- Jest zawsze taka niepewność, może się okazać, że to jest coś innego - powiedział korespondentowi "Faktów" TVN Bartek Rainski, koproducent "Strefy interesów", nagrodzonej dwoma Oscarami.
"Strefa interesów", brytyjsko-polsko-amerykański dramat historyczny jest zdobywcą dwóch Oscarów. Najnowszy film Jonathana Glazera doceniony został w kategoriach: najlepszy dźwięk (Tarn Willers i Johnnie Burn) i najlepszy film międzynarodowy (Wielka Brytania).
- Był taki moment, gdy poczuliśmy, że nie wiadomo, co się wydarzy - przyznał w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Bartek Rainski. Pytany dlaczego, odpowiedział. - Jest zawsze taka niepewność, może się okazać, że to jest coś innego. Tak, jak film Martina Scorsese, który miał dużo nominacji, ale nie dostał nic - mówił rozmówca TVN.
Jak stwierdził, mogło się skończyć tylko na nominacjach i "super, że się skończyło na dwóch nagrodach".
Oczekiwanie na większą liczbę widzów
"Strefa interesów", dramat historyczny o komendancie niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Film był nominowany do Oscara w pięciu kategoriach.
Rainski prognozuje, że po zdobyciu prestiżowych nagród film przyciągnie widzów do kin, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Europie.
Pytany o to, jakie to uczucie, gdy się trzyma w rękach Oscara, rozmówca TVN odpowiedział, że "jest ciężki", co stanowi - jak stwierdził - "równowagę w kontekście ilości włożonej pracy".
- Uczucie tak naprawdę wspaniałe, włożyliśmy w to wiele lat pracy - mówił Rainski, podkreślając, że przyznane filmowi nagrody są przypieczętowaniem tego, że zostało zrobione coś dobrego i to zostało docenione.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Gutek Film