Ksiądz prawomocnie skazany za pedofilię. Wierni: nie ma żadnej sprawiedliwości

Wierni nie mogą pogodzić się z wyrokiem
Wierni nie mogą pogodzić się z wyrokiem
Źródło: TVN24 Łódź
Sąd drugiej instancji skazał na 7 lat więzienia Sławomira S., byłego proboszcza w Szczukach (woj. łódzkie). Duchowny został skazany za molestowanie pięciu chłopców poniżej 15 roku życia. We wtorek usłyszał o półtora roku łagodniejszy wyrok, niż ten, na który skazał go sąd pierwszej instancji. W niewinność proboszcza cały czas wierzą parafianie. Po ogłoszeniu wyroku podkreślali, że "w Polsce nie ma sprawiedliwości".

Rozprawa odbyła się w łódzkim sądzie apelacyjnym za zamkniętymi drzwiami. Duchowny usłyszał we wtorek prawomocny wyrok, sąd skazał go na 7 lat więzienia. Sławomir K. będzie musiał też zapłacić za koszty postępowania sądowego.

Tym samym sąd drugiej instancji złagodził o 1,5 roku więzienia wyrok dla duchownego.

Uzasadnienie wyroku - podobnie jak cały proces ks. Sławomira S. - nie było jawne. Obrońcy duchownego mogą teraz wnieść kasację do Sądu Najwyższego.

Oburzeni wierni

W łódzkim sądzie - podobnie jak rok temu w Rawie Mazowieckiej, kiedy odczytywany był wyrok pierwszej instancji - tłumnie pojawili się wierni z parafii skazanego.

Parafianie nie chcieli rozmawiać przed kamerą, ale wyrok na "swojego księdza" przyjęli oburzeniem. Przed odczytaniem wyroku wierni zostali wpuszczeni na salę rozpraw – tam mówili, że "wierzą w sprawiedliwość" i uniewinnienie duchownego. Ks. Sławomir S. uśmiechał się do swoich parafian i odpowiadał "Bóg zapłać".

Na wsparcie skazany ksiądz mógł liczyć też przy okazji odczytywania wyroku pierwszej instancji, kiedy parafianie nie mogli uwierzyć, że Sławomir S. usłyszał wyrok skazujący.

- Wszyscy (oskarżający księdza ministranci - red.) są z jednej rodziny. Zebrali się i specjalnie chcą go oskarżyć, bo czują złość do księdza - przekonywali wtedy parafianie w sądzie.

Tak wierni komentowali wyrok pierwszej instancji:

Wierni nie mogą pogodzić się z wyrokiem

Wierni nie mogą pogodzić się z wyrokiem

Pięciu pokrzywdzonych chłopców

Duchowny przebywa w areszcie od kwietnia 2012 roku. Wtedy też usłyszał pierwsze zarzuty. Akt oskarżenia wysłany do sądu zawierał zarzuty molestowania pięciu chłopców, którzy w chwili popełniania przestępstwa mieli od 13 do 15 lat. Wszyscy byli ministrantami w parafii skazanego duchownego. Zdaniem śledczych, ks. Sławomir S. dopuszczał się czynów pedofilskich od stycznia 2002 do stycznia 2009 roku.

Śledztwo w sprawie ks. Sławomira S. zostało wszczęte w 2012 roku. O tym, że ksiądz mógł popełnić przestępstwo pedofilii poinformował śledczych jeden z pokrzywdzonych, który obecnie jest już dorosłym mężczyzną. Pokrzywdzony został przesłuchany w obecności psychologa, który uznał jego zeznania za wiarygodne. Jak ustalono, na jego szkodę, w latach 2007-08, oskarżony dopuścił się wielokrotnie przestępstw seksualnych. Na podstawie informacji otrzymanych od pokrzywdzonego, ksiądz został zatrzymany.

Prokuratorzy mają także nagranie zrobione telefonem komórkowym z rozmowy przeprowadzonej przez pokrzywdzonego z oskarżonym - jej treść również ma obciążać ks. Sławomira S.

"Kupował" nieletnich?

Śledztwo w sprawie Sławomir S. wykazało, że duchowny finansowo uzależniał chłopców od siebie. Poszkodowani sami przychodzili na plebanię, żeby wykonywać proste prace, jak grabienie liści. W zamian duchowny miał im płacić. Według śledczych, ksiądz pożyczał im też pieniądze i doładowywał konta w telefonach komórkowych.

O tym, co działo się na plebanii śledczych poinformował jeden z pokrzywdzonych przez Sławomira S. chłopców. Dzisiaj ma już 21 lat.

- To wszystko działo się na plebanii. Nie chce mówić o szczegółach - mówił przed kamerą TTV młody mężczyzna, który o tym co się działo przez długi czas nie mówił nikomu. Nawet rodzicom.

Posłuchaj rozmowy z mężczyzną, który doniósł śledczym o przestępstwach księdza:

Rozmowa z jednym z byłych ministrantów

Rozmowa z jednym z byłych ministrantów

W 2012 roku postanowił działać. Mówi, że "plułby sobie w brodę, gdyby ksiądz skrzywdził kogoś jeszcze". Zanim zawiadomił prokuraturę, poszedł porozmawiać z księdzem. Cała rozmowa została nagrana.

- Chciałem mieć dowód. Ksiądz niczemu nie zaprzeczył. W czasie rozmowy wstał i złapał mnie za rękę. Udało mi się wyrwać i uciekłem z kancelarii - opowiada pokrzywdzony.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Skazany ksiądz był proboszczem w Szczukach (woj. łódzkie):

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: