Co najmniej pięć lat więzienia grozi 30-latkowi z Łęczycy (woj. łódzkie), który w czasie kłótni uderzył znajomego. - Poszkodowany doznał obrażeń, które skończyły się zgonem - przekazuje aspirant sztabowy Mariusz Kowalski z łęczyckiej komendy powiatowej, który dodaje, że "to nie była bójka". - Ze wstępnych ustaleń wynika, że to był jeden cios, który zakończył się tragedią - dodaje.
Do tragedii doszło 10 sierpnia na jednej z ulic Łęczycy. - Około godziny 20, 37-letni mężczyzna został uderzony przez znanego mu mężczyznę. Na miejsce przyjechali policjanci i zespół karetki pogotowia. Ranny mężczyzna został przetransportowany do szpitala - przekazuje asp. sztab. Kowalski.
ZOBACZ TAKŻE: Brutalny atak na nastolatkę. "Nikt nie zareagował"
Niestety, poszkodowany 37-latek kilka dni później zmarł w szpitalu.
- Policjanci wydziału kryminalnego przesłuchali świadków celem ustalenia okoliczności i dokładnego przebiegu tego zdarzenia - mówi rzecznik łęczyckiej komendy. Dodaje, że 30-latek, który zadał cios, uciekł po zdarzeniu i ukrywał się przed policją.
Zatrzymany
Działania operacyjne pozwoliły na ustalenie, że 30-latek ukrywa się na terenie województwa lubelskiego. - Tam mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu - przekazuje asp. sztab. Kowalski.
Zatrzymany usłyszał zarzut spowodowania uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym. - Zgodnie z kodeksem karnym za takie przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat pięciu - dodaje rzecznik łęczyckiej komendy.
30-latek był już wcześniej znany policji za konflikty z prawem. Teraz - decyzją sądu - najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łęczycy