- Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem film, byłem bardzo poruszony. Wiem, że mężczyźni nie płaczą. Ja płakałem - kompozytor Alexandre Desplat nie kryje, że bardzo emocjonalnie odebrał historię Filomeny Lee, Irlandki, która została zmuszona do oddania swojego dziecka do adopcji. Tak bardzo wczuł się w jej tragedię, że za muzykę do "Tajemnicy Filomeny" dostał szóstą w karierze nominację do Oscara.
To trudna, ale fascynująca historia. Zdarzyła się naprawdę.
W katolickiej Irlandii w 1952 roku Filomena Lee (w tej roli Judi Dench) jako nastolatka zachodzi w ciążę i zostaje oddana przez ojca do zakonu, by nie okryła rodziny hańbą. Pewnego dnia zakonnice odbierają jej dziecko i oddają do adopcji. Kobieta przez wiele lat poszukuje synka, by w jego 50. urodziny przerwać milczenie i ściskając jedyną pamiątkę po małym Anthonym, wyjawić młodszej córce prawdę. Wówczas, z pomocą córki, trafia na Martina Sixsmitha (Steve Coogan), brytyjskiego dziennikarza śledczego, tropiącego polityczne afery, który właśnie stracił pracę w wyniku skandalu na Downing Street. Dziennikarz, zainteresowany kontrowersyjnym tematem, postanawia pomóc skromnej, religijnej staruszce. Oboje ruszają w podróż.
Widz od razu wtapia się w nastrój filmu, co potęguje muzyka skomponowana przez Alexandre'a Desplat, weterana oscarowych nominacji, który dzięki "Tajemnicy Filomeny" dostał szansę na statuetkę po raz szósty w ciągu ośmiu lat. Ale - jak sam przyznaje - film Stephena Frearsa był bodaj najtrudniejszym z dotychczasowych zadań.
- Jak można zawrzeć w muzyce 50 lat tajemnicy? - Francuz pyta w rozmowie z "New York Timesem". - Dusza, cierpienie, nieprawdopodobna wrażliwość tej kobiety, pamięć o dziecku - jak to wszystko umieścić w jednym kawałku? Ale właśnie to starałem się zrobić.
"Bo film jest jak zwierzę"
Najpierw zobaczył film. Bo w przeciwieństwie do innych kompozytorów, zanim zacznie komponować, woli zobaczyć gotowy obraz. Czytanie scenariusza to dla niego za mało. - To, co mnie kręci, to kiedy inspiracja może zacząć się od ruchu kamery, światła, tempa akcji i kreacji aktorskich. Bo film jest jak zwierzę, które musi podejść, przejść obok i dać się oswoić - wyjaśnia.
Oglądając go, siedział sam w montażowni. - Byłem bardzo poruszony. Płakałem. Wiem, że mężczyźni nie płaczą, ale może powinniśmy to zmienić? - nie kryje, że podszedł bardzo emocjonalnie do tematu. Największe emocje wzbudziła w nim gra Judi Dench. Gra uczuć, emocji, niedopowiedzeń. Idealne proporcje komizmu i powagi.
- Jej postać jest tak tragiczna, że nie można było dodać do niej żadnej tragedii za pomocą muzyki. Efekt byłby kiepski. Poza tym, to zabiłoby komedię, a tym samym uśmierciłoby w filmie równowagę między jednym i drugim. Nie chciałem też, by muzyka odwracała uwagę od aktorstwa pani Dench - tłumaczy, dlaczego zdecydował się na delikatne melodie, jakby wygrywane jedną ręką na klawiaturze fortepianu.
"Walczyki. Kołysanka. Klasyczna forma. Smyczki grają temat, odbiera go fortepian, potem klarnet, a po skrzypkach króluje harfa. Jest lekko, melodyjnie, szybko i zwiewnie. Orkiestra musiała grać to z prawdziwą przyjemnością. Słucha się tego z równą lekkością, ale żeby od razu Oscar?" - tak soundtrack Desplata ocenił jeden z krytyków.
"Mój styl jest odmienny od hollywoodzkiego"
O tę najważniejszą nagrodę w świecie filmu 53-letni Francuz będzie walczył ze swoim idolem - Johnem Williamsem (nominacja za "Złodziejkę książek"). To będzie ciekawa rywalizacja, bo Desplat nie ukrywa, że u starszego o 30 lat Amerykanina często szuka inspiracji.
- Staram się być na bieżąco z pracami moich kolegów. Poszukuję też u mistrzów takich, jak John Williams czy Jerry Goldsmith. Bardzo lubię też prace Jamesa Newtona-Howarda. Ale mój styl jest odmienny od hollywoodzkiego. W Europie nie lubimy narzucać emocji czy też wyjaśniać zbyt wiele przy pomocy muzyki. Gdy pracuję w Hollywood staram się balansować pomiędzy tymi dwoma stylami. Po trochę z każdego - Desplat mówi portalowi soundtracks.pl.
Do tej pory stworzył ponad 70 soundtracków - komponuje około pięciu ścieżek dźwiękowych do różnych filmów rocznie, co plasuje go w ścisłym gronie najbardziej płodnych kompozytorów świata. Lubi wszystkie gatunki filmowe, a każda partytura prezentuje niemal zupełnie nowy muzyczny świat.
- Dlaczego miałbym pisać tylko do komedii czy thrillerów, lub tylko do intymnych i spokojnych filmów, jak "Dziewczyna z perłą"? Bardzo mi się podobało pisanie np. do "Firewall" - to było prawdziwe wyzwanie, aby w 10 dni napisać muzykę do czysto hollywoodzkiego filmu z Harrisonem Fordem. Nie mniej jednak, jeśli się dobrze wsłuchacie w moje partytury, to odnajdziecie wiele podobieństw - podobną harmonię, melodykę czy nawyki estetyczne - zapewnia.
"Czy chciałbym zdobyć Oscara? I to nie jednego"
Zaczął od pisania do filmów krótkometrażowych. Jeszcze jako nastolatek miał dwie pasje: muzykę i filmy. - Ciągle chodziłem do kina, kaset VHS jeszcze wtedy nie było, próbując zrozumieć sztukę komponowania do filmów. Żeby tworzyć muzykę filmową, trzeba kochać historię kina. Napisałem muzykę do wielu filmów krótkometrażowych, a w 1986 do pierwszego pełnometrażowego. Na początku lat 90. stało się to moim głównym zajęciem - wspomina.
Jego życie zmieniło się, gdy Stephen Frears w 2006 roku zatrudnił go do stworzenia muzyki do "Królowej". - Ten film nagle otworzył mi drzwi do bardzo zamkniętego świata, czyli Oscarów. Wtedy z francuskiego kompozytora stałem się po prostu kompozytorem nominowanym do Oscara - śmieje się.
Potem była jeszcze powtórka wraz z "Ciekawym przypadkiem Benjamina Buttona", "Fantastycznym panem Lisem", "Jak zostać królem" i "Operacją Argo", ale nigdy nie udało mu się zabrać nagrody do domu. Czy uda się dzięki bardzo subtelnym brzmieniowo i klasycznym kompozycjom do "Tajemnicy Filomeny"?
- Czy chciałbym zdobyć Oscara? Oczywiście. I to nie jednego. Chciałbym wygrać wiele z nich - żartuje. - Zawsze staram się pracować tak ciężko, jak tylko mogę, myśląc: "Idę na wojnę!". Jak dostanę Oscara, krzyknę: "Zwycięstwo!". Nominacje do Oscara w kategorii "najlepsza oryginalna ścieżka dźwiękowa":
"Złodziejka książek" - John Williams "Grawitacja" - Steven Price "Ona" - William Butler i Owen Pallett "Tajemnica Filomeny" - Alexandre Desplat "Ratując pana Banksa" - Thomas Newman
Newsy, ciekawostki o aktorach i samych Oscarach możecie śledzić w naszym specjalnym magazynie Oscary 2014. Zapraszamy też na relację na żywo tvn24.pl z oscarowej gali w nocy z 2 na 3 marca.
Autor: Agnieszka Kowalska/jk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Decca Records