Nie 25, a 15 lat ma spędzić w więzieniu Steve V. skazany za zabójstwo i zgwałcenie trzyletniego syna swej partnerki oraz znęcanie się nad chłopcem. Po tym, jak Sąd Apelacyjny w Łodzi złagodził karę dla 28-latka, minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Sprawę komentował również prezydent Andrzej Duda.
Sąd Apelacyjny w Łodzi złagodził w środę wyrok z 25 do 15 lat więzienia dla Steve'a V., mającego obywatelstwo kanadyjskie i portugalskie, skazanego za zabójstwo i zgwałcenie trzyletniego syna swej partnerki oraz znęcanie się nad chłopcem. Wyrok jest prawomocny.
Składowi sędziowskiemu przewodniczył sędzia Krzysztof Eichstaedt. W lipcu 2018 roku znalazł się on w grupie 134 sędziów dyscyplinarnych, których powołał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zajmują się oni sądzeniem tych sędziów, którym rzecznicy dyscyplinarni zarzucą sprzeniewierzenie się godności sędziego.
Padł jeden cios
Krzysztof Eichstaedt tłumaczył, że wymierzona wcześniej kara 25 lat więzienia była karą o charakterze szczególnym i niewspółmiernie surową.
- Uznaliśmy, że nie ma podstaw, żeby przyjąć, iż oskarżony dopuścił się zbrodni zabójstwa, czy to z zamiarem bezpośrednim, żeby chciał jej dokonać lub zamiarem ewentualnym. Jeśli ktoś chce dokonać zabójstwa lub godzi się z tym faktem, nie zachowuje się jak oskarżony, nie powiadamia matki dziecka, nie asystuje jej przy udzielaniu pomocy. Mamy też do czynienia z jednym ciosem, gdyby tych uderzeń w głowę było więcej, wtedy mogliśmy rozważać, że mamy do czynienia z zabójstwem z zamiarem ewentualnym - uzasadniał wyrok.
W lutym zeszłego roku Sąd Okręgowy w Sieradzu skazał Steve'a V. na 25 lat więzienia. Od tego wyroku apelację złożyły obie strony. Prokuratura nie zgodziła się z przyjętą przez sąd kwalifikacją prawną czynu i wymierzeniem kary 25 lat pozbawienia wolności, żądając dożywotniego pozbawienia wolności i przyjęcia, że czyn, którego dopuścił się oskarżony to zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Z kolei obrońcy oskarżonego wnioskowali o uniewinnienie 28-letniego mężczyzny.
Prezydent: powinno być zero tolerancji dla takich zwyrodnialców
Do wyroku odniósł się prezydent Andrzej Duda. "Wczoraj sąd złagodził karę za zgwałcenie i śmiertelne pobicie trzylatka. Argumentacja jest zdumiewająca. Powinno być zero tolerancji dla takich zwyrodnialców. Dzieci muszą być bezwzględnie chronione" - napisał na Twitterze.
Ziobro: to było zabójstwo, to było morderstwo
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział w radiowej Jedynce złożenie kasacji w sprawie do Sądu Najwyższego. Wyrok sądu apelacyjnego nazwał "szokującym". Jak podkreślił, nawet gdyby w sprawie chodziło o sam gwałt, mężczyzna nie powinien nigdy wyjść na wolność. - Doszło do licznych obrażeń ciała tego dziecka, obrażeń czaszkowo-mózgowych skutkujących masywnym, przymózgowym urazem, złamaniem kości w obrębie pokrywy czaszki. Proszę sobie wyobrazić, z jaką siłą ten drań uderzał to dziecko - mówił minister. Ziobro podkreślił też, że ciężko uznać, że nie jest to zabójstwo, a pobicie ze skutkiem śmiertelnym. - To było zabójstwo, to było morderstwo. Dobrze, że jako prokurator generalny, jako minister sprawiedliwości, dzięki połączeniu tych dwóch urzędów mam możliwość skierowania kasacji do Sądu Najwyższego i z całą pewnością taka kasacja do Sądu Najwyższego wpłynie - dodał.
Koszmar sprzed dwóch lat
Do koszmaru doszło pod koniec września 2017 roku w Wieruszowie (woj. łódzkie). 26-letni dziś Steve V. miał opiekować się Nikodemem w czasie, kiedy jego matka była w pracy.
- Żaneta (matka chłopca - red.) znała swojego partnera od trzech miesięcy, poznali się przez internet - mówiła w rozmowie z "Uwagą!" TVN przyjaciółka rodziny.
Matka już kilka dni wcześniej miała zauważać siniaki na ciele dziecka. Synek miał mówić, że po prostu się przewrócił w czasie zabawy. Tę wersję potwierdzał zresztą konkubent matki. - Myślała, że Nikoś może mieć jakąś chorobę. Pojechała z nim na pobranie krwi. Po wszystkim odwiozła go do domu. Chłopiec został z konkubentem, a Żaneta wróciła do pracy - tłumaczyli bliscy.
Niedługo potem zadzwonił Steve V. Poinformował, że chłopiec jest nieprzytomny. - Żaneta wróciła natychmiast do domu. Usłyszała, że syn uderzył się głową o grzejnik - relacjonowała rozmówczyni "Uwagi!" TVN.
Nikodem trafił do szpitala w Wieruszowie. Był w stanie agonalnym. Lekarze od samego początku widzieli, że obrażenia chłopca wskazują na to, że był bity. Dlatego też do szpitala wezwano policję, która zatrzymała Portugalczyka.
Chłopiec został przewieziony do specjalistycznego szpitala w Łodzi, ale jego życia nie udało się uratować. Wykonana później sekcja zwłok wykazała, że chłopiec nie tylko został pobity, ale też był ofiarą gwałtu.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24