- Żona chorego mężczyzny pokazała nam film z interwencji, nagrany przez świadka. Widać na nim leżącego na ziemi mężczyznę, jeden z policjantów przyciska go twarzą do ziemi, drugi zakłada mu kajdanki. Potem podnoszą go i ciągną do radiowozu, bo nie jest w stanie samodzielnie iść.
- Kobieta nie wyklucza złożenia zawiadomienia do prokuratury. Rzeczniczka policji przekonuje, że była to "normalna interwencja".
- Objawy udaru to między innymi nagłe zaburzenia mowy, osłabienie siły mięśniowej kończyny górnej, dolnej, nagłe, bardzo silne zawroty głowy oraz zaburzenia równowagi. - Nie czekamy, nie idziemy się położyć, nie odpoczywamy, tylko natychmiast wzywamy pogotowie - wskazuje dr Karolina Gramsz-Drzewiecka, neurolożka.
Do zdarzenia doszło 7 listopada na parkingu centrum handlowego przy ulicy świętej Teresy w Łodzi. Kierowca samochodu osobowego uderzył w kilka zaparkowanych pojazdów. Na miejsce od razu wezwano policjantów w związku z podejrzeniem, że mężczyzna może być pijany. Po kilku minutach na miejscu pojawił się patrol policji.
Interwencja policji
Zdarzenie potwierdziła w rozmowie z nami rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. - Policjanci otrzymali zgłoszenie, że pijany kierowca zniszczył auta na parkingu przy ulicy świętej Teresy. Takie mieliśmy zgłoszenie, więc policjanci pojechali na miejsce, zastali opla, w którym siedział kierujący - opisała aspirant Kamila Sowińska. Auto miało stać tuż obok uszkodzonych pojazdów.
- Policjanci wydali kierującemu polecenie, żeby opuścił pojazd. Nie reagował, tylko odpowiedział, że nie może wysiąść, więc policjanci przez otwarte drzwi pasażera wydostali 40-latka ze środka i użyli wobec niego środków przymusu bezpośredniego. Wydostali go z pojazdu, nie rzucali go i założyli mu kajdanki, żeby uniemożliwić ewentualną ucieczkę - zrelacjonowała policjantka. Ze słów policjantki wynika, że mężczyzna na własnych nogach poszedł do radiowozu, a funkcjonariusze zapytali go, czy spożywał alkohol. - Odpowiedział, że nie spożywał, wykonali badania alkomatem, co też potwierdziło, że nie był pod wpływem alkoholu. Policjanci zapytali, co się stało. Wtedy 40-latek powiedział, że się źle czuje, że to chyba ciśnienie. Wtedy policjanci zdjęli mu kajdanki, wezwali zespół ratownictwa medycznego, do czasu przyjazdu karetki kontrolowali jego stan zdrowia - powiedziała nam Sowińska. Medyk, który pojawił się na miejscu, po wstępnym badaniu stwierdził, że "to może być udar". Kierowca został zabrany do szpitala. - Czynności w sprawie zdarzenia prowadzi Wydział Wykroczeń i Przestępstw w Ruchu Drogowym Komendy Miejskiej Policji w Łodzi - poinformowała rzeczniczka.
Poszukiwania świadków zdarzenia
Po wydarzeniach przed centrum handlowym w mediach społecznościowych pojawił się wpis przyjaciela mężczyzny, wobec którego policjanci prowadzili interwencję. Poprosił w nim o zgłaszanie się świadków zdarzenia i przesyłanie nagrań i zdjęć z interwencji. Post udostępnił między innymi zgierski radny Przemysław Jagielski, ale też serwis LDZ Zmotoryzowani Łodzianie. "Funkcjonariusze po przyjeździe siłą wyciągnęli go z auta rzucili na ziemię i skuli, a dopiero potem przeprowadzili badanie alkomatem. Okazało się, że nie był pijany... miał udar. Z powodu paraliżu lewej strony ciała nie był w stanie reagować na polecenia, co mogło zostać błędnie zinterpretowane. W wyniku interwencji doznał dodatkowych obrażeń. Wiem, że na miejscu były osoby, które nagrywały zdarzenie telefonami. Bardzo proszę wszystkich, którzy to widzieli lub posiadają nagrania, o kontakt/ każda informacja może być kluczowa, by wyjaśnić sytuację" - zaapelował mężczyzna.
"Leżał na asfalcie, nie ruszał się"
Udało nam się porozmawiać z żoną mężczyzny, który doznał udaru. Jak powiedziała, apel przyjaciela jej męża przyniósł skutek. Dostała zdjęcia, ale też krótkie nagranie, na którym widać fragment interwencji policji. Kobieta ma wiele zastrzeżeń do działania funkcjonariuszy. Jej zdaniem to, co widać na nagraniu, nijak ma się do wersji przedstawionej przez rzeczniczkę łódzkiej policji. - Nie wykluczam, że złożę oficjalnie zawiadomienie do prokuratury i udam się z tym do komendy wojewódzkiej policji - przekazała nam pani Paulina. I dodała, że na razie nie chce, aby nagranie ujrzało światło dzienne. Co ma do zarzucenia policjantom? - Przede wszystkim to, że użyli kajdanek do osoby półprzytomnej, która nie stanowiła żadnego zagrożenia, to jest jak dla mnie nie do zaakceptowania. Widać na tym filmie leżącego męża, którego przygniatają policjanci na asfalcie. Policjanci kazali mu iść, a on nie mógł iść, więc go wlekli do radiowozu. Po jakimś czasie stwierdzili w radiowozie, że to nie jest alkohol ani żadne narkotyki, gdzie tak na dobrą sprawę, skoro mąż nie mógł wysiąść z samochodu i oni musieli go na siłę wyszarpywać, to mogli najpierw wziąć alkomat i zbadać go w tym samochodzie. A tam nie padło pytanie czy mąż jest na coś chory, czy leczy się na coś, to są podstawowe pytania z pierwszej pomocy - stwierdziła. I dodała: - Mój mąż leżał na asfalcie, nie ruszał się. Zresztą, jak widziałam męża w piątek, to miał przerysowaną twarz, ma też ślady na ramieniu po tej interwencji.
Nasz dziennikarz widział film, o którym wspomniała kobieta. Widać na nim leżącego na ziemi mężczyznę, jeden z policjantów rzeczywiście przyciska 40-latka leżącego twarzą do ziemi, drugi zakłada mu kajdanki. W pewnym momencie mężczyzna zostaje podniesiony przez funkcjonariuszy z ziemi i jak widać na nagraniu - nie może normalnie iść z powodu bezwładnej nogi. Mimo to policjanci idą z nim do radiowozu.
Czynności wyjaśniające w policji
Aspirant Sowińska poinformowała, że funkcjonariusze mieli na sobie kamerki nasobne, zabezpieczono też monitoring z pobliskiego centrum handlowego. - Oczywiście komendant miejski policji w Łodzi zlecił przeprowadzenie czynności wyjaśniających dotyczących okoliczności tego zdarzenia, w związku z wpisami, które pojawiły się w internecie, więc są podjęte czynności wyjaśniające, ale generalnie była to normalna interwencja - podsumowała. Żona mężczyzny przekazała, że jej mąż czuje się lepiej, ale są jeszcze widoczne skutki udaru. Poinformowała też, że zanim na miejsce przyjechało pogotowie, minęło 50 minut, "gdzie podczas udaru każda minuta jest na wagę złota". - Ja bym chciała, żeby wzrosła świadomość ludzi, że nie wszystko złoto co się świeci, że nie każdy, kto się zatacza na ulicy, to od razu powinna być mu przypięta łatka, że jest alkoholikiem czy nadużywa narkotyków. To już trochę za daleko poszło - podkreśliła pani Paulina. - To nie chodzi o to, żeby kogoś hejtować, bo wiadomo, że i tak na policję jest duży hejt, tylko żeby ta sytuacja wszystkich nauczyła, i policjantów, i ludzi, żeby nie oceniali, żeby chociaż - oprócz policji - wezwać na miejsce karetkę - podsumowała.
Inne choroby dają podobne objawy co alkohol
Kierownik oddziału chorób wewnętrznych w Szpitalu Wojewódzkim w Zgierzu przekazał, że w takich przypadkach zawsze trzeba być czujnym i reagować, ale z głową.
- W ostatnich latach coraz więcej - również młodych ludzi ma różne zasłabnięcia, omdlenia. Jak widzimy taką osobę leżącą na ulicy, czy opartą o kierownicę samochodu, to reagujmy, ale z głową, bo nie zawsze to oznacza, że ktoś jest pod wpływem alkoholu, czy narkotyków - podpowiedział dr n. med. Zbigniew Jarosik.
Dodał, że zawsze warto podejść i sprawdzić co się dzieje i wezwać służby. - Przecież mamy wiele chorób, które mogą przypominać objawy podobne do tych, jakie daje upojenie alkoholowe, to może być właśnie udar, cukrzyca, czy zawał serca. Bierzmy pod uwagę te aspekty również - podsumował.
Udar coraz częściej dotyka młodych
Dr Karolina Gramsz-Drzewiecka zwróciła uwagę, że udar mózgu coraz częściej dotyka młode osoby. Są to często osoby wysportowane, bez widocznych obciążeń zdrowotnych. - Większość z nich nie spodziewałaby się, że coś takiego może ich kiedyś spotkać - dodała.
- Statystyki są wręcz zatrważające. Wszyscy żyjemy w przekonaniu, że udar mózgu, zwłaszcza ten niedokrwienny, dotyczy seniorów, pacjentów po 75. roku życia. Natomiast co ósmy pacjent hospitalizowany na naszym oddziale udarowym to chory poniżej 45. roku życia - zaznaczyła.
Objawy udaru u młodych nie różnią się od tych występujących u osób starszych. Należą do nich między innymi nagłe zaburzenia mowy, osłabienie siły mięśniowej kończyny górnej, dolnej, nagłe, bardzo silne zawroty głowy oraz zaburzenia równowagi. - Nie czekamy, nie idziemy się położyć, nie odpoczywamy, tylko natychmiast wzywamy pogotowie - zaznaczyła neurolog.
Autorka/Autor: Piotr Krysztofiak
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: nadesłane