Gdyby ktoś to odkrył, trzeba by było ewakuować cały Zgierz i pół Łodzi"
Tykająca bomba ekologiczna
Szacuje się, że na 16 hektarach po byłych zakładach Boruta w Zgierzu, może zalegać od 650 do nawet 800 tysięcy ton odpadów różnego rodzaju. Spółka, która przed laty zarządzała terenem, sprowadzała na składowisko tysiące ton niebezpiecznych odpadów. Nikt do końca nie wie, co tam przywieziono. Proceder ustał dopiero w 2015 roku.
Z dokumentów wynika, że część tych odpadów może być skrajnie niebezpieczna, wśród nich mogą znajdować się nawet gazy bojowe z czasu wojny.
Pracownik Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi, który chce pozostać anonimowy, a zna sprawę od lat, w ubiegłym roku w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl przekazał, że gdyby ktoś zdecydował się na odkrycie terenu i wywóz z niego odpadów na przykład do spalarni, to ze względu na ryzyko trzeba byłoby ewakuować cały Zgierz oraz pół Łodzi.
Autorka/Autor: Piotr Krysztofiak/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Przemysław Jagielski