Antysemickie i antyukraińskie książki oraz wywody Dugina, czyli targi skrajnej prawicy

Książki na stoiskach Targów Książki Bez Cenzury
Targi Książki bez Cenzury w Krakowie
Źródło: tvn24.pl
"Żydzi, masoni we wspólnej pracy", "Poznaj Żyda!", "Ukropolin" - to tylko kilka pozycji prezentowanych podczas sobotnich Targów Książki bez Cenzury. Na imprezę zorganizowaną w sali konferencyjnej jednego z hoteli w krakowskim Kazimierzu zapraszała Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna (znany z antysemickich poglądów lider pojawił się osobiście). Podczas targów promowana była też książka Aleksandra Dugina, kremlowskiego ideologa, który wprost mówi o konieczności zniszczenia niepodległości Polski. 

Sobotnie targi były - jak przekazują organizatorzy - już drugą edycją imprezy. Wśród wydawnictw, które wystawiały książki było to, które wydaje kolejne publikacje polskiego europosła Grzegorza Brauna - polityka jednoznacznie prorosyjskiego i szerzącego jednoznacznie antysemickie poglądy (w kolejnych wywiadach zakwestionował istnienie komór gazowych w obozie Auschwitz). Na stronie wspomnianego już wydawnictwa można między innymi kupić gaśnicę z autografem prorosyjskiego europosła. W ten sposób firma stara się zarabiać na skandalu z grudnia 2023 roku, kiedy to ówczesny poseł Konfederacji złapał za gaśnicę w holu sejmowym i zgasił świece chanukowe.

Firma za pomocą mediów społecznościowych zapraszała na sobotnią imprezę w hotelu Golden Tulip Kraków Kazimierz, podkreślając, że "wyrzucono ich" z organizowanych w tym samym czasie Targów Książki w Krakowie. Dlaczego tak się stało?

- Jesteśmy prywatną firmą i mamy prawo kształtować tę imprezę, jak chcemy. A na pewno nie chcemy promowania faszyzmu, antypolskich treści i ksenofobicznych metod działania. Mówię temu głośne nie i mam odwagę mówić to wprost - komentuje Ewa Woch, prezes Targów Książki w Krakowie - tych "dużych", gdzie nie życzono sobie "ekstremistycznych treści".

Targi Książki Bez Cenzury promowali politycy Konfederacji Korony Polskiej, której liderem jest Grzegorz Braun. "Piękna inicjatywa, podczas której można było nabyć wartościowe i trudno dostępne książki, których próżno szukać w zwykłych księgarniach. Wspierajmy takie inicjatywy, które bronią prawdy i wolności słowa!" - pisali w mediach społecznościowych.

Sam Braun podkreślał z kolei, że stoiska "odwiedziły łącznie setki polskich Patriotów". "Wystawiło się na nich wielu znamienitych, nie kłaniających się poprawności politycznej autorów i wydawców" - pisał.

Antyżydowski Kazimierz

Na targi - dość przypadkowo - trafił pan Paweł. Na co dzień mieszka w Wiedniu, akurat był na wycieczce po południowej Polsce i zarezerwował noc w hotelu, gdzie w sobotę odbyły się targi. 

- Dookoła nowoczesnej sali konferencyjnej rozstawiono stoły obłożone książkami. Było łącznie kilkadziesiąt osób. Autorzy pod krawatami, a obok człowiek w koszulce obrazującej gaśnicę skierowaną na tradycyjny żydowski świecznik - menorę. Inni mieli na sobie nacjonalistyczne i antyukraińskie napisy - relacjonuje pan Paweł. 

Po wejściu na salę poproszono go o poparcie petycji, ale nasz rozmówca nie dowiedział się dokładnie, czego dokładnie ona dotyczy, więc poszedł dalej w kierunku stosów książek. A tam tytuły takie jak "Poznaj Żyda!", "Żydzi i masoni we wspólnej pracy" czy "Ukropolin", na okładce której widać kontur Polski w niebiesko-żółtych kolorach Ukrainy. W centrum - trójząb, czyli narodowy symbol naszego wschodniego sąsiada, który od ponad trzech lat walczy z rosyjską inwazją. 

- Byłem zszokowany, że jawnie antysemickie treści są promowane w krakowskim Kazimierzu, miejscu nierozerwalnie związanym z polsko-żydowską historią - mówi pan Paweł. 

Antypolski Aleksandr

Szokować może też to, że na imprezie środowisk często odwołujących się do patriotyzmu promowana była książka Aleksandra Dugina. Jednego z głównych ideologów Kremla. Człowieka, który otwarcie nazywa Polskę "krajem sezonowym" i odmawia jej prawa do niezależnego istnienia. Polska bowiem jest - w opinii kremlowskiego nacjonalisty - przeszkodą w realizowaniu eurazjatyckiej ekspansji rosyjskiej strefy wpływów.

Co zatem stoi za decyzją o promowaniu książki i jak to się ma do rzekomo patriotycznych wartości organizatorów? - Nie tyle promujemy ideologię Dugina, co umożliwiamy ludziom zapoznanie się z jego poglądami - mówi Jarosław Kornas z wydawnictwa Capital Book, w którego ofercie znajdziemy tą ksiażkę. 

- Nawet jeżeli to narracja antypolska? Pokazująca konieczność zniszczenia Polski? Takie treści pana zdaniem powinny być rozpowszechniane w kraju?

- Nauczyłem się, że nie warto ufać opracowaniom. Warto docierać do źródeł. Warto się zaznajomić z punktem widzenia Rosjan, żeby lepiej zrozumieć ich perspektywę. Nie chodzi o popieranie poglądów, a możliwość bezpośredniego poznania - odparł Kornas, dodając, że książka jest powszechnie dostępna w popularnych sieciach księgarskich.

Wydawcą książki jest Biblioteczka Myśli Polskiej, której prezesem jest Przemysław Piasta. To były wicemarszałek województwa wielkopolskiego, działacz Młodzieży Wszechpolskiej i były lider Ligi Polskich Rodzin w Poznaniu, później startujący z list PiS, Polska Jest Najważniejsza i KORWiN. W kwietniu "Gazeta Wyborcza" i TVP Info podały, że jego nazwisko znalazło się na liście 25 osób, które według Komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich mogą brać udział w szerzeniu kremlowskiej propagandy w Polsce.

Capital Book w swojej ofercie na stronie internetowej oprócz książek ma gaśnice z podpisem Grzegorza Brauna. Kornasa pytany, czy to nie ułatwia łączenia Polski z antysemicką narracją. Odpowiada, że nie. - Pan redaktor stawia znak równości między antysemityzmem a spostrzegawczością. Wmawianie Polakom antysemityzmu za każdy przejaw sprzeciwu a na przykładzie Grzegorza Brauna, sprzeciwu wobec talmudycznego rasizmu od razu nazywane jest antysemityzmem. Gaśnica z podpisem to symbol oporu wobec ideologicznej przemocy - uważa.

Autorzy i wydawcy niechciani

Sobotnie targi organizowała firma 3S Media, wydawca ultraprawicowej gazety "Najwyższy Czas".

- Część tych wydawców, w tym nasze, nie mogło uczestniczyć w Targach Książki, które mają miejsce w tym samym czasie w Krakowie, więc zrobiliśmy taką alternatywną imprezę na zasadzie wolnej konkurencji. Na naszych targach pojawia się stała grupa około 10-12 wydawców. To są cykliczne imprezy organizowane w różnych miejscach - mówi Marek Skalski z 3S Media.

Jego zdaniem niedopuszczenie części wydawców i autorów do Targów Książki to forma cenzury. - Jeśli są oni dość popularni, znajdują odbiorców, to mają prawo poszukać innego miejsca, gdzie będą mogli się spotkać z czytelnikami, porozmawiać z nimi, złożyć dedykację na książce - uważa Skalski.

Jak dodaje, jego wydawnictwo w tym roku nie zwracało się z prośbą o uczestnictwo na Targach Książki. - W zeszłym roku dostaliśmy zaproszenie, które później zostało anulowane po tym, jak zmieniła się ekipa organizująca to wydarzenie - wyjaśnia.

Wówczas po raz pierwszy zorganizowali w Krakowie Targi Książki Bez Cenzury. Podobnie jak w tym roku odbyły się one w hotelu Golden Tulip na Kazimierzu. - Mamy taki plan, żeby to robić w tym samym terminie i w tym samym miejscu, żeby nasi sympatycy i klienci nie byli dezorientowani - wyjaśnia Skalski.

Jak szacuje Skalski, podczas wydarzenia mogło pojawić się około tysiąca osób. - Przebieg był bardzo spokojny, bez żadnych incydentów - kończy.

Zapytaliśmy krakowską policję, czy otrzymali jakieś zgłoszenia dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa czy wykroczenia przez organizatorów wydarzenia. Czekamy na odpowiedź.

Chcieliśmy też dowiedzieć się, czy popularny wśród zagranicznych gości hotel wiedział, komu i na jaką imprezę wynajmuje salę konferencyjną. Przedstawiciele hotelu Golden Tulip poinformowali nas jednak, że osoba odpowiedzialna za wynajem przestrzeni, na której odbywały się targi, przebywa do środy na urlopie.

Wolność słowa i jej granice

Jednocześnie - niezależnie od umów między prywatnymi podmiotami - warto zadać pytanie - czy wydawanie, publikowanie i promowanie tytułów jawnie antysemickich czy antyukraińskich jest w Polsce legalne? O tym rozmawiamy z Dariuszem Plutą, członkiem Izby Adwokackiej w Warszawie, który specjalizuje się w sprawach z zakresu prawa prasowego, ochrony dóbr osobistych oraz prawa autorskiego.

- Musimy pamiętać, że w Polsce nie ma cenzury prewencyjnej. Konstytucja gwarantuje wolność wypowiedzi, o ile nie dotyczy to promowania wartości faszystowskich czy komunistycznych - podkreśla ekspert.

Zaznacza, że w Kodeksie karnym są zapisy, na podstawie których można ścigać za publiczne znieważenie grupy ludzi z powodu przynależności do grupy narodowej czy wyznaniowej, za co grozi do trzech lat więzienia. Można też ścigać za nawoływanie do nienawiści (256 kk) i znieważenie uczuć religijnych (196 kk). 

- Trzeba jednak pamiętać, że podjęcie walki z takimi publikacjami momentalnie potęguje zainteresowanie takimi publikacjami. Tworzy wrażenie, że system walczy z "niewygodnymi treściami" i daje efekt zakazanego owocu - mówi ekspert.

Dlatego też, zdaniem mecenasa Dariusza Pluty, próba ścigania autorów takich publikacji może być przeciwskuteczna. Co zatem należałoby zrobić? To już - niestety anonimowo, bo wkraczamy na grząski grunt polityki - mówi nam inny ekspert z zakresu prawa autorskiego. 

- Musimy wymóc na liderach politycznych pewien konsensus. Promowanie antysemityzmu jest złe. Promowanie rosyjskiej ideologii jest złe. Łatwo powiedzieć, ale politykom trudno oprzeć się pokusie, żeby łączyć Jarosława Kaczyńskiego z faszystami, a Donalda Tuska z oszalałą lewicą. To tworzy przestrzeń dla niebezpiecznych populistów jak Braun - mówi rozmówca tvn24.pl.

Żyda bij. Ukraińca też

Odrębną kwestią - już czysto socjologiczną - jest to, dlaczego w ogóle pojawiają się i w określonych środowiskach szybko rozkwitają nastroje ksenofobiczne. O tym na portalu tvn24.pl obszernie wypowiadał się prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego i Campus AI. Ekspert podkreślał w rozmowie z Justyną Suchecką i Piotrem Szostakiem, że antysemityzm funkcjonuje dzisiaj jako swoisty "mem wywołujący emocje", ale jest też czymś znacznie groźniejszym: - Sprawdzonym historycznie mechanizmem kanalizowania lęków społecznych. W ekosystemie dezinformacji pełni rolę uniwersalnego "klucza", który otwiera drzwi do szerszych teorii spiskowych - tłumaczy badacz społeczny.

- Ci sami ludzie, którzy rozpowszechniali teorie o "plandemii", płynnie przeszli teraz do promowania treści antysemickich. Mechanizm jest ten sam - poszukiwanie "ukrytej prawdy" i "prawdziwych sprawców". COVID-19 był idealnym poligonem do testowania, jak daleko można posunąć się w kwestionowaniu konsensusu naukowego i tradycyjnych instytucji - dodaje.

Dlaczego to działa? Według prof. Jemielniaka, Braun i ponad milion jego wyborców to symptom głębszego problemu. - W czasach niepewności ludzie szukają prostych odpowiedzi i kozłów ofiarnych. Algorytmy mediów społecznościowych wzmacniają te tendencje, tworząc bańki informacyjne, gdzie teorie spiskowe wydają się prawdopodobne. Dodatkowo retoryka "antysystemowa" trafia do osób sfrustrowanych rzeczywistymi problemami: nierównościami, kryzysem zaufania do instytucji. Będzie tylko gorzej: katastrofa klimatyczna, wojna z Rosją (a globalnie - być może z Chinami), kryzys migracyjny - przewiduje naukowiec.

OGLĄDAJ: Waldemar Żurek w "Faktach po Faktach"
27 1925 fpf cl-0018

Waldemar Żurek w "Faktach po Faktach"

27 1925 fpf cl-0018
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: