W sobotę na YouTube miał premierę drugi film dokumentalny Tomasza i Marka Sekielskich o pedofilii wśród księży. "Zabawa w chowanego" skupia się na historii trzech molestowanych przez jednego księdza chłopców. Film skomentował już prymas Polski, arcybiskup Wojciech Polak. "Nie dochowano obowiązujących w Kościele standardów ochrony dzieci i młodzieży" - napisał w oświadczeniu, zamieszczonym na stronie internetowej Konferencji Episkopatu Polski.
"Zabawa w chowanego" to tytuł drugiego filmu dokumentalnego Tomasza i Marka Sekielskich - opisującego przypadki pedofilii wśród księży - który w sobotę miał premierę na kanale YouTube. Film, jak zapowiadali Sekielscy, skupia się na wątku, którego nie udało się zamknąć w pierwszym ich filmie "Tylko nie mów nikomu".
"Zabawa w chowanego" od kulis
Film prezentuje historię trzech chłopców - braci Bartłomieja i Jakuba Pankowiaków oraz Andrzeja Hurnego, wykorzystywanych przez tego samego księdza.
- To jest historia, która moim zdaniem, niestety, wciąż nie jest odosobniona, jeśli chodzi o działania i reakcje Kościoła, duchownych, hierarchów - powiedział w wywiadzie dla Magazynu TVN24 jeden z twórców, Tomasz Sekielski. - Każdy, kto ogląda film "Zabawa w chowanego", widzi dokładnie, co się dzieje, jak osamotnione są ofiary, jak przez wiele miesięcy, krążąc od drzwi do drzwi, próbują po pierwsze zainteresować kogoś tą sprawą, po drugie liczą na sprawiedliwość - dodaje.
- Księża, którzy krzywdzili dzieci, czuli się bezkarnie. Wiedzieli, że to, co może spotkać ich złego, to w najgorszym przypadku zmiana parafii. Tak też się działo. Byli przenoszeni, krzywdzili kolejne dzieci i nikt nie reagował. Udawano, że się nic nie dzieje. I takich historii, i takich osób zgłasza się do mnie wciąż bardzo wiele. Naprawdę skala tego procederu, przynajmniej z tych maili, jest bardzo duża - opowiada w wywiadzie Sekielski.
Bracia molestowani, kiedy rodzice byli w domu
W filmie "Zabawa w chowanego" najpierw pokazana jest historia braci Pankowiaków. Ojciec Bartłomieja i Jakuba był organistą w kościele, więc mieszkali przy parafii, w mieszkaniu przydzielonym im przez pracodawcę ojca, czyli kościół. Mieli siostrę i ciężko chorego na niewydolność nerek brata, który teraz już nie żyje. Ksiądz Arkadiusz H. często bywał u nich w domu. - On był na tyle bezczelny, że dotykał nas i całował w czasie, kiedy rodzice byli w domu, bo wiedział, że jak mama wyjdzie z kuchni i będzie szła do pokoju, to zajmie jej to z 15 sekund i w tym czasie mógł zakończyć swoje działania - opowiada w filmie Jakub. Ksiądz zamykał się z nim w pokoju pod pretekstem uczenia go gry na gitarze.
Bartłomiej mówi, że do molestowania dochodziło, gdy miał 8-10 lat. - Perfidność tej osoby, tego księdza polegała na tym, że do spotkań dochodziło nie dość, że w moim domu, nie dość, że w moim pokoju, to zazwyczaj podczas obecności osób starszych, moich rodziców, którzy przebywali gdzieś w kuchni, w pokoju. Nie byli niczego świadomi, po prostu tak uśpił ich czujność, do takiego stopnia, że nie wpadli na to, że coś może się dziać - relacjonował w filmie Sekielskich. Mówił, że ksiądz całował go z języczkiem, a także dotykał miejsc intymnych.
Jak mówi Jakub, rodzice zajęci chorym bratem nie mogli mu poświęcić dużo uwagi. Otrzymywał ją za to od księdza, który między innymi chodził z nim do kina, uprawiał sport, Jakub rozmawiał z nim o swoich problemach.
- Był taki dzień, pamiętam jak dziś, że byliśmy sami wieczorem u niego na wikariacie - opowiada Jakub i przerywa ze łzami. - Myślałem, że to będzie prostsze - wtrąca i kontynuuje: - Kiedy sobie siedzieliśmy i rozmawialiśmy, było wszystko fajnie. W pewnym momencie usiadł obok mnie i zaczął mnie całować i włożył mi rękę w majtki - dodał Jakub. Mężczyzna miał wtedy 13 lat i wspomina, że nie wiedział, co się dzieje, zamurowało go. Dalsze molestowanie trwało półtora roku, a chłopcu nie przyszło do głowy, aby komukolwiek o tym powiedzieć. Między innymi ze względu na rodziców, którzy mieszkali w domu parafialnym. Zdaniem Jakuba, jeśli wtedy straciliby środki do życia, ich brat prawdopodobnie już wtedy by zmarł.
Jakub mówi, że nie wiedział, że brat jest również ofiarą księdza, bo chociaż był na to wyczulony, to nie domyślał się, że można się zainteresować seksualnie kilkulatkiem, a ksiądz w swoich działaniach był, jak opisuje, "perfekcyjny". O wszystkim brat powiedział mu około 7-8 lat temu.
Dziś Jakub mówi także o tym, że po pewnym czasie uświadomił sobie, że jego rówieśnicy "mają normalne życie, a jego życie jest po prostu przegrane". - Przez długi czas tak czułem, ciągła obecność osoby trzeciej w życiu. Ciągła. On zawsze ze mną jest, nawet teraz, tam stoi za mną, gdzieś z tyłu głowy. (...) Chodzę na terapię, jest o wiele lepiej, ale mam wrażenie, że pójdziemy razem do grobu i mam nadzieję, że po drugiej stronie, w niebie, już się nie spotkamy - opowiadał.
Jedyna nieprzedawniona sprawa
Bartek ma teraz 29 lat. Postanowił wrócić do sprawy molestowania przez księdza, kiedy zaczęły się u niego pojawiać problemy zdrowotne - psychiczne oraz psychosomatyczne. Udał się wtedy do psychologa, a w filmie skonsultował sprawę z prawnikiem Arturem Nowakiem, który polecił mu zgłoszenie jej w prokuraturze, ponieważ jest to sprawa karna. Jak powiedział Nowak, pokrzywdzonych przez księdza jest 4-5 osób, ale tylko sprawa Bartka się nie przedawniła. - To jest ten sam schemat działania tego księdza, czyli kupowanie prezentów, zapraszanie tych chłopców - mówi w filmie Nowak. - Wstydzili się o tym mówić, czuli się wyróżnieni, ksiądz oczywiście pojawiał się u rodziców. Kawki, herbatki - dodaje.
Jak mówi Artur Nowak, na księdza były skargi. Biskup miał dokładnie wiedzieć o działalności księdza, ale, jak mówi Nowak, nie zrobił z tym nic - informację o sprawie do Watykanu wysłał dopiero niedawno, kiedy toczyła się sprawa i pojawiła się możliwość postawienia Arkadiuszowi H. zarzutów. Ksiądz H. przyznał się też wobec rodziców jednego pokrzywdzonego, że go molestował, ale tłumaczył się tym, że skusił go diabeł. W rozmowie z rodzicami chłopca, którzy grozili pójściem do biskupa, stwierdził, że biskup o wszystkim wie. W nagraniu rozmowy, które pojawia się w filmie dokumentalnym, ksiądz przepraszał rodziców za to, że zranił ich syna. Wspominał też, że sam był "napastowany" i możliwe, że to w nim "pokutowało". Istnieje również nagranie rozmowy rodziców ofiary z biskupem.
Trzeci z bohaterów, Andrzej Hurny, był molestowany przez tego samego księdza, który pełnił posługę także w innych miejscach. Miał 10-11 lat, kiedy poznał księdza jako ministrant. Wspomina, że podczas spotkań w pokoju księdza duchowny go obmacywał, a także inicjował to, aby chłopiec go dotykał. Wspomina też sytuację, kiedy był nagi w łóżku księdza, a ksiądz siadał na nim "odprawiając samoczynnie stosunek analny". - Ostatnio sobie uświadomiłem, że chyba nawet wtedy nie do końca wiedziałem, o co chodzi - mówi Hurny w filmie Sekielskich.
Zdaniem Andrzeja Hurnego ksiądz, który go molestował, jest chory psychicznie i widocznie sam został kiedyś skrzywdzony, a teraz potrzebuje pomocy. Większy żal ma do osób, które o tym wiedziały. Między innymi do opiekującej się ministrantami zakonnicy, z którą skonfrontował się w filmie dokumentalnym. Kobieta mówi, że nie była świadkiem takich zachowań księdza, ale Andrzej jest pewien, że musiała o nich wiedzieć.
Biskup nie chciał rozmawiać z rodzicami ofiary
Biskup, który miał wiedzieć o czynach księdza, nie wyraził zgody na pokazanie swojego wizerunku w filmie. Jego sylwetka przedstawiana jest za pomocą nagrań.
Zarejestrowano na nich spotkanie biskupa z rodzicami jednej z ofiar, które odbyło się w marcu 2016 roku. Biskup w czasie rozmowy wyprasza ich z pomieszczenia i nie chce dłużej rozmawiać. - Ja nie mogę reagować na osoby trzecie - tłumaczył.
Po spotkaniu z rodzicami ofiary biskup odwołał księdza Arkadiusza H. z funkcji proboszcza parafii. Nie wszczęto jednak wtedy wobec niego postępowania kanonicznego. Księdzu nie zakazano także wtedy pełnienia posługi kapłańskiej.
"To się po prostu nie mieści w głowie"
W "Zabawie w chowanego" poruszono także kwestię przenoszenia księży, podejrzewanych o molestowanie seksualne nieletnich, do innych parafii - nie tylko Arkadiusza H., ale również księdza Pawła K. W dokumencie mowa jest o sprawie molestowanego przez Pawła K. chłopca, Arka. Wypowiada się znajoma jego mamy, której powiedział o molestowaniu i która została jego osobą zaufaną w procesie przed sądem okręgowym, który chłopiec wytoczył przez swojego pełnomocnika.
Arek został skrzywdzony po tym, jak ksiądz Paweł K. został przeniesiony do jego parafii przez biskupów. Po wykorzystaniu przez księdza długo miał między innymi myśli samobójcze. Zdaniem Marty Laudańskiej Arek jest ofiarą nie tylko księdza, ale właśnie systemu, który pozwala na takie działanie - przenoszenie z parafii do parafii księdza w czasie postępowania w jego sprawie o molestowanie dzieci. - To się po prostu nie mieści w głowie. Normalnym ludziom to się nie mieści w głowie. Taka beztroska, bezmyślność, głupota czy perfidia - mówi Laudańska w filmie. Dodała, że żaden z biskupów nie zwrócił się do Arka z przeprosinami.
W filmie widzimy też konfrontację Bartka z księdzem Arkadiuszem H. Podczas spotkania stwierdził, że codziennie czuje poczucie winy. Nieudaną próbę kontaktu z księdzem podjął również Jakub, a także twórcy filmu - Arkadiusz H. nie skorzystał jednak z szansy na wypowiedź w produkcji. Jego sprawa toczy się w prokuraturze, a on sam pozostaje na wolności - z dnia na dzień został przeniesiony do pracy w szpitalu, co zdaniem Bartka jest w Kościele katolickim uznawane za degradację.
W filmie pojawia się też wątek tego, jak prokuratury oraz parafie postępują ze sprawami dotyczącymi przypadków molestowania w Kościele katolickim.
Film jest dostępny za darmo w internecie na oficjalnym kanale YouTube Tomasza Sekielskiego. Został on w całości sfinansowany za pieniądze pozyskane ze zbiórki.
Bracia Sekielscy zapowiadają także dwa kolejne filmy - jeden skupiający się na postaci papieża Jana Pawła II w kontekście walki z przypadkami pedofilii wśród duchownych oraz drugi na aferze SKOK-ów.
KEP: niedopuszczalne jest przesuwanie podejrzanego księdza do miejsca, w którym może mieć kontakt z dziećmi
Do filmu w sobotę odniósł się prymas Polski. "Nie dochowano obowiązujących w Kościele standardów ochrony dzieci i młodzieży. Mam na myśli sposób traktowania osób pokrzywdzonych i ich rodzin, brak podjęcia odpowiednich działań w wyniku otrzymanych informacji o wykorzystywaniu seksualnym dzieci przez księdza, czyli niewypełnienie obowiązków nałożonych na przełożonego przez prawo kościelne" - napisał abp Wojciech Polak.
"Każda prawdopodobna wiadomość o wykorzystaniu seksualnym osoby małoletniej przez księdza, która wpływa do biskupa lub do kurii, musi być w Kościele uznana za zawiadomienie zobowiązujące do wszczęcia dochodzenia kanonicznego oraz do ograniczenia duchownego w czynnościach. Niedopuszczalne jest przesuwanie podejrzanego księdza do miejsca, w którym może mieć jakikolwiek kontakt z dziećmi" - podkreślił prymas. "Ze względu na przedstawione w filmie informacje, jako Delegat Episkopatu Polski ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży, zwracam się poprzez Nuncjaturę do Stolicy Apostolskiej o wszczęcie postępowania nakazanego przez motu proprio papieża Franciszka dotyczącego zaniechania wymaganego prawem działania" - dodał.
W oświadczeniu podziękowano też osobom pokrzywdzonym za to, że zdecydowały się opowiedzieć o doznanej krzywdzie i zaapelowano, aby składać zawiadomienia w takich sprawach. "Proszę księży, siostry zakonne, rodziców i wychowawców o to, by nie kierowali się fałszywą logiką troski o Kościół, skutkującą ukrywaniem sprawców przestępstw seksualnych" - czytamy. Prymas zaapelował też o udzielanie przez biskupów ofiarom ofert pomocy psychologicznej, duszpasterskiej oraz prawnej.
"Chcę równocześnie podkreślić, że zasadę współpracy między prokuraturą a Kościołem w celu ochrony osób małoletnich i ukarania sprawców uważam za rzecz potrzebną i dobrą. Taka obustronna współpraca musi być zawsze prowadzona w sposób przejrzysty i uczciwy, z zachowaniem wszystkich procedur. Dzięki niej nie tylko prokuratura otrzymuje potrzebne informacje od Kościoła, ale także instytucje kościelne mogą otrzymać dostęp do wyników postępowania dowodowego prowadzonego przez organy ścigania" - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: YouTube/SEKIELSKI