- Muzyka była obecna w życiu Zdzisławy Sośnickiej od najmłodszych lat, ale wybór kariery piosenkarskiej długo nie był oczywisty.
- Przełom przyszedł w 1971 roku wraz z utworem "Dom, który mam". Piosenka stała się przebojem, a płyta, na którą trafiła, szybko zyskała status złotej. Kolejne przeboje ugruntowały jej status jednej z najpopularniejszych polskich piosenkarek.
- Zdzisława Sośnicka już w latach 70. przełamywała schematy, nagrywając albumy na sposób zachodni i zamieszczając na nich również swoje własne kompozycje. Sięgała po różnorodne utwory: od arii musicalowych po hity w stylu disco.
- W rozmowie z tvn24.pl piosenkarka opowiedziała o tym, co inspirowało ją do zmian, jak przebiegał proces nagrywania płyt. I dlaczego zdecydowała się zejść ze sceny.
- Co sprawia, że po jej muzykę chętnie sięgają kolejne pokolenia? Zapytaliśmy o to między innymi współpracowników artystki.
Opole, czerwiec 1976. W zamykającym XIV Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej koncercie "Mikrofon i ekran" plejada gwiazd: Dwa Plus Jeden, Maryla Rodowicz i Skaldowie, Halina Frąckowiak, Grażyna Łobaszewska i Ergo Band. Zdzisława Sośnicka tanecznym krokiem wchodzi na scenę, by zaprezentować "Żyj sobie sam" - kompozycję Janusza Komana ze słowami Bogdana Olewicza.
"Żyłam w cieniu, jak długo można tak żyć? Będę wolna i nie zatrzyma mnie nikt" - śpiewa artystka w opolskim amfiteatrze. Publiczność pamiętająca jej wcześniejsze dokonania może być zaskoczona energetycznym brzmieniem w stylu funky. "Chyba mieli wątpliwości, czy to na pewno ja? " - napisze później. Utwór ten oraz nowa płyta "Moja muzyka" to rewolucyjna zmiana w repertuarze i kamień milowy w jej bogatej karierze. Nie pierwszy i nie ostatni.
Zdzisława Sośnicka wspomina występ z 1976 roku w rozmowie z tvn24.pl: - W tamtych czasach żyliśmy takimi utworami. Miałam bardzo dużo zagranicznych wyjazdów, z których przywoziłam płyty, i nasiąkałam tą muzyką: Earth, Wind & Fire, Stevie Wonder, Quincy Jones i wielu innych. Do Opola jechałam z piosenką, na którą stawiam i którą chcę zaśpiewać.
Bogdan Olewicz przypomina, że był to czas dynamicznych zmian, nie tylko w świecie muzyki. - Mówimy o okresie, kiedy żelazna kurtyna dzieląca nas od "zgniłego Zachodu" traciła szczelność. Po rewolucyjnych późnych latach 60. do gierkowskiej Polski prywatnymi i oficjalnymi kanałami poczęły napływać różne kapitalistyczne dobra, w tym produkty popkultury, takie jak płyty, filmy, koncerty zagranicznych gwiazd estrady, jazzowe festiwale itd. Dorastało kolejne pokolenie, zmieniały się wymagania, standardy, style, mody, nawet programy w państwowym radio i telewizji. Rodzime gwiazdy, walcząc o rynkowy prymat i popularność, coraz śmielej sięgały po nowe gatunki, nowe brzmienia, światowy repertuar. Zmieniały się i teksty, i treści prezentowane w popularnych przebojach. Zdzisława Sośnicka była bardzo otwarta na te zmiany i fantastycznie przygotowana do nich zawodowo.
Odważne zmiany w repertuarze poprzedziła długa droga na szczyt, a chociaż muzyka była obecna w jej życiu od najmłodszych lat, wybór kariery piosenkarskiej długo nie był oczywisty.