Kiedy odbywały się wybory samorządowe w 2018 roku, on przebywał w areszcie śledczym. Mimo to wygrał, uzyskując ponad 72 procent poparcia. Prokuratura przedstawiła wójtowi 95 zarzutów, między innymi wyłudzenia kilku milionów złotych dotacji i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Przed sądem cały czas toczy się jego proces. W najbliższych wyborach wójt nie ma rywala. W gminie odbędzie się zatem plebiscyt. "Dopóki nie jest skazany, to jest niewinny" - zaznacza jeden z mieszkańców.
Gmina Daszyna w powiecie łęczyckim ma niespełna cztery tysiące mieszkańców. Rządzi nią Zbigniew Wojtera. Samorządowiec stał się "słynny" w całej Polsce, kiedy w 2018 roku prokuratura postawiła mu 95 zarzutów i trafił na 19 miesięcy do aresztu. - Zbigniew W. jest jednym z oskarżonych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, której przedmiotem działalności było popełnianie przestępstw polegających na wyłudzaniu dotacji od Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. To kwota kilku milionów złotych - mówił w październiku 2020 roku w Sądzie Okręgowym w Łodzi prokurator Sebastian Faliszewski z łódzkiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej.
Wójt wygrał wybory z aresztu
Kampania wyborcza Wojtery w 2018 roku nie była taka jak w 2014 roku. Kampanię prowadzili żona i znajomi, a kandydat mógł tylko za kratami czekać na wyniki. - Oddziałowy w areszcie śledczym przyszedł i powiedział: słuchaj, bo są w mediach informacje, że zostałeś wybrany na kolejną kadencję wójta gminy Daszyna - wspomina. Zabrakło mu 28 głosów, żeby wygrać w pierwszej turze. Jego rywal zrezygnował jednak z dalszej walki i w drugiej turze Zbigniew Wojtera nie miał już konkurencji. Zdobył wówczas ponad 72 procent głosów, ale gminą kierować nie mógł. Prokurator nie zgodził się na jego ślubowanie - a to oznaczało, że nie mógł wyznaczyć zastępcy. Gminą rządził komisarz Sebastian Zaborowski, powołany przez ówczesnego premiera. Zbigniew Wojtera przebywał za kratami, w tym czasie dostawał pół pensji wójta. Dopiero po 19 miesiącach sąd się zgodził, by wyszedł na wolność. I wtedy znowu zaczął pełnić obowiązki wójta.
"Jestem niewinny i to udowodnię"
Zbigniew Wojtera potwierdził, że mimo ciążących na nim zarzutów i trwającej przed sądem sprawy ubiega się o reelekcję. Zapewnia że jest niewinny i ma nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcie. - Od początku mówiłem, że udowodnię swoją niewinność przed sądem - powiedział. Całą sprawę nazwał polityczną. - Rządził wtedy rząd sformowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Ja byłem z innej opcji, a mój świętej pamięci brat Marek (również był oskarżony w sprawie), był posłem Samoobrony. On był lojalny wobec ówczesnego przewodniczącego i nie głosował z nimi. Mówili, że mu to popamiętają, i tak mu popamiętali, że po kilku latach, kiedy wrócili do władzy, zaczęło się szukanie i to szukanie spowodowało to co spowodowało, że zostały sformułowane zarzuty, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - przekazał Wojtera. Na liście kandydatów na wójta gminy Daszyna, zgodnie z danymi PKW z 15 marca, jest tylko Wojtera. Więc w gminie będzie plebiscyt, a nie wybory.
39 rozpraw. Wyrok po wyborach
Do tej pory w Sądzie Okręgowym w Łodzi odbyło się 39 rozpraw. W sumie oskarżonych zostało 11 osób, wśród nich właśnie wójt Daszyny. - Kolejne rozprawy zaplanowano na 15, 16 i 17 kwietnia. Publikacja wyroku nastąpi po zakończeniu wszystkich zaplanowanych przez sąd czynności procesowych - przekazała nam rzecznik prasowy do spraw karnych Sądu Okręgowego w Łodzi, sędzia Iwona Konopka. Obrońca Zbigniewa Wojtery, mecenas Andrzej Pelc w rozmowie z tvn24.pl powiedział, że sprawa ma się ku końcowi. - Jeżeli nic nowego w tej sprawie "nie wyskoczy", to sąd wyznaczył trzy terminy rozprawy w połowie kwietnia i niewykluczone, że po tych terminach już będzie końcówka, a wyrok może zapaść na początku maja - przekazał. Czyli już po wyborach. Mecenas ma nadzieję, że wyrok będzie "optymistyczny" dla jego klienta. - Od samego początku to była sprawa wyolbrzymiona, dmuchana. Sprawa była głośna, było dużo dymu, ale poczekajmy na wyrok - podsumował mecenas Pelc.
"Zbyszek dobry wójt jest"
Byliśmy w Daszynie i rozmawialiśmy z mieszkańcami o zbliżających się wyborach. - Proszę pana, Zbyszek dobry wójt jest i nie widzę tu nikogo innego - mówił mężczyzna spotkany na lokalnym składzie węgla. Na pytanie, czy nie przeszkadza mu, że Wojtera ma zarzuty i toczy się przeciwko niemu postępowanie w sądzie, odpowiedział: - Dopóki nie skazany, to jest niewinny. On tu dużo zrobił dla gminy i nie wierzę w jego winę. - Jeszcze się zastanawiam, czy w ogóle pójdę na wybory, a to na kogo zagłosuję to pewnie w ostatniej chwili podejmę decyzję - powiedziała jadąca na rowerze mieszkanka. - Ja wódki z nim nie piłem i nie wiem, jak to tam było z tymi zarzutami i czy on coś zrobił, czy nie zrobił, ale niech pan się odwróci za siebie. Kilka lat temu budynek Gminnego Ośrodka Kultury się sypał, jak teraz wygląda, niech pan zobaczy. Zbyszek powinien dalej rządzić, tyle mogę powiedzieć - podsumował kolejny z mieszkańców.
"Zasada domniemania niewinności"
O dalsze scenariusze dotyczące wójta gminy Daszyna zapytaliśmy konstytucjonalistę, profesora Marka Chmaja. - Konstytucja zapewnia każdemu domniemanie niewinności, a zatem dopóki ktoś nie będzie skazany prawomocnym wyrokiem sądu, będzie uważany za niewinnego. Zatem pan wójt musi być uważany za niewinnego - przypomniał profesor Chmaj. I dodał: - Ale jeżeli - hipotetycznie - zapadnie wyrok skazujący, prawomocny, to zapadnie w drugiej instancji - bo Konstytucja gwarantuje dwuinstancyjność postępowania. Ile będziemy czekać na wyrok drugiej instancji? Zakładam, że około roku, może nieco dłużej i oczywiście ten wyrok może mieć różną treść. Być może sąd drugiej instancji cofnie sprawę do ponownego rozpoznania do pierwszej instancji, może uniewinnić, a może podtrzymać wyrok, jeśli ten w pierwszej będzie skazujący.. Dopiero jeżeli ewentualny wyrok skazujący zostanie utrzymany w mocy, wtedy wójt straci mandat - podsumował profesor Marek Chmaj.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24