Zamiast leków - przejście na hinduizm albo przytulanie się do brzozy. Takie metody leczenia, według anonimowych donosów, miała stosować lekarka z Gomunic pod Radomskiem (woj. łódzkie). NFZ przygląda się sprawie, zainteresowana lekarka jest zniesmaczona całym zamieszaniem, a okoliczni mieszkańcy twierdzą, że szkaluje ją "zawistna pacjentka".
Do łódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia wpłynęło łącznie sześć skarg. Wszystkie były anonimowe i wszystkie dotyczyły metod leczenia jednej z lekarek w Gomunicach.
- Skarga dotyczyła rzekomo skandalicznych metod leczenia w przychodni. Informowano nas m.in., że w ramach leczenia zaleca się przytulanie do brzóz albo przejście na hinduizm czy buddyzm. Ilość skarg była duża jak na tak małą miejscowość i nie mogliśmy zignorować sygnałów - mówi Anna Leder z łódzkiego NFZ.
Fundusz zlecił kontrolę, która nie wykazała nieprawidłowości. Fundusz jednak na tym nie poprzestał.
- Wysłaliśmy do pacjentów z tego regionu anonimową ankietę, w której poprosiliśmy o ocenę pracy lekarzy z poradni. Dopytywaliśmy też o to, czy ktoś żądał od nich dodatkowych opłat, bo takie sygnały też dostaliśmy w anonimach - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Leczenie "duchowo-fizyczno-psychiczne"
Anonimowe osoby skarżyły się na dr Izabelę Kaczmarek-Matyszczyk. Oprócz "łapania się brzozy" miała ona nakazywać też "mycie się". Podczas rozmowy z TVN24 lekarka była zdegustowana całym zamieszaniem.
- Nawet nie wiem, jak się bronić. Ktoś mnie szkaluje. W ciągu kilku miesięcy wypisujemy ogromne ilości recept - wyjaśnia.
Podkreśla jednak, że niektórym pacjentom faktycznie doradzała "bliski kontakt z naturą".
- Człowiek jest istotą duchowo-fizyczno-psychiczną. Nie można być zdrowym, jeżeli zignorujemy któryś z tych elementów - zaznacza dr Kaczmarek-Matyszczyk.
Pytana o zalecenie "przytulania się do brzozy" odpowiada, że istnieje dział nauki traktujący o pobudzaniu organizmu do samoleczenia, poprzez przebywanie w obecności drzew i krzewów.
- To sylwoterapia. Dział nauki, a nie sztuczki szamańskie - podkreśla.
Gmina sprawdza, pacjenci za lekarką
Paweł Olejniczak, wójt Gomunic podkreśla, że znany jest mu problem anonimowych skarg.
- Trudno odnosić się do zarzutów pojawiających się pod anonimowymi donosami. Tam wszystko można napisać - mówi samorządowiec.
Podkreśla jednak, że nie planuje zignorować sygnałów.
- Rozesłaliśmy swoje ankiety do 400 losowo wybranych mieszkańców gminy. Na tej podstawie ustalimy, czy faktycznie należy podjąć jakieś działania - zaznacza Olejniczak.
Mieszkańcy Gomunic których poprosiliśmy o komentarz byli zaskoczeni pytaniami o "szamańskie" metody leczenia w miejscowej przychodni.
- To jakaś zawistna pacjentka musi rozsyłać. Taka złośliwość ludzka – wzruszają ramionami.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź