Jest ojcem współczesnego teledysku i zdobywcą Oscara za film o Beatlesach "Let It Be". O biografii Michaela Lindsay-Hogga "The New York Times" pisał: "Dramat prawdziwie szekspirowski - epicka miłość, pomieszane tożsamości, listy wyjawiające sekrety". Hogg całe życie mierzył się z pytaniem, czy jest synem Orsona Wellesa, do którego był podobny, i z którym romans miała jego matka, Geraldine Fitzgerald. Wokół tego pytania zbudował swoją opowieść o największych gwiazdach Hollywoodu i światowego show-biznesu - "Człowieka, który znał ich wszystkich".
Michaelowi Lindsay-Hoggowi życiorysu pozazdrościć mogą najsłynniejsze osobowości naszych czasów. Urodzony w 1940 r. w Nowym Jorku, syn irlandzkiej aktorki filmowej Geraldine Fitzgerald (nominowanej do Oscara za rolę w "Wichrowych wzgórzach" u boku Laurence'a Oliviera), absolwent Oxfordu, dorastał w otoczeniu największych sław filmu, muzyki i telewizji. W przyszłości miał zostać twórcą współczesnego wideoklipu, autorem najsłynniejszych teledysków do wielkich muzycznych hitów The Beatles i The Rolling Stones.
Przez całe życie ciągnąć się miała za nim zagadka rzekomego ojcostwa Orsona Wellesa, do którego Hogg faktycznie był łudząco podobny. Próba rozwikłania tajemnicy i znalezienie odpowiedzi na pytanie, kto faktycznie był jego ojcem, stanowi oś konstrukcyjną biografii, będącej zarazem opowieścią o największych legendach Hollywood, w otoczeniu których Michael dorastał. Wręcz nieprawdopodobnym wydaje się, by jeden człowiek mógł poznać bliżej niemal wszystkie najważniejsze osobistości światowego show-biznesu. A jednak to prawda. Dlatego polski tytuł książki "Człowiek, który znał ich wszystkich", wydaje się strzałem w dziesiątkę.
Michael Logan czy Michael Welles?
Oficjalnie ojcem autora książki był Edward Lindsay-Hogg, pierwszy mąż Geraldine Fitzgerald, który zostawił rodzinę, uciekając przed amerykańską armią do rodzinnej Irlandii. Piękna Geraldine szybko stała się obiektem westchnień hollywoodzkich sław. Jako pierwszy jej czarowi uległ właśnie twórca "Obywatela Kane'a" Orson Welles. Ich znajomość zaczęła się od sztuki "Dom serc złamanych", w której matka Michaela partnerowała Orsonowi.
Geraldine powiedziała o tym synowi, gdy jako 16-latek szukał "dobrze brzmiącego nazwiska" i zamierzał zmienić obecne na Michael Welles. Zaskoczony komentarzem mamy, że "to nie najlepszy pomysł", poprosił o wyjaśnienia. "Zdaniem niektórych osób to on jest twoim ojcem, ale to nieprawda" - wyznała osłupiałemu chłopcu Geraldine.
Jej opowieść o ich związku brzmiała mało wiarygodnie. Przyznała, że spotykali się, a nawet chcieli wyjechać z Los Angeles i wziąć ślub. Podczas wspólnej podróży Geraldine miała jednak zrozumieć, że "Orson całuje mnie jak brat, a nie jak kochanek, więc zawróciliśmy i pojechaliśmy z powrotem". Czemu więc Welles nigdy nie zaprzeczył krążącym w Hollywood plotkom? Ponoć "podobała mu się wiadomość, jakoby prócz trzech córek miał jeszcze i syna" - tłumaczyła Michaelowi matka.
Wersję, iż ojcem jest Welles, uprawdopodobniało niebywałe podobieństwo Michaela do reżysera, zwłaszcza z czasów młodości. Geraldine - rudowłosa piękność o imponującej figurze, musiała zaś przywodzić na myśl drugą żonę reżysera - zjawiskową Ritę Hayworth. Ten typ kobiet fascynował Wellesa.
Wiele lat później, wciąż nie znając prawdy, Michael zdecydował o zrobieniu testów DNA mających potwierdzić lub wykluczyć ojcostwo Edwarda Lindsay-Hogga. Z dziwnych powodów (nietypowa budowa włosa Edwarda), testu nie udało się jednak przeprowadzić.
Zakochany Charlie Chaplin i biedny Reagan
Dorastający w Beverly Hills Michael największe gwiazdy kina spotykał w rodzinnym domu codziennie. Wielka Bette Davis była najbliższą przyjaciółką jego matki, a Olivia de Havilland (Melania z "Przeminęło z wiatrem") lubiła mu opowiadać o swoim dzieciństwie. Obie toczyły wojnę z wytwórnią Warner Bros., która ubezwłasnowolniała gwiazdy kontraktami na wyłączność. To był czas, gdy karierę zaczynał także Ronald Reagan, o którym Bette Davis mówiła "biedny Ronnie", mając na myśli jego - jak oceniała - brak talentu.
Geraldine, piękna i utalentowana, budziła zainteresowanie hollywoodzkich szych. Szybko wyszła za mąż po raz drugi - za Stuarta Scheftela - zdążyła jednak złamać serce wielkiemu Charliemu Chaplinowi, o czym dowiedziała się pół wieku później od dziennikarzy. Podobno Chaplin wynajął prywatnego detektywa, by śledził ojczyma Michaela, i znalazł na niego coś kompromitującego. Miała też romans z wybitnym fotografem Robertem Capą, autorem niezapomnianych zdjęć z obu wojen. Naprawdę się w nim zakochała. Niestety, równocześnie romansował on z Ingrid Bergman.
Geraldine, wedle słów Michaela, miała słabość do słynnych "pijaków i renegatów". Byli wśród nich Humphrey Bogart i John Huston. Z pierwszym grała wcześniej w "Mrocznym zwycięstwie". Dorastający Michael toczył ze słynnym gwiazdorem poważne, męskie rozmowy o życiu. Z opowieści matki pamięta, jak "Bogie" wspólnie z Ingrid Bergman żalili się jej, że z okropnego filmu, w którym wtedy grali, nic nie wyjdzie, że jest "kompletnie bez sensu". Tym filmem była "Casablanca" Michaela Curtiza, melodramat wszech czasów, który zapewnił im nieśmiertelność.
The Beatles i reszta świata
Reżyserska kariera Michaela Lindsay-Hogga zaczęła się od jednego z pierwszych muzycznych programów telewizyjnych "Ready Steady Go!". To po nim przyszła propozycja wyreżyserowania teledysków do przebojów The Beatles: "Paperback Writer" i "Rain". Były to dwa pierwsze wideoklipy w historii muzyki rozrywkowej.
Współpraca z czwórką najsłynniejszych muzyków na świecie nie należała do łatwych. "Omawianie pomysłów przypominało rozszarpywanie mięsa rzuconego dzikim zwierzętom do klatki" - pisze Lindsay-Hogg. Podczas pierwszego spotkania czwórka z Liverpoolu konsumowała jagnięcinę plecami do Hogga, który - mając poczucie obcowania z legendami - roztrzęsiony relacjonował muzykom swój projekt. Michael opisuje arogancję Ringo Starra i małomówność Johna Lennona, z którym rozumiał się najlepiej. Opowiada też o kłopotach Beatlesów z... pieniędzmi. Zarabiali miliony, ale z powodu niefortunnych umów, niewyegzekwowanych należności i tantiem, nie czuli się finansowo zabezpieczeni.
Nagrodzony Oscarem za pełnometrażowy dokument o sesji nagraniowej ostatniej płyty The Beatles "Let It Be", Hogg stał się marką o światowej renomie. Najwięcej pracował jednak z The Rolling Stones. "Z Mickiem Jaggerem współpraca wyglądała tak, że ja coś proponowałem, on pytał, ja wyjaśniałem, a on zwykle się zgadzał" - wspomina. Współpracował z nimi przez 15 lat i stworzył 20 słynnych klipów.
Mimo to spotkaniem życia nazywa jednak to z The Beatles. "Byli tak popularni, jak postacie z kreskówek. Najbardziej znani ludzie na świecie" - dodaje. Ich wzajemnym relacjom i wspólnej pracy poświęca najwięcej miejsca w biografii. Niemal tyle samo, co matce i poszukiwaniu prawdy o ojcu.
Nie sposób wymienić wszystkich gwiazd kina i muzyki, z którymi pracował i przyjaźnił się autor książki. Niektórych jednak pominąć nie można. Do nich należy z pewnością francuska seksbomba Brigitte Bardot. Okoliczności jedynego w życiu spotkania z 34-letnią wtedy aktorką u szczytu sławy, Lindsay-Hogg opisuje jakby miało miejsce przed paroma dniami. Pamięta nawet strój BB, a nade wszystko piorunujące wrażenie, jakie zrobiła na nim i koledze. Wysłani przez Micka Jaggera z propozycją, by Bardot wystąpiła w ich teledysku, obaj na jej widok z trudem wydobywali głos. "Była najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem"- pisze Michael i zachwyca się jej spontanicznością, otwartością oraz szalonymi pomysłami. Do tej współpracy, z powodu zobowiązań gwiazdy, nigdy jednak nie doszło. Zostało wspomnienie niezwykłego spotkania.
"Jedyny syn Orsona Wellesa?"
Michael Lindsay-Hogg doprowadził swoją opowieść do czasów teraźniejszych. Geraldine Fitzgerald zmarła w 2005 roku, w wieku 91 lat. Po jej śmierci Michael znalazł listy miłosne pisane do matki przez autora "Zwrotnika Raka" Henry'ego Millera. On także kochał się w niej długie lata. Zostawiła również pisany nieregularnie pamiętnik, z którego wynikało, że jej związek z Wellesem nie był przelotnym romansem.
Michael napisał więc list do przyjaciółki matki, by wyjawiła mu prawdę. Odpisała: "Tak, Welles był twoim ojcem, mama nie chciała Ci mówić, bo Edward Lindsay jeszcze żył, chciała Cię chronić".
Hogg poczuł ulgę. Odzyskał spokój, choć przecież pewności nie mógł mieć. I właśnie wtedy dotarło do niego, że jego prawdziwym ojcem pozostaje Edward Lindsay - ten, który kochał, przytulał i tęsknił.
Przed dwoma laty Hogg był gościem festiwalu Camerimage, na którym odebrał nagrodę dla Pioniera w Dziedzinie Wideoklipów. Pokazał gościom jeden z najważniejszych swoich teledysków - zrealizowany do przeboju Beatlesów "Hey Jude". A potem zaczął opowiadać. Przede wszystkim o Beatlesach i Rolling Stonesach. Naprawdę zna ich wszystkich.
Autor: Justyna Kobus // rzw/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wydawnictwo Pascal