Sean Penn, znany amerykański aktor o wyrazistych lewicowych poglądach, powiększył grono swoich południowoamerykańskich przyjaciół. Po Fidelu Castro i Hugo Chavezie Penn poczuł tym razem sympatię do prezydent Argentyny Cristiny Fernandez. Przy okazji wizyty w Buenos Aires aktor zdecydowanie dał do zrozumienia, po czyjej stronie w konflikcie o Falklandy stoi.
- Wiem, że przyjechałem w bardzo wrażliwym momencie, w słowniku dyplomacji, dla stosunków między Argentyną a Wielką Brytanią, jeśli chodzi o Malwiny - powiedział cytowany przez brytyjski "Daily Telegraph" Penn, używając argentyńskiej nazwy Falklandów.
I chociaż Penn - który w przeszłości wizytował już Hugo Chaveza w Wenezueli czy Fidela Castro na Kubie - dodał zaraz, że "ma nadzieję, iż dyplomaci nawiążą prawdziwy dialog", to podkreślił jednocześnie, że "dzisiejszy świat nie zamierza tolerować niedorzecznego i archaicznego przywiązania do ideologii kolonializmu".
Słowo "kolonializm" w najnowszej odsłonie konfliktu o Falklandy już padało, tyle że używał go rząd w Londynie oskarżając Argentynę o kolonializm właśnie. Był to rewanż m.in. za nazwanie księcia Williama, który na krótko przeniósł się w ramach obowiązków służbowych na Falklandy, "konkwistadorem".
Konflikt o Falklandy zyskał na aktualności w związku z 30. rocznicą wojny o wyspy, podczas której Brytyjczycy odparli argentyńską inwazję. W czasie siedmiotygodniowej wojny, którą stoczono w 1982 roku za rządów premier Margaret Thatcher, zginęło 649 Argentyńczyków i 255 Brytyjczyków.
Źródło: telegraph.co.uk