Premium

"Gdyby ktoś to odkrył, trzeba by było ewakuować cały Zgierz i pół Łodzi"

Zdjęcie: Robert Białas

Znak rozpoznawczy: regularne wybuchy gejzerów trujących dymów, spowodowane zachodzącymi pod ziemią reakcjami chemicznymi. Teren po dawnych Zakładach Przemysłu Barwników "Boruta" w Zgierzu koło Łodzi to tykająca bomba ekologiczna. Czy znajdą się pieniądze, by wreszcie ją rozbroić?

  • Szacuje się, że na 16 hektarach może zalegać od 650 do nawet 800 tysięcy ton odpadów różnego rodzaju.
  • Spółka, która przed laty zarządzała terenem, sprowadzała na składowisko tysiące ton niebezpiecznych odpadów. Nikt do końca nie wie, co tam przywieziono. Proceder ustał dopiero w 2015 roku.
  • Z dokumentów wynika, że część tych odpadów może być skrajnie niebezpieczna, wśród nich mogą znajdować się nawet gazy bojowe z czasu wojny.
  • Gdyby ktoś zdecydował się na odkrycie terenu i wywóz z niego odpadów na przykład do spalarni, to ze względu na ryzyko trzeba byłoby ewakuować cały Zgierz oraz pół Łodzi.

Jest 27 maja. Świeci słońce, słychać śpiew ptaków, lekko wieje. Nagle tę sielankę przerywają syreny wozów strażackich.

"Duże zadymienie nad składowiskami odpadów niebezpiecznych". "Mieszkańcy Piaskowic i Aniołowa (dzielnice Zgierza) zamykajcie okna!!!! Dziś wieje od południowego wschodu" - alarmuje w mediach społecznościowych "Zielony Zgierz".

W pobliżu drogi ekspresowej S14 doskonale widać biały dym, który unosi się nad drzewami na wysokości oczyszczalni ścieków, znajdującej się w sąsiedztwie składowiska.

Nad składowiskiem co chwila pojawia się dymRobert Białas

Po raz kolejny uaktywniły się gejzery, które wybuchają tam nawet kilka razy w miesiącu.

Specyficzny zapach jest znany mieszkańcom od lat. - Jak jest wiatr od strony Łodzi, to nie da się tutaj czasem wytrzymać, a jak jest jeszcze tak ciepło, jak dziś, to ta temperatura to potęguje. To taki dziwny zapach, słodki z domieszką spalenizny - opisuje nam mieszkanka Zgierza. - To wszystko jest od tej "Boruty", mój dziadek tam pracował. Kolorowy wracał do domu, rodzice mi opowiadali. A rzeka, co tam płynie, to kolorowa zawsze była. Ładnych kilka lat nie było w niej żadnego życia. Ryby do niej wróciły dopiero kilka lat temu. Znam to tylko z opowieści - zastrzega mieszkaniec miasta.

To już 44. pożar na składowisku odpadów niebezpiecznych w ostatnich latach - przekazuje brygadier Jędrzej Pawlak, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi. - Działania strażaków polegają jak zawsze na tym samym. Polewamy wodą te miejsca, gdzie spod ziemi wydobywa się dym i po około godzinie wracamy do jednostki. Więcej nic zrobić nie możemy - komentuje strażak.

Składowisko odpadów niebezpiecznych w Zgierzu
Składowisko odpadów niebezpiecznych w Zgierzu TVN24

"Oczko w głowie prominentów PRL"

O historii "największego truciciela w całej Europie", czyli miejsca, w którym teraz wybuchają gejzery, opowiedział nam Maciej Rubacha z Muzeum Miasta Zgierza.

Początki produkcji barwników w Zgierzu sięgają 1894 roku i "są związane z postępującym w sektorze włókienniczym uprzemysłowieniem okręgu łódzkiego". - Zakłady "Boruta" zostały założone w Zgierzu jako spółka zawiązana przez handlowca Ignacego Orliczkę i chemika Jana Śniechowskiego. Początkowo zakłady te funkcjonowały w centrum miasta, co spotkało się już wtedy z niezadowoleniem mieszkańców. Ludzie skarżyli się na nieprzyjemny zapach oraz zapylenie miejskich ulic różnymi odczynnikami chemicznymi, co utrudniało życie i mieszkanie w ich pobliżu - opowiada historyk.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam